Google punktuje Apple'a za brak obsługi RCS. Niech lepiej najpierw posprząta bajzel w swoim ogródku
Google chciałby, aby Apple porzucił swoje iMessage na rzecz wspieranego przez Mountain View standardu RCS, a Unia Europejska pewnie by temu przyklasnęła tak samo jak usunięciu złącza Lightning na rzecz USB-C z iPhone'a. Najpierw niech twórcy tego następcy SMS-ów posprzątają bałagan w swoim ogródku i zlikwidują spam.
Apple na rynku elektroniki użytkowej idzie swoją drogą, podobnie jak Nintendo na konsolach, a obie firmy osiągają ogromne sukcesy. Popularność telefonów z linii iPhone mimo ich niesamowicie wysokich cen jest najlepszym dowodem na to, że Tim Cook wie, co robi. Mimo drobnych potknięć trafnie identyfikuje potrzeby użytkowników - czasem nawet jeszcze zanim ci je sobie uświadomią.
Czytaj też:
Konkurencja najpierw wyśmiewa Apple'a, a potem rżnie na potęgę jego rozwiązania techniczne, design i nawet reklamy, wychodząc na hipokrytów. Ostatnio przed szereg wyskoczył Google, który najwyraźniej chciał pokazać, jak to jest "odważny", bo nie raz, a dwa razy usuwał minijacka ze swoich urządzeń (w międzyczasie punktując iPhone'y za brak złącza słuchawkowego).
Podczas konferencji Google I/O 2022 firma z Mountain View pomiędzy prężeniem muskułów odniosła się do kwestii RCS, czyli Rich Communication Services. To rozwiązanie opracowane we współpracy z operatorami jest swoistym następcą klasycznych SMS-ów i zmienia je w podstawowy komunikator internetowy oparty o numer telefonu użytkownika. Brzmi znajomo?
Niedziwne, bo Apple przygotował taką usługę ponad dekadę temu, a producenci smartfonów z Androidem dopiero teraz wdrażają RCS u siebie i to nieporadnie. Google oczywiście teraz by chciał, aby jego konkurent porzucił rozwijaną od ponad 10 lat usługę, której niebieskie bąbelki (zamiast zielonych od SMS-ów) stały się niemal tak rozpoznawalne, jak białe słuchawki dołączane do iPodów.
Tak jak wkurza mnie brak możliwości wysyłania wiadomości z iMessage na smartfony z Androidem i odwrotnie, a jakaś forma integracji tej usługi z RCS byłaby mi na rękę, tak żądanie od Apple'a, aby przerzucił się na rozwiązanie konkurencji, jest absurdalne. Google powinien w dodatku posprzątać najpierw bałagan w swoim ogródku, zanim zacznie czynić innym uwagi.
RCS w Wiadomościach Google na Androidzie ma dziurę, które wykorzystują spamerzy
Niecały tydzień po tym, jak Google publicznie skrytykował Apple'a za trzymanie się jego iMessage, firma z Mountain View mierzy się z niemałym problemem na terytorium Indii. Do użytkowników Google Messages trafia tona spamu wysyłana poprzez RCS. Jedynym sposobem na to, aby sobie z tym poradzić, jest wyłączenie usługi całkowicie i... powrót do ery piksela łupanego, czyli zwykłych SMS-ów.
Chciałbym oczywiście jakiejś integracji pomiędzy iMessage, a RCS, ale obawiam się, że całkowite porzucenie usługi Apple'a na rzecz rozwiązania od Google'a naraziłoby mnie na takie problemy, jak ten opisany powyżej. Zdecydowanie wolę mieć komunikator do rozmowy tylko z innymi posiadaczami sprzętów Apple'a, niż usługę, w której problem ze spamem rozwiązuje jedynie jej całkowite wyłączenie.
Dodajmy do tego, że mówimy tutaj o rozwiązaniu wspieranym przez firmę, która w kwestii komunikatorów miota się od lat i obecnie rozwija osiem różnych usług pozwalających na wysyłanie do siebie wiadomości, a w ostatniej dekadzie istnienia iMessage zabiła ich drugie tyle. Trudno oczekiwać, aby ktoś teraz brał firmę z Mountain View za wzór akurat z tej kategorii.
To podobna sytuacja jak z tym nieszczęsnym USB-C w iPhonie.
Tak jak powoli się godzę z myślą, iż taki port trafi do iPhone'a 15, tak wolałbym, gdyby producent został przy swoim symetrycznym złączu, które firma wprowadzała w czasach, gdy konkurencja korzystała jeszcze z jednostronnego microUSB. USB-C ma swoje zalety, ale nie w każdej kategorii wygrywa z Lightning. Przejście na ten otwarty standard niesie za sobą pewne ryzyko.
Unia Europejska przymusza jednak producenta iPhone'ów do wdrożenia u siebie gniazda wykorzystywanego przez inne firmy. Ci sami urzędnicy biją też Apple'a za to, że praktycznie samodzielnie stworzył cały rynek płatności zbliżeniowych w Stanach Zjednoczonych. Chcieliby, aby aplikacje firm trzecich miały dostęp do modułu płatności Apple Pay i mają w nosie nasze bezpieczeństwo...
Grafika główna: Dedi Grigoroiu