Od tego wyroku zależy, kto wygra. My czy algorytmy
Branża sztucznej inteligencji stoi przed prawdopodobnie największym prawnym wyzwaniem w swojej historii. Pozew zbiorowy przeciwko Anthropic może nie tylko zniszczyć jedną z najważniejszych firm AI, ale całkowicie zmienić przyszłość sztucznej inteligencji w Stanach Zjednoczonych.

W pozornie spokojnych salach sądowych w San Francisco toczy się obecnie jedna z najważniejszych batalii prawnych naszych czasów. Trzy autorki - Andrea Bartz, Charles Graeber i Kirk Wallace Johnson - pozwały odpowiadającą za popularnego asystenta AI Claude firmę Anthropic za wykorzystanie ich dzieł do trenowania modeli sztucznej inteligencji bez zgody i wynagrodzenia. Na początku wydawało się to standardowym sporem o prawa autorskie, ale przekształciło się w sprawę, która może decydować o przyszłości całej branży AI.
Sędzia William Alsup podjął decyzję, która wstrząsnęła Silicon Valley. Uznał, że pozew może być prowadzony jako sprawa zbiorowa w imieniu wszystkich amerykańskich autorów, których książki Anthropic rzekomo pobrał z pirackich bibliotek LibGen i PiLiMi w latach 2021-2022. Według szacunków może to objąć nawet 7 mln dzieł.
Czytaj też:
Astronomiczne sumy na stole
Liczby związane z tą sprawą zapierają dech w piersiach. Każde naruszenie praw autorskich może skutkować grzywną do 150 tys. dol. W najgorszym scenariuszu, czyli gdyby sąd uznał, że Anthropic celowo i świadomie naruszył prawa autorskie do 7 mln książek, kara mogłaby osiągnąć zawrotną sumę 1,05 bln dol. To więcej niż PKB Szwajcarii. Nawet przy najbardziej konserwatywnych szacunkach dotyczących zaledwie 100 tys. dzieł potencjalne odszkodowania mogą sięgnąć 1-3 mld dol. Roczne przychody Anthropic wynoszą około 4 mld dol.
Kluczowym elementem sprawy jest nie tyle to, czy AI może trenować na książkach, ale w jaki sposób te książki zostały pozyskane. Sędzia Alsup wprowadził wyraźnie rozróżnienie między dwoma scenariuszami. Z jednej strony uznał, że trenowanie modeli AI na legalnie zakupionych książkach może być uznane za fair use - dozwolony użytek, który nie wymaga zgody właściciela praw autorskich.
Z drugiej strony ostro skrytykował praktyki polegające na pobieraniu książek z pirackich stron. Dokumenty sądowe pokazują, że Meta, podobnie jak inne firmy AI, świadomie korzystała z Library Genesis (LibGen) - jednej z największych pirackich bibliotek online, zawierającej ponad 7,5 mln książek i 81 mln artykułów naukowych.
Branża jak na szpilkach
Consumer Technology Association oraz Computer and Communications Industry Association - reprezentujące największe firmy technologiczne - złożyły wspólny wniosek do sądu apelacyjnego. W dramatycznych słowach ostrzegają przed ogromną szkodą nie tylko dla jednej firmy AI, ale dla całej rozwijającej się branży AI i globalnej konkurencyjności technologicznej Ameryki.
Argumenty branży są jednoznaczne: pozwolenie na tak masowe pozwy zbiorowe stworzy środowisko, w którym zachęceni powodowie będą wymuszać astronomiczne ugody, co skutecznie zabije innowacje w dziedzinie AI. Jak argumentują, gdy generatywna AI zaczyna kształtować trajektorię światowej gospodarki branża technologiczna nie może wytrzymać tak niszczycielskich procesów sądowych.
W jednym z najbardziej zaskakujących zwrotów w tej sprawie część organizacji broniących praw autorów stanęła... po stronie Anthropic. Authors Alliance, Electronic Frontier Foundation, American Library Association i inne grupy argumentują, że proces zbiorowy w tej formie może zaszkodzić autorom bardziej niż im pomóc.
Ich argumenty są zaskakująco pragmatyczne. Wskazują, że ustalenie właścicielstwa 7 mln książek to zadanie niemal niemożliwe. Wielu autorów może nigdy nie dowiedzieć się o procesie, inni mogą mieć skomplikowane prawa do swoich dzieł, a jeszcze inni mogą być już nieżywi, pozostawiając prawa w rękach spadkobierców. Organizacje te obawiają się, że masowa sprawa zbiorowa doprowadzi jedynie do przymusowego zawierania ugód, nie rozwiązując fundamentalnych kwestii dotyczących trenowania AI na materiałach chronionych prawem autorskim.
Głosy z drugiej strony barykady
Nie wszyscy jednak podzielają obawy branży technologicznej. Autor David Baldacci, występując przed komisją senacką, przedstawił perspektywę twórców: Niepewność kradzieży z pirackich stron prowadzonych w Rosji tylko po to, żeby uzyskać przewagę, a nie dbając o to, co stanie się z takimi jak ja i innymi pisarzami, jest niedopuszczalna.
Baldacci argumentuje również, że szkodzenie uznanym autorom uderza w całą branżę wydawniczą: Zarabiam dużo pieniędzy dla moich wydawców, a oni wykorzystują te pieniądze do podejmowania ryzyka z nowymi autorami, których inaczej nie mogliby sobie pozwolić. Kiedy szkodzicie uznanym pisarzom jak ja, szkodzicie wszystkim autorom przychodzącym za nami.
Sprawa Anthropic jest pierwszą certyfikowaną sprawą zbiorową przeciwko firmie AI w kwestii wykorzystania materiałów chronionych prawem autorskim. Jej wynik będzie miał ogromne znaczenie dla kilkudziesięciu innych podobnych procesów, w tym głośnych spraw przeciwko OpenAI, Microsoftowi, Mecie i Google’owi. Proces przeciwko Anthropic ma się rozpocząć już 1 grudnia. To daje zaledwie kilka miesięcy na rozstrzygnięcie jednej z najważniejszych kwestii prawnych ery cyfrowej.
Amerykański wyrok a sytuacja w Polsce
Stawki tej batalii wykraczają daleko poza granice USA. Stany Zjednoczone są obecnie światowym liderem w rozwoju AI, ale to może się zmienić, jeśli procesy sądowe zahamują inwestycje poprzez nakładanie nadmiernych odszkodowań na firmy AI. Tymczasem Chiny inwestują masywnie w rozwój sztucznej inteligencji, a ich firmy nie muszą się martwić o podobne ograniczenia prawne. Raport Paulson Institute pokazuje, że Chiny już wyprzedzają Stany Zjednoczone w produkcji najlepszych talentów AI - w 2022 r. 47 proc. najlepszych badaczy AI pochodziło z Chin, w porównaniu z zaledwie 18 proc. ze Stanów Zjednoczonych.
Sprawa Anthropic to prawdziwy test dla amerykańskiego systemu prawnego w obliczu rewolucji technologicznej. Z jednej strony fundamentalne prawa autorów do kontrolowania wykorzystania swoich dzieł. Z drugiej rozwój technologii, która może przekształcić gospodarkę światową. Ostateczna ironia tej sytuacji może polegać na tym, że w próbie ochrony praw autorów amerykański system prawny może nieumyślnie przekazać przyszłość sztucznej inteligencji w ręce krajów, które takich skrupułów nie mają.