Obok mnie leży prototyp telefonu przyszłości. Wszyscy będą naśladować
Strach się przyznawać, bo moje urządzenie naprawdę ma wszystko, co w najbliższym czasie będzie pożądane.

Ze względu na trudną sytuacją na rynku pamięci komputerowych karty pamięci mogą wrócić do powszechnego użytku – donosił niedawno Albert Żurek.
Dawniej karty microSD były popularne, ponieważ zwykła szybka pamięć wewnętrzna dostosowana do telefonów była po prostu droga. Karty microSD pozwalały stosunkowo tanio rozbudować pamięć, aby trzymać w telefonie więcej plików. Część twórców aplikacji umożliwiało też przenoszenie aplikacji na karty microSD. Z czasem jednak pamięć w telefonach taniała, a producenci zaczęli stosować większe pojemności nawet w najbardziej podstawowych wersjach - wyjaśniał.
Wiele wskazuje na to, że już w przyszłym roku producenci zdecydują się ograniczyć podstawową pamięć i dadzą użytkownikom możliwość jej rozszerzenia za pomocą karty microSD.
Czytając o tych doniesieniach – i o dziwacznych projektach, jak etui z microSD oraz drugim ekranem – zerknąłem w swoją lewą stronę. Obok mnie leży niepozorne urządzonko wielkości paczki zapałek. Zwykle niewielkie rozmiary przedmiotu tłumaczyłem czymś innym, ale teraz wszystko zrozumiałem.
No tak, sprzęt jest mały, bo to dopiero prototyp
Na swoim boku ma rysunek, który w 2026 r. może być ponownie często widywany. Będziecie oglądać go na swoich telefonach tak, jak ja już patrzę teraz. To właśnie miejsce dla karty pamięci.
A co to za dziura na dole? Już wyjaśniam, bo niektórzy mogli zapomnieć: to gniazdo słuchawkowe. Producent przewidział powrót mody na przewodowe słuchawki i zawczasu dodał tę opcję.
Szkoda, że nie możecie dotknąć przycisków – jeszcze! Odznaczają się wyraźnie, przyjemnie się je dotyka. Jest ich niewiele, ale to przystawka. Mamy puścić wodze fantazji i wyobrażać sobie, jakby to było, gdyby dano nam więcej.
Do tego mały ekranik. Już wyobrażam sobie, jak będzie reklamowana podobna funkcja w nowych telefonach. Nieduży, więc nie zajmuje wiele miejsca. Nie rozprasza, a przecież jesteśmy zmęczeni wyskakującymi powiadomieniami. Pokazuje tylko to, co interesuje użytkownika. Konkret. I na deser naprawdę potężna bateria, wystarczająca na wiele godzin.
Tak, sprzęt ma jeszcze pewne wady. Nie ma dostępu do internetu, choć podejmowano już próby, aby te światy połączyć. Nie można za jego pomocą dzwonić. Ale to dopiero prototyp, więc łatwo zrozumieć niedociągnięcia. Zresztą on ma tylko wskazać drogę. Rozpoznać emocje. Podzielić się wizją, która niewątpliwie nadejdzie i stanie się rzeczywistością.
Mój sprzęt – zapowiedź nadchodzących czasów to przenośny odtwarzacz MP3
Co za oszustwo, żachniecie się. W podobny sposób przyszłość przewiduje stary telefon, który od lat kurzy się w szufladzie. Też obsługuje karty pamięci, też można podłączyć przewodowe słuchawki, też posiada nieduży ekran. Mało tego! Ma więcej przycisków, można odpalić proste gierki, a niektóre potrafiły się połączyć z siecią.
Sami jednak przyznaliście, że wasze urządzenia wylądowały w szufladach. Zapewne nie przez przypadek. Mój odtwarzacz (skorzystajmy z tego kryptonimu, żeby było zabawnie – jeszcze przez chwilę będziemy udawać, że o niczym nie wiemy) to nie pamiątka z czasów podstawówki. Kupiłem sprzęt całkiem niedawno, myśląc, że będzie mi służył do słuchania muzyki.
Tymczasem zupełnie nieświadomie wziąłem udział w sprytnym eksperymencie
Postanowiono sprawdzić, czy we współczesnym świecie dalej użytkownicy będą potrzebowali kart pamięci, przewodowych słuchawek, fizycznych przycisków i niedużych ekranów, które nie rozpraszają. Odpowiedź na każde z tych pytań brzmi zdecydowanie: tak! Sprzęt, który miał przenieść w dawne czasy, odsłonił przede mną wielką tajemnicę przyszłości. Muzyka była tylko pretekstem. Poligonem doświadczalnym.

Albert Żurek twierdził, że powrót do microSD będzie tylko "próbą załatania tonącego statku za pomocą kawałka kartonu i śliny". Trochę tak to wygląda. Wszystko już było. Lekarstwem na rozwiązanie problemu jest powrót do starych, bezpiecznych czasów.
A może jednak warto pocieszyć się tym, że stare idee wcale nie umierają. Krążą, odchodzą na dalszy plan, ale ciągle są. Czekają w gotowości, aby wkroczyć do akcji i nas uratować. Myślicie, że sięgacie po relikt przeszłości, wszyscy wokół pukają się w głowę i szydzą z pomysłu. Po co, skoro dostępne są lepsze, nowocześniejsze rozwiązania? Nigdy nie wiadomo, kiedy okażą się przydatne. Aż chce się zapytać, z jak wieloma pomysłami tak jeszcze jest.







































