REKLAMA

Musk poszedł z pistoletem na wojnę z Apple'em. Przez pół nocy gadał o tym, jak Apple niszczy wolność słowa

Szeryf Twittera się rozkręca. Elon Musk, który na nocnym stoliku trzyma pistolet (ponoć nieprawdziwy), w mało kowbojskim stylu podgryza Apple. Według niego producent iPhone'ów nie akceptuje wolności słowa. Ten zwolennik mówienia wszystkiego, co ślina na język przyniesie, dziwnym trafem przymyka oko na liczne bany wręczane na Twitterze.

Elon Musk
REKLAMA

Apple widząc poczynania Muska wycofał reklamy z Twittera. Elon Musk uznał to za rzucenie rękawicy. Kiedy my smacznie sobie spaliśmy, nowy właściciel portalu społecznościowego wojował słowem, uderzając w producenta iPhone'ów.

REKLAMA

Po tym, jak zrównał płacenie reklam na Twitterze ze wspieraniem wolności słowa – jakby Twitter był ostatnim miejscem, gdzie ta jeszcze funkcjonuje – napuścił swoich fanatyków przypominając, że Apple narzuca 30 proc. marżę na zakupy poprzez AppStore. Musk – przypomnijmy: najbogatszy człowiek świata, a więc teoretycznie powinien orientować się w temacie zarabiania pieniędzy – nazwał tę dość oczywistą procedurę "tajnym podatkiem". Rzekomy wizjoner i geniusz nie połapał się w działaniach cyfrowych gigantów. Jak przypomniał jeden z użytkowników Twittera, Apple nigdy opłat nie ukrywał. Ot, świat w 2022 roku.  

Inny użytkownik Twittera, stojący po stronie Muska, zauważył, że Apple chętniej wręcza darowizny Demokratom aniżeli Republikanom. Jego zdaniem to dowód na to, że skoro Twitter walczy z rzekomą cenzurą, to Apple jako cyngiel władzy rzuca Twitterowi kłody pod nogi. "Wow, w ogóle nie są stronniczy" – skwitował to Musk.

Swoje działania Musk nazwał walką z cyfrową cenzurą w Ameryce

Musk poszedł dalej. "To walka o przyszłość cywilizacji" – uznał, sugerując poniekąd, że tylko on może uchronić nas przed nadchodzącą tyranią.

Można pomyśleć, że naprawdę wczuł się w swoją rolę, skoro publikuje fotografię przedstawiającą stolik nocny, a na nim leżący pistolet. Podbija to komizm sytuacji, bo Elon Musk sam sobie przeczy. Wielki zwolennik wolności słowa jednak nie toleruje tych, którzy mają inne zdanie. Świadczą o tym masowe blokady kont, które rzekomo naruszyły standardy Twittera. I to zapewne tylko przypadek, że wśród zbanowanych znalazły się konta lewicowych aktywistów, które jak twierdzą ich autorzy zgłaszane były przez prawicowe internetowe bojówki.

REKLAMA

Ciekawe, czy Elon Musk sam uwierzył w tę narrację (a to już prosta droga, by publikować filmiki ze skrytki na miotły), czy tylko napuszcza swoich fanatyków wiedząc, że jego wejście w Twittera to wielka porażka. Ten drugi scenariusz przynajmniej według niektórych środowisk może być wyjściem z twarzą: Musk chciał dobrze, ale wielcy cenzorzy powstrzymali rewolucję.

To byłoby jednak wyjątkowo niebezpieczne. Elon Musk powtarza, że jest centrystą, ale jednak za każdym razem okazuje się, że jego działania spójne są z tym, co głosi prawica – w tym ta bardziej radykalna. Narracja o spisku, podkładaniu kłód pod nogi, to woda na młyn środowisk karmiących się teoriami spiskowymi.  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA