ARC Raiders to test na ludzką naturę. Zachwyca mnie wpływ na graczy
Uderzyło mnie zachowanie graczy w ARC Raiders. Nowa gra wideo pokazuje prawdę o człowieku i to, jak zachowujemy się w kryzysowych sytuacjach. Zwłaszcza kiedy surowce oraz przedmioty są na wagę złota, a nasze życie bywa zagrożone.

Gdy dochodzi do wielkiego kataklizmu, epidemii zombie albo buntu maszyn, ludzie okazują się największymi potworami. Przekonują nas o tym dzieła kultury masowej, w których człowiek nieskrępowany rygorem praw, instytucji oraz publicznej kontroli zamienia się w demona. Nie musi, ale może i chce czynić zło, odkładając humanizm na półkę.
Rozważania o naturze człowieka w świecie bez publicznego porządku to temat wielu książek, filmów i seriali, ale także esejów, rozpraw naukowych, a nawet psychologicznych eksperymentów. Kolejną cegiełkę do tego nurtu dokłada ARC Raiders – rewelacyjna gra wideo, od której nie mogę się oderwać od kilku dni. Ten extraction shooter wiele mówi o naszych stadnych zachowaniach.
W ARC Raiders gracz eksploruje post-apokaliptyczny świat, szukając cennych zasobów na powierzchni.
Przedstawiony świat budzi silne skojarzenia z Matriksem. Ludzkość została pokonana przez własne dzieło – myślące roboty – które przejęły kontrolę nad planetą. Homo sapiens zostali zepchnięci pod ziemię, walcząc o przetrwanie gatunku. Na pełną reliktów powierzchnię wypuszczają się wyłącznie najodważniejsi, szukając zasobów umożliwiających przetrwanie. O równorzędnej walce z maszynami nie ma jednak mowy, ich przewaga jest przytłaczająca.


ARC Raiders to gra z subgatunku extraction shooter. Gracze wyruszają na powierzchnię samotnie lub w kilkuosobowych grupach, szukając skarbów oraz unikając walk z robotami. Co prawda starcia z mniejszymi maszynami można wygrać, ale marnujemy na to czas oraz cenne zasoby, jak amunicja oraz osłony. Dlatego o wiele lepiej jest unikać konfrontacji, skupiając się na poszukiwaniu fantów.
Problem polega na tym, że nie tylko my rozglądamy się za reliktami. Inne grupy graczy także to robią. Z kolei morderstwo na powierzchni przychodzi łatwo. Nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami, a cenny łup zabitego śmiałka znajduje nowego właściciela. Do tego człowieka znacznie łatwiej zabić niż maszynę, co tylko potęguje napięcie.
Jestem zachwycony tym, jak różni się psychologia graczy ARC Raiders w zależności od tego, czy grają solo lub w grupie.
W ARC Raiders wbudowano bardzo intuicyjny system lobby. Jeśli wyruszamy na powierzchnię solo, trafimy na otwartą mapę z innymi samotnymi graczami. Z kolei zorganizowane grupy znajomych trafiają na inne drużyny. Pozwala to uniknąć dysproporcji w sile ognia. Nieoczekiwaną konsekwencją takiego podziału jest również kompletna zmiana psychologii graczy.
Gdy wyruszam na powierzchnię w grupie, nawet dwuosobowej, jatka z innymi graczami jest niemal pewna. Drużyny bez zawahania otwierają ogień, czasem już z daleka. Powstaje ewidentny podział na MY oraz ONI. Dochodzi do plemiennej bitwy, w której nasza mała społeczność musi okazać się lepsza od tej drugiej. Klasyczna rywalizacja. Czując obecność i wsparcie sojuszników, chętniej pociągamy za spust.


Jednocześnie obecność towarzyszy sprawia, że automatycznie postrzegamy innych graczy za wrogów. Wszakże mamy swoją grupę. Inne są więc obce. Nie ma w nich dla nas miejsca. Nawet gdybyśmy nie chcieli walczyć, któryś z naszych sojuszników wciśnie spust. Albo któryś z wrogów. Pokój nie wchodzi w grę, oznacza bowiem słabość w oczach pobratymców, do tego wydaje się mało prawdopodobny. Nawet jeśli pięciu graczy chciałoby uniknąć walki, wystrzał z lufy szóstego rozpęta piekło. Dlatego lepiej od razu strzelać, zyskując przewagę.
Zupełnie inaczej jest, gdy na powierzchnię wyruszam solo. Zachowanie graczy staje się diametralnie inne.
Pozbawieni poczucia przynależności oraz wsparcia grupy, gracze unikają konfrontacji. Jeśli słyszą innych – a scena dźwiękowa w ARC Raiders jest niezwykle rozbudowana i na dobrych słuchawkach słychać wszystko – od razu krzyczą: Don’t Shoot! Menu komunikacyjne pozwala wydawać taką komendę i właśnie ona najczęściej wybrzmiewa na mapie podczas rozgrywek solo. Niesie się na otwartych przestrzeniach i w ciasnych korytarzach.
Don’t shoot! Don’t shoot! Gracze obiecują wzajemny pokój, czasem potwierdzając go światłem latarki. Pokój panujący na serwerach solo jest wręcz zastanawiający. Mimo kilkunastu spotkań oko w oko z innym graczem, ani razu nie dostałem zdradzieckiej serii w plecy. A powinienem, bo losowe codzienne wyzwania często zachęcają do walki z innymi graczami. Dostaje się za nie punkty, wymieniane na przedmioty kosmetyczne. Mimo tego dominuje maksyma pacta sunt servanda.
Różnice w samej istocie rozgrywki solo/grupa zmuszają do refleksji. To interesujące, jak bardzo zmienia się podejście gracza. Jak brak podziału na my oraz oni, brak plemiennej rywalizacji wpływa na zdolność do podejmowania pokojowych rozwiązań. Bo chociaż nagroda w postaci mojego ekwipunku kusi, poczucie większego zagrożenia ze strony robotów wygrywa. Święty spokój staje się wartością samą w sobie, ułatwiającą przeżycie na powierzchni.


Znam wiele extraction shooterów, ale w żadnym zachowanie graczy nie było tak... ludzkie. Chociaż mogą, poszukiwacze nie walczą, wykazując się dojrzałością obcą dla społeczności innych produkcji sieciowych. Już samo to sprawia, że ma się wrażenie obcowania z czymś unikalnym. Produkcją niebanalną.
Recenzja gry pojawi się na dniach, ale już teraz nie mam wątpliwości - ARC Riders łapie sedno unikalnego gatunku.
W wielu grach moduł extraction znacząco ustępuje modułowi shooter. Przez do dostajemy dziwny twór battle royale z funkcją ewakuacji. Tymczasem sedno tego unikalnego gatunku tkwi gdzie indziej. Nie w regularnych i ordynarnych starciach PvP, ale w planowaniu, eksploracji oraz skutecznym pozyskiwaniu zasobów. Od tego ilu graczy zabiłem powinno być ważniejsze z czym wróciłem do bazy. Właśnie tu ARC Raiders ma mistrza.
Po kilku dniach z unikalnym tytułem nie mam wątpliwości – twórcom udało się zbudować coś unikalnego. Rozgrywkę, w której extraction to klucz, shooter to dodatek. Niesamowite osiągnięcie, pokazujące kunszt producentów jeśli chodzi o balans mechanik i ekonomii. M.in. dlatego odpalam ARC Raiders gdy tylko mam chwilę wolnego, oczarowany unikalnym światem oraz społecznością.
Inne przemyślenia o grach:







































