REKLAMA

Drogi Samsungu, drogie Xiaomi, jesteście już duzi i nie musicie kopiować Apple'a

Byłem przekonany, że azjatyccy producenci smartfonów wyleczyli się z kompleksów na tle Apple’a. Dzisiejsze premiery Galaxy S10 i Mi 9 pokazały, że Samsung i Xiaomi nadal się na amerykańskiego rywala oglądają. Aż przykro na to patrzeć.

Samsung i Xiaomi nadal mają kompleksy na tle Apple’a. A nie powinni
REKLAMA
REKLAMA

Samsung jest liderem na rynku smartfonów w ujęciu ilościowym. Xiaomi to z kolei z naszej perspektywy taki underdog. Jest obok Huaweia i Oppo jedną z trzech najważniejszych marek na rynku chińskim. Cieszy się też ogromnym zainteresowaniem w Polsce. Jego postrzeganie powoli się zmienia, ale ciągle nie jest w świadomości konsumentów takim korporacyjnym (fuj) gigantem.

Samsung i Xiaomi mają jednak wiele wspólnego

Obaj producenci zaistnieli na rynku jako… kopiści Apple’a. Samsung zresztą przez lata toczył boje w sądach z producentem iPhone’ów i często przegrywał. W przeszłości wielokrotnie uznawano, że projektując kolejne telefony z linii Galaxy, inspirował się urządzeniami konkurencji w zbyt dużym stopniu.

Xiaomi z kolei, jako firma z Chin, której nie obchodziło amerykańskie prawo patentowe, nawet się nie patyczkowało. Niczym kserokopiarka zrzynała od Apple’a nie tylko design urządzeń - i to w bardziej bezczelny sposób niż kiedykolwiek Samsung - ale nawet wygląd strony internetowej prezentującej produkty.

Obu firmom łatka „jak Apple tylko taniej” zaczęła jednak przeszkadzać

Samsung zrezygnował w swoich smartfonach z plastiku w obudowach. Pieniądze zarobione na telefonach naśladujących iPhone’y i tzw. zetafonach zaczął zaś inwestować w dział R&D. Lider w ujęciu ilościowym z biegiem lat stał się liderem technologicznym. W dodatku jako jeden z niewielu nie poddał się modzie na notche.

Xiaomi aż tak jak Samsung się na rynku nadal nie wyróżnia i nadal mocno inspiruje się kolejnymi iPhone’ami, ale firma zaczęła mocno inwestować w średnią i niską półkę cenową. To m.in. dzięki tej marce nowatorskie rozwiązania trafiają do smartfonów, które można dokupić za złotówkę w abonamencie.

Dzisiaj obaj pokazali, że ciągle mają kompleksy na tle Apple’a

Xiaomi zaprezentowało swój nowy topowy smartfon dzisiaj rano, na kilka godzin przed debiutem nowych sprzętów Samsunga. Warto nadmienić, że kopista zawstydza firmę z Cupertino m.in. ładowaniem bezprzewodowym.

Mi 9 jest w stanie pobierać 20 W prądu, podczas gdy Apple obsługuje ładowanie w standardzie Qi z mocą maksymalnie 7,5 W. Nie wiadomo, czy i kiedy iPhone’y dogonią pod tym względem smartfony Xiaomi.

Tylko co z tego?

Projektanci w Xiaomi, zamiast skupić się jednak na tym, co ich firma robi lepiej, nie mogli się powstrzymać i nadal oglądali się na Apple’a. Co ciekawe, tym razem do smartfona skopiowali funkcję nie z iOS-a, a z systemu desktopowego.

xiaomi mi 9 dynamiczna tapeta

Xiaomi Mi 9 ma dynamiczną tapetę, która się zmienia w zależności od pory dnia. I bym pewnie na to nawet nie zwrócił uwagi, gdyby nie fakt, że na tejże tapecie też znalazła się pustynia, która jest niemal identyczna jak ta, co w macOS Mojave.

macOS Mojave

Samsung nie jest lepszy

Wczoraj, na chwilę przed debiutem Galaxy S10, pojawiła się aktualizacja aplikacji Smart Things - centrum Smart Home marki Samsung. Z programu, który miał swój indywidualny styl, powstał żenujący klon aplikacji Home z iOS-a. Okazało się, że w tej formie trafił na iOS oraz… na Androida.

Z cyklu „znajdź różnicę” - pewnie rzeczy się nie zmieniają. Jedna aplikacja to Home app od Apple’a, a druga to najnowszy redesign Samsung SmartThings.

— Piotr Grabiec (@pgkrzywy) 19 lutego 2019

A to mały pikuś. Przygotowując materiały dotyczące nowych akcesoriów Samsunga, miałem deja vu. W opisie funkcji nowego smartwatcha koreańskiej można bowiem niemal wszędzie wstawić „nowy Apple Watch” zamiast „nowy Galaxy Watch Active” i zdania nadal miałyby sens. Galaxy Buds to z kolei odpowiednik AirPods - ale akurat w tym przypadku Samsung był w tym segmencie obecny już wcześniej.

Niemniej jednak, pomijając akcesoria, nawet portfolio smartfonów rozrosło się tak, by odpowiadać Apple’owi. Nie da się patrzeć na model Galaxy S10e - gdzie literka „e” oznacza „essential” - inaczej niż na odpowiedź na iPhone’a XR. To tak samo tańszy smartfon przypominający z wyglądu topowy model o nieco gorszej specyfikacji. W dodatku dostępny (jak u Apple) w zwariowanych wersjach kolorystycznych.

Powinni przestać oglądać się na Apple’a

Xiaomi króluje na średniej i niskiej półce cenowej. Najwięksi fani firmy wcale nie lubią jej za to, że jej produkty przypominają iPhone’y, tylko za świetny stosunek ceny do jakości. Ba, zaczęli nawet krytykować markę w momencie, gdy Apple’em inspiruje się w zbyt dużym stopniu.

Samsung z kolei zawstydzał rynkowych rywali nie raz. Firma ma przecież te swoje rysiki w Note’ach i fenomenalne ekrany - nawet Apple zamawia OLED-y u swojego największego konkurenta z Azji. Do tego Koreańczycy produkują swoje własne procesory i nie są zależni od Qualcomma.

Rok w rok przesuwają w branży granicę tego, co możliwe

REKLAMA

Bardzo często to w kolejnych smartfonach Galaxy S i Galaxy Note pojawiają się najnowsze technologie w świecie urządzeń mobilnych. Już wielokrotnie to Samsung pokazywał Apple’owi miejsce w szeregu, a nie na odwrót. Dzisiaj firma znów jest na topie za sprawą Galaxy Fold, czyli zginanego smartfona z elastycznym ekranem.

Właśnie dlatego tym bardziej mnie smuci, gdy dawni kopiści wracają do korzeni. Mam jednak nadzieję, że w 2020 roku obaj producenci - czyli Samsung i Xiaomi - podobnych chwytów stosować już nie będą. Obu firmom, po tym co już osiągnęły, po prostu już nie przystoi wyciąganie kserokopiarek z szafy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA