Spółdzielnia wysłała drona, lokator zestrzelił go z wiatrówki. Oto co mu grozi
Jeszcze nie wszyscy są gotowi na dronową rewolucję. Niektórzy snują wizje o dostarczaniu paczek przez drony, a tymczasem dla innych latający sprzęt blisko ich okien to intruz, którego należy się pozbyć. Tak gwałtownie zareagował mieszkaniec Warszawy.
Może jeszcze nad naszymi głowami nie lata rój dronów, ale rola tych urządzeń jest coraz większa. Wyszukują zagubionych w górach i lasach, patrolują ulice, sprawdzają, czym mieszkańcy palą w piecach, pilnują kolejowych inwestycji, dostarczają medyczne przesyłki, a od czasu do czasu nawet paczki ze sklepów. I jak się okazuje mogą też sprawdzać izolację w blokach. Właśnie to rozgniewało jednego z lokatorów.
Kiedy dron należący do firmy wynajętej przez spółdzielnię przyglądał się budynkowi, rozgniewany lokator mieszkania na 7. piętrze wyszedł z wiatrówką na balkon i oddał dwa strzały. Dla pewności wyrzucił jeszcze torbę z wodą, gdy maszyna upadła na ziemię.
Jak informuje RMF FM mężczyzna następnego dnia został zatrzymany przez policję. Za uszkodzenie drona o wartości 45 tys. zł grozi mu nawet pięć lat więzienia.
Więcej o dronach przeczytasz na Spider's Web:
Drony a prywatność
Kwestia „naruszenia prywatności” przez drony intryguje im bardziej są popularne. W tym przypadku sprawa jest jasna, bowiem dron wykonywał określoną pracę. Co w sytuacji, kiedy spędzamy czas na działce, a ktoś „zagląda” do nas z góry? W 2019 r. Bezprawnik zwracał uwagę, że jednorazowy przelot nad posesją nie jest z pewnością przestępstwem stalkingu.
Czy można strącić drona? Takie działanie mimo wszystko jest niedopuszczalne. Uszkodzenie cudzej rzeczy jest wszak co najmniej wykroczeniem. Sam przelot nad posesją nie jest podstawą do zastosowania obrony koniecznej, a korzystanie z urządzeń zakłócających łączność radiową również legalne nie jest.
- pisał Bezprawnik.
W 2022 r. sprawą bardziej uporczywych działań zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich, stając w obronie… pilota. Wcześniej osoba została ukarana karą grzywny w wysokości 300 zł za to, że od października 2017 r. do września 2018 r. lotami dronem „złośliwie niepokoiła” sąsiada. Obywatel argumentował, że przypisane mu działanie nie wyczerpało znamion wykroczenia. Według niego nie zostało wykazane, by jego działanie charakteryzowało się chęcią dokuczenia właścicielowi posesji.
Określenie „poprzez częste latanie dronem” opisuje zachowanie neutralne, którego cel nie jest nacechowany negatywnie. Nie da się bowiem z niego wprost wyprowadzić wniosku, że zostało podjęte „w celu dokuczenia innej osobie”
– potwierdzał zastępca RPO, wnosząc, by SN uchylił oba wyroki i uniewinnił obwinionego.
Tego typu przypadki to wciąż zdarzenia incydentalne. Nie zmienia to jednak faktu, że prace nad dronami-kurierami trwają i pewnie prędzej niż później widok drona przelatującego obok balkonu nie będzie już aż taką rzadkością. Sytuacja z Warszawy pokazuje mimo wszystko, że na taką rewolucję niektórzy nie są jeszcze gotowi i potrzeba działań, aby oswoić bardziej wrażliwych mieszkańców na wizyty dronów.