REKLAMA

Spotify wyzywa we Wrapped od starych dusz. Zrobiło się przykro

Ostatnio zastanawiałem się, co powiedzą nam o nas liczbowe podsumowania roku, ale tego się nie spodziewałem. Chodzi o to, żeby pokazać, że jesteśmy starzy.

spotify
REKLAMA

Rzeczywistość zadaje kilka takich ciosów. Najpierw bolą. I to mocno. Zaczyna się niewinnie. Dziecko sąsiadów nie mówi ci "cześć", tylko: "dzień dobry panu". W sklepie pytają o dowód i kiedy zaskoczony chcesz sięgnąć po mObywatela, rumieniąc się delikatnie z powodu komplementu, sprzedawcy szybko dodają, że to żart, trochę dziwiąc się, że nie załapałeś. To było przecież takie oczywiste. A potem już idzie i nawet nie protestujesz, kiedy w tramwaju ktoś chce ustąpić miejsca. Nie zauważasz w końcu, że większość anegdot zaczyna się od "za moich czasów", "pamiętam, jak…", "kiedyś stał tu...".

Ale ty, Spotify? Tak dla ciebie wyglądamy? Jak facet z mema przebrany za nastolatka, który wdzięczy się do młodzieży, choć dawno już do niej należy?

REKLAMA

W swoim corocznym podsumowaniu mijających miesięcy Spotify ocenia wiek na podstawie tego, co się słucha.

Wprawdzie sam z platformy nie skorzystam i nie wiem, na ile algorytmy by mnie wyceniły (ale też zerkam na winyle i sam znam odpowiedź, mój muzyczny wiek sugerowałby spisanie testamentu), ale widzę, jak was podsumowano.

Was, staruszków

Spotify byłoby mniej bezczelne, gdyby zaproponowało powiększenie czcionki. Albo domyślnie wyłączyłoby opcję w telefonie, która pyta, czy na pewno chcemy zwiększyć poziom głośności, choć to niebezpieczne dla słuchu, co byłoby wyrazem tego, że w końcu zdali sobie sprawę, że na takie pytania już za późno. Na niższych przecież nic nie słychać.

Ale żeby napisać, że ma się starą duszę, bo wczesne lata 90. XX w. to twoje muzyczne klimaty?! "Stara dusza" i "wczesne lata 90. XX w." to przecież wykluczające się terminy. To było prawie, że wczoraj. Ludzie urodzeni na początku lat 90. XX. dopiero wchodzą w dorosłość. To jeszcze młodzież.  

Wczesne lata 70. XX w. wycenione na 71 lat? A widzieliście, jak nóżka chodzi przy "Starmanie" Bowiego, jak głowa szaleje przy "Maggie Mae" Beatlesów, a łzy same cisną się do oczu przy całej płycie "Harvest" Neila Younga. Oczywiście, że nie, i dlatego nie rozumiecie, ile energii i zapału jest w nas, słuchaczach. Jak ta krew buzuje! O początkach punk rocka nawet nie zaczynam, ale tylko z grzeczności, żeby was nie zawstydzać, ośmieszać. Poniżać!

Zapewne jest w tym celowość, to skuteczna prowokacja

Niektórym może rzeczywiście zrobi się nieco nieprzyjemnie z powodu bycia ocenionym jako dziaders (jeśli używacie takiego określenia nieironicznie, dodajcie +10 do muzycznego wieku), choć przecież dowody są ewidentne. Co innego zdawać sobie sprawę i podejrzewać się o lekkie zostanie z tyłu. Tak, zauważamy, że coraz częściej krzywimy się na nowe rytmy i coraz rzadziej nam to przeszkadza. Ba, uważamy, że mieli rację ci, którzy mówili, że kiedyś muzyka była jakaś taka... lepsza. Ale stanąć twarzą w twarz faktami? Nie da się udawać, że deszcz pada, gdy Spotify pluje faktami.

Pewnie będą tacy, którzy z dumą udostępnią wynik. Tak, mój muzyczny wiek to najlepsze lata 60. XX w., a muzyczny adres to Powązki. A wy co, pewnie plumkanie z komputerka? Jakieś hip-hopy, autotune, inne disco polo.

