Chcesz zrobić dobry uczynek, a oskarżą cię o kradzież. Uwaga na oszustów przy kasach
Oszust chciał być sprytny, a w razie problemów zrzucić winę na innych. Czasami gdy chcemy komuś pomóc możemy wpaść w niemałe kłopoty.
Oszuści wykorzystują fakt, że kasy samoobsługowe nie są jeszcze zbyt mądre i nie odróżniają skanowanych przez użytkowników przedmiotów. Waga się zgadza? Czyli to pewnie ten sam produkt. I dlatego niektórzy kupują pomidory w cenie jabłek. Albo odkurzacz, ale z etykietą rzeczy kosztującej kilkanaście razy mniej. Taki przekręt miał niedawno miejsce w Białymstoku.
W jednym ze sklepów budowlanych mężczyzna poszedł do kasy z odkurzaczem wartym 3 tys. zł. Wcześniej jednak przykleił na niego cenę z innego, rzecz jasna tańszego produktu. Jak relacjonuje białostocka policja na tym zakupy się nie skończyły, bo do koszyka jak gdyby nigdy nic dołożył opryskiwacz ręczny. Za całość zapłacił... 232 zł.
38-latek nie pierwszy raz robił w ten sposób zakupy
Nabył np. zestawy filtrujące o wartości blisko 700 zł. W dwóch przypadkach nakleił kod z ceną wynoszącą 25 zł. Przy trzeciej próbie był mniej śmiały, bo zdecydował się wydać „aż” 229 zł.
Przekręt polegał nie tylko na oszukiwaniu kas samoobsługowych. W proceder mężczyzna angażował przypadkowych kupujących. Jak wyjaśnia policja oszust tłumaczył, że nie ma karty, więc nie ma jak opłacić zakupów przy samoobsługowej kasie. Dlatego prosił innych o pomoc w przeprowadzeniu transakcji. Po zakupach od razu zwracał sumę w gotówce.
Czy płacący klienci nie zauważyli, że coś się nie zgadza i produkt, który nabijają, różni się od tego, co wyświetla ekran? A może właśnie dlatego mężczyzna wpadł? Konkretów policja już nie zdradza. Zatrzymany usłyszał cztery zarzuty oszustwa o łącznej wartości strat wynoszącej ponad 4,5 tys. zł. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Przez przypadek można paść ofiarą oszustwa przy kasie samoobsługowej
Jak widać oszuści chcą wykiwać nie tylko sklepowe systemy. Przez przypadek sami możemy mieć kłopoty, jeżeli zdecydujemy się komuś pomóc. Wystarczy, że uwierzy się w historię o braku karty – albo np. problemach z płatnością – i skasujemy produkt z inną etykietą. Gdyby kasa zorientowała się, że coś nie gra, taki klient mógłby zostać podejrzany o próbę oszustwa. Zapewne oszust natychmiast czmychnąłby widząc problemy przy stanowisku.
Na Spider's Web przeczytasz więcej o kasach samoobsługowych:
Pewnie posługując się nagraniami z monitoringu dałoby się później całą kwestię wyjaśnić, ale kosztowałoby to czas i nerwy. Tym bardziej że nie od razu służby mogłyby uwierzyć w wyjaśnienie, że osoba została poproszona o zrobienie zakupów przez potencjalnego oszusta. A może to był wspólnik?
Trzeba przy kasie uważać tak samo, jak w sytuacji, gdy np. na dworcu ktoś prosi nas o przysługę. Nie namawiamy do odmawiania, bo przecież w życiu różnie bywa, ale dokładnie sprawdzajmy w takich sytuacjach, co kupujemy i co kasa nalicza. A wszelkie wątpliwości od razu zgłaszajmy obsłudze sklepu.
Póki co oszuści wykorzystują niedoskonałość kas, ale te już niebawem mają lepiej radzić sobie z rozpoznawaniem skanowanych przedmiotów i wychwytywaniem nieprawidłowości. Swój system testują już Delikatesy Centrum, a wcześniej podobne rozwiązanie wprowadziła Biedronka. Z kolei Lidl zwiększył liczbę pracowników przy stanowiskach z samoobsługowymi kasami. Nie zawsze sieci mówią o tym wprost, ale widać, że reagują na rosnącą liczbę kradzieży.