Gdzie szukać informacji w razie kryzysu? Jesteśmy kompletnie niegotowi
Teoretycznie powinniśmy być przygotowani na wszelkie nadzwyczajne zdarzenia, ale podstawowa wiedza niestety ciągle kuleje.

Żyjemy w naprawdę niepewnych czasach. Nie da się porównywać naszej sytuacji z tym, co dzieje się w Ukrainie, ale i nasza rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Gdyby ktoś np. na początku 2020 r. próbował wieszczyć, że czeka nas pandemia, potem wojna za wschodnią granicą, nikt by w to nie uwierzył. Szaleńcem nazwany byłby z kolei ten, kto sądziłby, że do Polski przylatywać będą drony i wysadzane będą tory. Na szczęście to nic w porównaniu do ataków na Ukrainę, ale nie da się powiedzieć, że nic się nie dzieje. "W 2025 r. wojna nie jest abstrakcją, lecz realnym, dotykającym nas zjawiskiem. I że musimy być gotowi na to, że podobne zdarzenia mogą się powtarzać" – pisał Bogdan Stech.
Tylko czy jesteśmy? Z najnowszego badania przeprowadzonego na zlecenie platformy ClickMeeting wynika, że jedynie 37 proc. Polaków wie, gdzie szukać oficjalnych, wiarygodnych informacji rządowych w sytuacji kryzysu (np. cyberataku, katastrofy czy konfliktu zbrojnego). Niewiele większy odsetek (43 proc.) nie ma pewności, a aż 21 proc. nie wie, dokąd skierować się po godne zaufania komunikaty w takiej sytuacji.
Więcej na Spider's Web:
- Umiejętność odróżniania treści wiarygodnych od fałszywych oraz weryfikacji źródeł informacji to dziś fundament bezpieczeństwa – zarówno dla każdego z nas, jak i całych organizacji. W tym obszarze edukacja online jest jednym z najskuteczniejszych narzędzi, ponieważ daje możliwość szybkiego dotarcia do szerokiego grona odbiorców - komentuje Martyna Grzegorczyk, Marketing Manager ClickMeeting.
Zadanie jest dodatkowo trudne, bo tropy myli, podsuwając przy tym błędne wnioski, sztuczna inteligencja. Z jednej strony mamy świadomość zagrożenia. Aż 73 proc. respondentów jest zdania, że powszechna dostępność sztucznej inteligencji zwiększa ryzyko dezinformacji i cyberzagrożeń.
- Cieszy fakt, że tylko niewielki odsetek badanych ufa sztucznej inteligencji bezgranicznie. Jednak warto pamiętać, że bezpieczeństwo nie kończy się na ostrożnym korzystaniu z narzędzi AI. Równie istotne jest zwracanie uwagi np. na pochodzenie oprogramowania i usług online, z których korzystamy na co dzień – dodaje Martyna Grzegorczyk.
Z badania wynika również, że tylko 30 proc. Polaków zawsze sprawdza źródła informacji w internecie przed ich udostępnieniem lub skomentowaniem. Dla niemal 40 proc. głównym źródłem informacji są media społecznościowe.
Władze miast zdają sobie sprawę, że treści, na które natknąć można się w sieci, nie zawsze będą wiarygodne. Wielu zależy na sianiu dezinformacji, podważaniu zaufania i wywoływaniu chaosu. W Poznaniu padł pomysł, aby w pojazdach komunikacji miejskiej puszczane były informacje z Radia Poznań. Celem miałoby być wyrobienie nawyku korzystania "z pewnego źródła informacji".
Dojdą do tego rządowe aplikacje
W planach jest m.in. aplikacja pozwalająca wyszukać schron. Dostaniemy również narzędzie, za pomocą której będzie można zgłaszać podejrzane zdarzenia.
- Będzie pomocna w każdej sytuacji. Będziemy mogli wykorzystać działania cyberwojska, by szybko i skutecznie raportować i pokazywać. To jest też budowa silnego społeczeństwa, które widzi zagrożenie, informuje. Ma rozwagę, ale nie ma strachu. Bo strach to jest główny cel naszych adwersarzy – zapowiadał Władysław Kosiniak-Kamysz.







