Zaskoczyło mnie, że Spotify samo przyznaje się do własnej… porażki

Pokazanie, że ludzie zamknęli się w bezpiecznych bańkach, słuchają tego, co dobrze już znają, dla platformy streamingowej powinno być raczej wyrzutem sumienia. A to przecież solidny dowód w sprawie przeciwko algorytmom, które trzymają nas na uwięzi. "Ale po co zapuszczać się w nieznane rejony!", mówią te wszystkie playlisty. Tu masz to, co dobrze znasz i lubisz. A jak ci się nie spodoba i zdenerwowany wyłączysz aplikację i włączysz TikToka? Nie ma co eksperymentować, poszukiwać. Jesteś już starą duszą, zaakceptuj to. Starych drzew się nie przesadza.

Mamy muzykę z całego świata, mnóstwo nowych nagrań, a i tak trzymamy się kurczowo tego, co znamy. Dobrze znać klasykę, to solidne fundamenty, ale warto stawiać kolejne piętra. To porażka platform streamingowych, które nie chcą wyciągać ze strefy komfortu. Są jak biuro podróży, które zabiera na wycieczkę po osiedlu, a nie do nowego świata. Jaka misja, jaka pasja do muzyki – co ja wygaduję, to przecież towar, produkt, trzeba minimalizować ryzyko straty i niepowodzenia, jakim byłoby odejście użytkowników. Bezpieczniej serwować to, co znają i lubią. Ściany banieczki są takie bezpieczne.

Stara dusza to więc jednak specyficzny komplement. Pewna kokieteria ze strony platformy. Stary, ale jary! Tylko trochę uwiera, bo chcąc nie chcąc odkrywa niewygodną prawdę. Może nie odkrywa, bo jest się świadomym jej istnienia. Przypomina o niej. A to nawet gorsze.

Przed chwilą wszyscy zachwycali się burgerem z lat 90. czy początków XXI w. Co chwilę wraca jakiś produkt z tamtych lat. Moda na retro nie znika, staje się wyrazem buntu, sprzeciwu wobec nadchodzącej przyszłości. Tej niepewnej, niebezpiecznej. Przeszłość się nie zmieni. Nie zawsze było kolorowo, ale już to znamy. Oswoiliśmy i polubiliśmy.

"Ci, których dopadła nostalgia, w istocie nie tyle pragną coś odzyskać, ile czegoś się pozbyć" – pisał Mark Lilla, autor książki "Błoga ignorancja. O tych, co wolą nie wiedzieć". Zygmunt Bauman w swojej książce "Retrotopia" cytował Svetlanę Boym, która uznawała nostalgię za "mechanizm obronny w epoce przyśpieszonego rytmu życia oraz wstrząsów historii".

Nostalgia to paskudna choroba. Wiem o tym doskonale, bo na nią cierpię. Na dodatek na wyjątkowo kłopotliwy wariant. Mój przypadek, zapewne nie jakiś nadzwyczajny, polega na tym, że zdarza mi się wzdychać za rzeczami, których nie miałem prawa doświadczyć, a jeśli nawet, to nie aż tak, by stawiać te zdarzenia za wzór. Jak każdy chory staram się jakoś tę chorobę uzasadnić, pogodzić się z nią, więc pasuje mi, że to reakcja obronna na rozczarowującą teraźniejszość i mroczną przyszłość. Przeszłość już się wydarzyła, ma kształt, więc można go dopasować pod siebie. Z przyszłością to niemożliwe.

REKLAMA

Mogę bronić siebie i innych nostalgików. Ale jeśli nowoczesne firmy wpychają nas w ramiona nostalgii, to jak to świadczy o nich? Jaką ocenę sobie wystawiają? "Kształtujemy niewesołą teraźniejszość, nie wiemy, jak nam wyjdzie z przyszłością, więc chodźcie do nas i schowajcie się w bezpiecznej przeszłości" – mówią.

A potem powiedzą wam, że jesteście starymi duszami. To już chociaż mogliby zachować pozory.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-03T15:53:58+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T13:03:21+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T12:01:48+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T11:55:17+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T10:49:20+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T10:39:36+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T09:24:38+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T09:00:52+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T06:51:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T06:48:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-03T05:23:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T20:12:32+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T18:45:36+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T18:41:43+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T17:58:34+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T17:54:14+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T16:39:19+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T15:58:25+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T15:41:31+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T15:28:01+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T13:56:05+01:00
Aktualizacja: 2025-12-02T13:26:08+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA