Kasy samoobsługowe będą bardziej ludzkie. Lidl potwierdza ważną zmianę
Coraz głośniej mówi się o tym, że kasy samoobsługowe – a konkretnie postawienie na technologię, a nie pilnującego porządku człowieka – ułatwiają dokonywanie kradzieży. Na to samo zaczęto zwracać uwagę w innych krajach. Polskie sieci jak dotąd przynajmniej oficjalnie nie doszukiwały się związku. Coś po cichu zaczyna się jednak zmieniać.
W „moim” Lidlu przy stanowisku kas samoobsługowych zwykle stała jedna osoba. Zarządzała ponad 10 punktami, a do tego czasami potrzebna była również „na sklepie”. Zdarzały się sytuacje, że kilka kas świeciło na czerwono, bo wymagały interwencji pracownika, którego w pobliżu jednak nie było.
Kiedy na głowie ma się tyle spraw umknąć może złodziejaszek, który skasuje nie to co trzeba lub w ogóle oszuka system – np. nie płacąc za część produktów i wychodząc przez bramkę razem z innymi, nie skanując paragonu.
Działające w Polsce sieci nie przyznają, że kasy samoobsługowe zwiększają kradzież w sklepach. Liczby coś na ten temat jednak mówią. Według danych Komendy Głównej Policji w 2023 r. odnotowano ponad 40 tys. przestępstw kradzieży w sklepach. To wzrost o 22,2 proc. w stosunku do 2022 r. Jeszcze bardziej szokująco wygląda to przy zestawieniu z 2021 r., bo wzrost wynosi ponad 60 proc.
Eksperci zauważają, że "upowszechnienie kas samoobsługowych" ułatwia kradzieże. - Rynek ogranicza pracowników ochrony na rzecz elektroniki, nie zawsze pojętej w odpowiedni sposób – dodawał z kolei prezes Polskiego Związku Pracodawców Ochrona Paweł Korzybski.
Analityka, która jest umieszczona w kamerach, może raczej stwierdzić zaistnienie incydentu, ale sama nie zareaguje. Jeżeli nie będzie pracownika na miejscu lub kooperacji z pracownikami sklepu, to nikt nie podejmie interwencji.
- przestrzegał szef PZPO.
Korzybski przewidywał również, że wzrostowy trend kradzieży w sklepach może się utrzymać, jeśli „rynek będzie zmierzał w kierunku redukcji zakresu ochrony poprzez likwidację pracowników ochrony na rzecz kas samoobsługowych, analityki, tudzież innych rozwiązań”.
Z tego problemu zdano sobie sprawę na zachodzie. Pisaliśmy, że coraz więcej sklepów albo ogranicza liczbę stanowisk, albo zwiększa liczbę pracowników obsługujących. Wcześniej liczono na to, że technologia zastąpi człowieka. Teraz człowiek musi ją ratować, bo inaczej będą poważne straty. A nawet już są - BBC odnotowało, że według branżowych szacunków sklepy z kasami samoobsługowymi mają nawet dwukrotnie wyższy wskaźnik strat niż wynosi średnia.
Kasy samoobsługowe znowu staną się bardziej ludzkie?
W moim Lidlu stanowisko kas samoobsługowych zajmuje już nie jedna, a dwie osoby. Pracownicy dzięki temu szybciej reagują na ewentualne problemy. Zdążyłem zauważyć, ze kolejki są nieco mniejsze niż wcześniej. Ale być może nie tylko o to chodziło. Czyżby Lidl zastosował się do rad m.in. prezesa Polskiego Związku Pracodawców Ochrona? Zapytałem biuro prasowe sieci, czy większa liczba pracowników przy kasach samoobsługowych ma związek z rosnącymi przypadkami kradzieży w polskich sklepach.
Lidl tego nie potwierdził. Ale faktycznie przy kasach samoobsługowych możemy spodziewać się większego wsparcia.
Mając na uwadze komfort i wygodę naszych klientów w godzinach wysokiego ruchu w wybranych sklepach, zdecydowaliśmy o zwiększeniu obsady pracowników w strefie kas samoobsługowych
- przekazała Spider's Web Aleksandra Robaszkiewicz z Lidl Polska.
Co ciekawe powiększoną obsadę zauważyłem o różnych porach dnia, również rano, kiedy ruch nie jest tak duży jak zwykle.
Jedno jest pewne – klienci skorzystają, bo pracownik szybciej zainterweniuje. Kolejki przy kasach samoobsługowych będą mniejsze, a o to przecież chodzi. Polacy wymieniając zalety takiej formy kupowania produktów podkreślają oszczędność czasu.
Zwiększenie liczby pracowników wygląda interesująco jeśli przypomnimy o innej nowości w sklepach sieci. Niedawno w jednym z nich zauważono specjalną bramkę, którą znamy m.in. ze sklepów odzieżowych. Rzecz jasna sprawdzają one wszystkich klientów, ale łatwo powiązać rozwiązanie z rosnącą liczbą kradzieży.
Sklepy głośno o tym nie mówią, ale już reagują na pojawiające się problemy z kasami samoobsługowymi
I pieką dwie pieczenie na jednym ogniu: mają większą kontrolę nad kupującymi i przy okazji rozładowują kolejki. Wygląda więc na to, że zachodni scenariusz faktycznie nam nie grozi, bo pomysł samodzielnego kasowania produktów za bardzo przypadł do gustu Polakom. Sklepy zamiast rezygnować wolą gasić pożary.
Na Spider's Web piszemy o kasach samoobsługowych:
zdjęcie główne: siekierski.photo / Shutterstock