Samsung znów naśmiewa się z iPhone’a w reklamie. I znów robi to nieudolnie
Samsung umieścił w sieci reklamę, w której znowu nieudolnie próbuje naśmiewać się z iPhone’a. Szkoda, że producent skupia się na czymś tak mało istotnym jak prędkość pobierania danych, zamiast pokazać prawdziwe zalety Galaxy S9.
Koreański producent smartfonów już lata temu wyszedł z cienia Apple’a. Tworzy świetne produkty, które są jednymi z najlepszych smartfonów na rynku. Niestety dział marketingu w firmie o tym chyba jeszcze nie wie, bo ciągle wychodzą na wierzch kompleksy.
Po raz kolejny Samsung w reklamach porównuje się do iPhone’a.
W nowym klipie Samsung zainscenizował scenkę w Apple Storze, do którego przychodzi klientka, by porozmawiać ze sprzedawcą. Nie interesuje jej jednak produkt. Na samym wstępie, oglądając na wystawie iPhone’a X, rzuca jakby od niechcenia zdanie, że ten telefon nie pobiera danych najszybciej ze wszystkich.
I tak faktycznie jest. Galaxy S9 jest wyposażony w modem Snapdragon X20, który pobiera szybciej dane niż stosowane w iPhonie modemy Snapdragon X16 lub XMM7480. Dzięki temu w teorii w sprzyjających warunkach iPhone nie będzie pobierał tak szybko plików, jak telefon Samsunga.
W praktyce maksymalna prędkość pobierania danych nie ma większego znaczenia.
Operatorzy rozwijają swoją infrastrukturę, ale minie mnóstwo czasu, zanim modemy w iPhone’ach z 2017 roku staną się wąskim gardłem dla oferowanych przez nich przepustowości łącz. Samsung na papierze faktycznie jest szybszy, ale to nie jest coś, czym powinni zaprzątać sobie głowę klienci.
Oczywiście sprzedawca z logo nadgryzionego jabłka na koszulce w reklamie Samsunga nawet nie próbuje bronić swojego produktu. Nie wyjaśnił klientce, że istotniejsze są inne parametry. Ta potem dogryza mu, że myślała, że iPhone X to telefon przyszłości. Serio, Samsungu? Bo jeden parametr ma gorszy?
iPhone to przecież jest smartfon przyszłości.
Wystarczy na niego spojrzeć, gdy obok leży Galaxy S9. Zeszłoroczny topowy iPhone nie ma pasków na górze i na dole ekranu, przez co wygląda znacznie bardziej futurystycznie niż smartfon Samsunga, którego topowy model w dodatku praktycznie nie różni się wizualnie od wersji z poprzedniego roku.
Ciekawe też, dlaczego Samsung nie porównuje w reklamie systemu rozpoznawania twarzy. Czyżby wstydził się, że u niego działa to tak fatalnie, że można go oszukać skaner zwykłym zdjęciem, a Samsung nawet w oprogramowaniu zawarł ostrzeżenie, że ta metoda nie zapewnia odpowiedniej ochrony?
Face ID jest rozwiązaniem rodem z przyszłości, na które konkurencja nie ma jeszcze odpowiedzi.
Przednia kamera w Galaxy S9 nie jest w stanie konkurować z True Depth w iPhonie. Samego notcha skopiowało już bezrefleksyjnie mnóstwo innych producentów, ale tak naprawdę żaden nie wprowadził tak zaawansowanej przedniej kamery, która tak dobrze wspiera rozpoznawanie głębi, co Apple.
Samsung na ekran bez płetwy oraz kamerę True Depth i system Face ID odpowiedzi jednak nie ma, więc firma woli skupić się na niewiele znaczącym parametrze z tabelki ze specyfikacją. I to jest o tyle dziwne, bo to przecież nie tak, że Samsung nie ma się czym pochwalić.
W końcu pod wieloma względami Galaxy S9 jest lepszy od iPhone’a X.
Samsung od kilku lat bryluje w segmencie mobilnych aparatów, zwłaszcza po zmroku. Obudowa w Galaxy S9 spełnia bardziej wyśrubowaną normę odporności na działanie czynników zewnętrznych, a akumulator szybciej się ładuje z wykorzystaniem odpowiedniej ładowarki indukcyjnej.
To są przewagi, na których Samsung powinien się skupić, a nie na modemie dostarczonym przez Qualcomma. A jeśli już firma chce mówić o szybkości, to mógłby wspomnieć, że tak jak prędkość pobierania danych faktycznie jest szybsza, tak już w benchmarkach iPhone X rozkłada młodszego Galaxy S9 na łopatki…
No i przecież nikogo nie interesuje prędkość pobierania danych.
Odpowiedzcie sobie szczerze: czy znacie kogoś, kto poszedłby pytać do sklepu konkretnie o szybkość pobierania danych w smartfonie i rozmawiałby o tym ze sprzedawcą? Ja nie. Spośród dziesiątek osób rocznie, które proszą mnie osobiście o pomoc w wyborze telefonu, ten parametr nie interesował nikogo.
Nie przypominam sobie też, by tego typu pytania wpadały na naszą skrzynkę redakcyjną. Mój redakcyjny kolega Łukasz Kotkowski, który w sklepie z elektroniką przepracował kilka lat, też nigdy na podobne pytanie nie musiał odpowiadać. A geeki, których ten parametr interesuje, wiedzą, że w praktyce nie ma on znaczenia.
Samsung przestrzelił z reklamą.
Wyświetlony ponad 350 tys. razy materiał promocyjny ma blisko tysiąc łapek w dół przy około półtora tysiąca łapek w górę. Najlepiej oceniane komentarze pod filmem wytykają Samsungowi, że skupia się na mało istotnym parametrze, zamiast na faktycznych zaletach swojego produktu. Materiał krytykują nie tylko fani Apple’a.
Firmie zarzucane jest też, że znów próbuje porównywać się do konkurencji, podczas gdy Apple pokazuje w reklamach zadowolonych klientów. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Samsung Galaxy S9 jest telefonem z pierwszej połowy bieżącego roku, a iPhone X doczeka się następcy w przeciągu kwartału.
To w sumie smutne, że Samsung wymyśla hipotetyczną i totalnie nierealistyczną sytuację, byle tylko pokazać niewiele znaczącą przewagę nad konkurentem. Tym samym firma osiąga efekt odwrotny do zamierzonego, bo kolejny raz udowadnia, że ma kompleks Apple’a i ciągle się na niego ogląda, zamiast robić swoje.