REKLAMA

Krew mnie zalewa, gdy widzę ludzi jarających się Elonem Muskiem. To janusz jakich mało

Co się stanie, gdy przestaniecie płacić np. za mieszkanie? Dostaniecie wezwanie do zapłaty, potem drugie, później sprawa trafi do sądu. Ostatecznie na horyzoncie pojawi się eksmisja. Taki scenariusz grozi też Elonowi Muskowi, a w zasadzie nie jemu, tylko jego firmie.

Elon Musk to janusz jakich mało
REKLAMA

Elon Musk był przez wiele lat kreowany na geniusza i wizjonera, który rewolucjonizuje program kosmiczny, branżę motoryzacyjną, a gdzieś u zarania swojej kariery również płatności online. Trudno Muskowi odmówić dwóch rzeczy - tupetu, ale też sporej skuteczności. Dziś symbolem auta elektrycznego jest Tesla, a nie BMW czy Mercedes, a firma kosmiczna Muska lata regularnie na orbitę. SpaceX to zresztą dość pozytywny przykład tego, że ten człowiek nie jest tylko - wybaczcie - dzbanem wypełnionym po brzegi wadami. Nie, dzięki jego determinacji latanie na orbitę stało się prostsze i tańsze, bo system odzyskiwania części rakiet, okazał się strzałem w dziesiątkę. Robią też wrażenie liczne filmy pokazujące, jak wracają one na Ziemię i lądują w pięknym stylu na pływających platformach.

REKLAMA

Elon Musk ma też mroczną stronę

Gdyby skupić się na tych efektownych epizodach, można by tu napisać całkiem przyjemną dla bohatera opowieści laurkę. Problem w tym, że Elon Musk ma też mroczną stronę, która w ostatnich miesiącach (a może już latach) ujawnia się w skandaliczny sposób.

Mówi się powszechnie, że Musk jest człowiekiem pozbawionym empatii, który dowodów na to dostarcza niemal codziennie. Weźmy jego Neuralink, projekt mający na celu stworzenie interfejsu mózg-maszyna, o którym mówi się głównie w kontekście cierpienia zadawanego zwierzętom. Co gorsza, słowo "nauka" w przypadku Neuralinku trzeba brać w cudzysłów, bo firma wyważa już otwarte drzwi i nie dochodzi do żadnych przydatnych ludzkości odkryć. No ale przynajmniej cierpią małpy - powie niejeden sadysta.

Elon Musk dzięki SpaceX i Tesli miał niezłą passę, ale rysa na szkle zaczęła się gwałtownie pogłębiać, gdy miliarder przejął Twittera. Całemu światu objawiła się wówczas - niektórzy powiedzą - prawdziwa twarz wyniesionego na piedestał wizjonera, który coraz częściej manifestował objawy szaleństwa. Historia Twittera pod rządami Muska to już prawdziwa epopeja. Przykłady? Proszę bardzo:

I tak, miał rację, Przemysław Pająk, że dramatem Twittera powinniśmy być przerażeni wszyscy, bo to, co wyprawia Elon, nie dotyczy tylko jakiejś firmy za głębokim oceanem, ale ma wpływ na życie publiczne. Tak się bowiem NIESZCZĘŚLIWIE stało, że Twitter jest bardzo istotnym kanałem na mapie komunikacji tzw. elit ze światem. Jakie by te elity nie były. Dziś można śmiało mówić, że media społecznościowe umarły. A Elon Musk wbił gwóźdź do ich trumny.

REKLAMA

Musk nie płaci za biura, czyli janusz biznesu w akcji

O tym, że mamy do czynienia z upadkiem legendy Elona Muska, świadczą proste fakty. Nie potrzeba już żadnych górnolotnych dyskusji o wolności słowa, kondycji moralnej miliardera. Wystarczy przyjrzeć się jego ostatnim dokonaniom i deklaracjom samego zainteresowanego.

Twitter należący do Elona Muska został pozwany za... niepłacenie czynszów za biura w Kolorado. Jak donoszą amerykańskie media firma dostała nakaz eksmisji. Przy okazji wyszło na jaw, że człowiek obracający miliardami stwierdził, że wyda pieniądze na ten cel "po jego trupie". Nie jest to jedyny przykład tego, że Twitter ma gdzieś zobowiązania. Parę dni temu okazało się, że Elon Musk nie uiścił opłat dla Google'a. Za hosting na serwerach giganta, żeby było śmieszniej.

Zaiste to wspaniale ponura puenta do tekstu o wizjonerze i geniuszu, dla którego sposobem na oszczędności jest niepłacenie rachunków. Dziwi tylko jedna rzecz: jak w jego ukształtowanym przez późny kapitalizm umyśle, mieści się scenariusz, w którym odmówić można zapłaty za dobrze wykonaną usługę? Dlaczego użytkownicy Twittera czy kontrahenci z NASA mają płacić Muskowi, skoro on nie poczuwa się do tego obowiązku?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA