64 GB RAM albo PS5, wybierz jedno. Budowanie PC to koszmar
Ceny RAM DDR5 właśnie przekroczyły granicę śmieszności i wkroczyły w strefę czarnego humoru. Sklepy przestają aktualizować cenówki, a w Polsce cena 64 GB RAM zrównała się z ceną konsoli PS5. I jest to problem, który wkrótce uderzy nie tylko w graczy.

Jeżeli obecnie rozglądasz się za nowym komputerem, moje kondolencje. Szczere i nieironiczne, bo ceny RAM DDR5 są nie tyle wysokie, co po prostu szaleją. Obecnie za dwie kości o łącznej pojemności 32 GB - czyli standardowej ilości rekomendowanej dla każdego "średniopółkowego" zestawu komputerowego - przyjdzie ci zapłacić od 800 do 1200 zł, czyli tyle ile kosztuje zwykle obudowa, zasilacz i chłodzenie procesora łącznie. Cenę można także ująć procentowo: składając komputer za 4800 zł w październiku, cena 32 GB RAM stanowiła od 7 do 8 proc. całkowitej ceny komputera. Dziś jest to już 20 proc.
A co jeżeli chcesz trochę więcej RAMu - na przykład 64 GB, które jest rekomendowane dla choćby osób streamujących czy obrabiających wideo? Cóż, jakby to powiedzieć...
64 GB RAM kosztuje tyle, co nowa konsola PS5
Takie informacje zapewnia nam obecnie Ceneo, gdzie najtańsze dostępne kości RAM DDR5 64 GB o rekomendowanej specyfikacji 6000 MHz, CL30 zaczynają się od 1530 złotych.

Dołóżmy 70 zł albo poczekajmy dzień lub dwa by cena Patriotów wzrosła i okazuje się, że za te same pieniądze możemy mieć całą konsolę PS5 Slim Digital.

A w razie, gdyby ta promocja się skończyła, kolejna najniższa oferta to jedynie 1703 zł za PlayStation 5 Digital Edition (bez Fortnite).
W USA ceny RAMu szaleją tak bardzo, że sklepy już wycofały się z drukowania etykiet tłumacząc to codzienną fluktuacją cen. Tak zrobiła choćby kalifornijska sieć sklepów Central Computers, czy ogólnokrajowa sieć sklepów komputerowych Microcenter.

Z perspektywy trzeciej osoby - niezainteresowanej komputerami i "W sumie to po co komu gry" - absurdalne ceny pamięci RAM mogą wydawać się zabawne. Jednak nie ma się z czego śmiać, bo to co teraz obserwujemy to wstęp do kryzysu, który dotknie sporą część elektroniki konsumenckiej. Bo laptopy, smartfony, smartwatche, tablety, konsole do gier, telewizory a nawet lodówki - te i więcej urządzeń korzysta z pamięci RAM. Po tym jak podwyżki cen dotknęły same, "gołe" moduły dla komputerów stacjonarnych, następne w kolejce jest RAM wbudowany w gotowe już urządzenia.
Pisał o tym mój kolega Albert, a teraz pisze o tym także Tim Sweeney, szef Epic Games. I to całkiem tematycznie, bo w odpowiedzi na posta o treści "Wiedziałem, że ceny pamięci są wysokie, ale co to ma być? Cztery tygodnie temu kupiłem 64 GB RAM za 240 dolarów [ok. 880 zł]. Ten sam zestaw kosztuje teraz 498 dolarów [ok. 1830 zł].".
Wzrost cen RAM będzie stanowił poważny problem dla gamingu z wyższej półki przez kilka lat. Fabryki przekierowują najnowocześniejsze moce produkcyjne pamięci DRAM, aby zaspokoić potrzeby sztucznej inteligencji, gdzie centra danych oferują znacznie wyższe ceny niż producenci urządzeń konsumenckich
Przekierowania, o których mówi Sweeney to bezpośrednia przyczyna sytuacji, w której obecnie się znajdujemy: rosnący popyt na AI i budowę nowych centrów danych sprawił, że producenci pamięci zaczęli ograniczać moce przeznaczone na klasyczne moduły DRAM. TrendForce wskazuje, że część firm wręcz gromadzi zapasy i podpisuje długoterminowe umowy, pogłębiając niedobory. Samsung i SK Hynix priorytetyzują produkcję wysokowydajnościowych interfejsów RAM (tzw. HBM), wykorzystywanych w układach AI, kosztem zwykłego DRAMu. Jednocześnie DDR4 zostało niemal porzucone, a coraz więcej linii produkcyjnych przesuwa się w stronę segmentu serwerowego, co ogranicza dostępność RAMu dla komputerów osobistych.
To nie czas na budowanie komputera. To czas na modlitwę, żeby ceny elektroniki nie ucierpiały aż tak bardzo
Sama w miniony weekend miałam okazję złożyć swój komputer, wobec czego przez ostatnie tygodnie bacznie obserwowałam (i wciąż obserwuje, bo śledzące pliki cookie robią swoje) ceny różnych komponentów. Dosłownie cudem udało mi się dwa tygodnie kupić 32 GB RAM DDR5 (6400 MHz, CL32) za 588 złotych - dziś ta sama para modułów kosztuje 1100 złotych. Kupiłam ją tylko dlatego, że upatrzona para 6000 MHz CL30 ówcześnie przebiła cenę 800 złotych.
Choć ja mogę mówić o szczęściu, to o nim nie mogą mówić osoby, które teraz próbują złożyć komputer i w budżecie od 4 do 5 tys., 900 złotych zjada im sam RAM. Wciąż pozostaję w kręgach składaczy komputerów i osób szukających pomocy, i widzę, że ludzie wciąż nie rozumieją, że sytuacja nie jest tymczasowa, że taniego RAMu już po prostu nie ma.
W świetle obecnych cen i pojawiających się tu i ówdzie przecen (niezbyt dużych) na konsole, budowa nowego komputera po prostu przestaje mieć sens. Rynek pamięci nie zmierza ku normalizacji - wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że kolejne kwartały będą tylko pogłębiać niedobory i windować ceny, bo producenci nadają priorytet produkcji na rzecz AI i HBM kosztem rynku konsumenckiego.
Jeśli więc ktoś liczył na "ostatni dzwonek" na zakup RAMu, to on już wybrzmiał. Teraz ostatnim dzwonkiem stają się konsole i inna elektronika, której ceny - paradoksalnie - mogą wkrótce zacząć wyglądać jak okazja na tle szalejącego rynku podzespołów PC. Lepiej więc wstrzymać się z modernizacją komputera i rozejrzeć za konsolą lub innym sprzętem, zanim niedobór czipów do pamięci RAM dopadnie także te kategorie.
Więcej na temat komputerów:







































