REKLAMA

Musk chce wszczepiać czipy ludziom. Tymczasem małpy, na których eksperymentuje, cierpią katusze

W nocy z środę na czwartek polskiego czasu Elon Musk zorganizował minikonferencję, na której wraz z zespołem inżynierów zaprezentował postępy w rozwoju interfejsu mózg-maszyna, który w przyszłości ma pozwolić człowiekowi kontrolować urządzenia elektroniczne za pomocą fal mózgowych. Zaledwie kilkanaście godzin przed konferencją do prasy trafiły dokumenty wskazujące na katastrofalne warunki, w jakich mordowane są w firmie małpy służące do testów.

neuralink malpa
REKLAMA

Zacznijmy jednak od końca. Według fantastycznych zapowiedzi Elona Muska sprzed kilku lat, opracowany przez Neuralink chip po wszczepieniu do mózgu odbiorcy miałby nie tylko pozwolić na sterowanie maszynami, czy urządzeniami elektronicznymi życia codziennego, ale m.in. pozwolić sparaliżowanym pacjentom ponownie chodzić, a nawet komunikować się z innymi posiadaczami chipu bez konieczności otwierania ust.

REKLAMA

Wszystkie te założenia jednak wydały się tylko bardzo futurystyczną wizją, kiedy Elon Musk ostatecznie postanowił zaprezentować wyniki dotychczasowych prac nad interfejsem mózg-maszyna. Na spotkaniu dla mediów Elon Musk zaprezentował świnię z wszczepionym chipem oraz zapis pracy jej mózgu wykonany przez ów chip. Specjaliści z branży zgodnie ocenili wtedy, że Musk nie ogłosił niczego nowego, a takie odczyty prowadzono już od lat sześćdziesiątych XX wieku.

Czytaj dalej:

Osobnym komponentem tamtego spotkania był jeszcze futurystycznie wyglądający robot, za pomocą którego Neuralink chciałaby docelowo w przyszłości wszczepiać chip do ludzkiej głowy.

Czytaj dalej:

Musk ubiega się o zgodę na wszczepienie czipu człowiekowi.

Podczas dzisiejszej konferencji Musk przekonywał, że Neuralink obecnie ubiega się o zezwolenie od Agencji Żywności i Leków (FDA) na wszczepienie pierwszego chipu człowiekowi. Co więcej, przekonuje, że na początku firma chce się skupić na próbach przywracania mobilności u pacjentów sparaliżowanych i na próbach odwracania skutków utraty wzroku.

Podczas trwającego ponad 2 godziny spotkania firma ponownie zaprezentowała robota chirurgicznego i proces wszczepiania elektrod do mózgu. Do tego celu wykorzystano manekina z żelatynowym odpowiednikiem mózgu, któremu wszczepiono elektrody, które z jednej strony mają dostarczać sygnały do mózgu, a z drugiej je z niego odbierać. W ciągu zaledwie 15 minut robot wprowadził do imitacji mózgu 64 elektrody.

Tak czy inaczej, nawet jeżeli Neuralink uzyska od FDA zgodę na przeprowadzenie testów na ludziach, to jeszcze długie lata upłyną zanim technologia wyjdzie poza fazę badań klinicznych, firma dowiedzie bezpieczeństwa stosowania implantów w dłuższym terminie a sama firma dopracuje algorytmy ich działania.

Ciemna strona działania Neuralink

Wszystko, co Elon Musk wraz ze współpracownikami z Neuralink zaprezentował na wczorajszej konferencji brzmi intrygująco i bardzo futurystycznie. Jednak to, co się dzieje w laboratoriach firmy zamiast futurystycznych badań rodem z filmów sci-fi przypomina mieszaninę horroru i kryminału.

Na krótko przed wczorajszą konferencją Neuralink grupa lekarzy podzieliła się z prasą informacjami o tym jak wyglądały eksperymenty prowadzone przez Neuralink na małpach w latach 2017-2020. W dokumentach z tamtego okresu można znaleźć opisy, które bardziej wskazują na techniki rodem ze średniowiecza, a nie z XXI wieku. Dokumenty te stanowią jeden z dowodów w pozwie wytoczonym Uniwersytetu Kalifornijskiemu w Davis.

Grupa lekarzy z Komitetu ds. odpowiedzialnej medycyny (PCRM, Physicians Committee for Responsible Medicine) stworzyła własną stronę, na której można znaleźć szczegóły niechlujnie wykonywanych eksperymentów, które doprowadziły setki małp do niewyobrażalnego cierpienia, a ostatecznie do śmierci. Wszystkie te eksperymenty były wykonywane na Uniwersytecie Kalifornijskim w Davis, który otrzymał za to płatność w wysokości 1,4 mln dol.

Specjaliści z PCRM są w posiadaniu 371 zdjęć z eksperymentów prowadzonych przez Neuralink na małpach oraz licznych opisów eksperymentów. Na ponad 600 stronach dokumentów opisano liczne chroniczne infekcje, ataki padaczkowe, paraliż czy bolesne skutki uboczne jakie zwierzęta musiały cierpieć wskutek eksperymentów prowadzonych przez firmę Elona Muska. W dokumentach przeraża przede wszystkim brak jakiegokolwiek profesjonalizmu. W dwóch przypadkach, osoby prowadzące eksperymenty zakleiły otwory w czaszce małpy za pomocą niezatwierdzonego do tego celu kleju. W efekcie tego działania klej przedostał się do mózgu. Efekt? Klej spowodował wylew krwi w mózgu oraz wymioty na tyle silne, że zanim ustały w przełyku zwierzęcia powstały sporych rozmiarów otwarte rany. W innych przypadkach można przeczytać o infekcji pojawiającej się wokół wszczepionego implantu i o otaczającej go zaschniętej krwi. W wielu przypadkach tuż po wszczepieniu implantu zwierzęta próbowały go sobie wyrwać, wykazywały bardzo wysoki poziom stresu i bółu. W efekcie wiele z nich poddano procedurze eutanazji.

REKLAMA

Wszystko wskazuje na to, że UC Davies posiada jeszcze więcej dokumentów i zdjęć dot. eksperymentów prowadzonych przez Neuralink. Uczelnia jednak przekonuje, że nie powinny być one upublicznione, ponieważ „opinia publiczna opacznie by je zrozumiała”. To chyba wyraźnie wskazuje na to, czego można się tam spodziewać. Przedstawiciele PCRM są przekonani, że uniwersytet po prostu stara się ukryć, iż firma Elona Muska przeprowadza eksperymenty, prowadzące do cierpienia i śmierci setek zwierząt.

Pozostaje mieć nadzieję, że sąd odpowiednio zajmie się praktykami stosowanymi przez Neuralink i odpowiednio ukaże „specjalistów”, którzy lekką ręką rozdają cierpienie i śmierć na lewo i prawo. Może lepiej, aby Elon Musk skupił się na niszczeniu Twittera, zamiast brać się za badania na zwierzętach i ludziach. Szkody będą mniejsze, a fani i tak będą klaskali.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA