Elon Musk na celowniku obrońców zwierząt. Małpy testujące Neuralink "ekstremalnie cierpiały"
Neuralink to kolejne ambitne przedsięwzięcie Elona Muska – miliarder chce połączyć ludzki mózg z komputerem. Najpierw jednak trwają testy na zwierzętach. Niestety pojawiły się informacje, że małpy biorące udział w eksperymencie były wręcz poddawane torturom.
W 2021 pokazano makaka o imieniu Pager, któremu wszczepiono najnowszą wersję implantu. Urządzenie potrafiło już łączyć się bezprzewodowo z interfejsem komputerowym, dzięki czemu Pager mógł sterować paletką za pomocą swoich myśli. Chociaż sam pokaz mógł robić wrażenie, to testy na człowieku zostały ponownie opóźnione.
Teraz Neuralink może mieć kolejne kłopoty – wizerunkowe. Jak donosi Bussines Insider, grupa aktywistów zajmujących się prawami zwierząt oskarża firmę Muska o znęcanie się nad małpami biorącymi udział w testach.
Sprawa dotyczy 23 małp, które były poddawane eksperymentom w latach 2017-2020. Według organizacji PCRM 15 małp zmarło lub zostało uśpionych w konsekwencji badań. Zdaniem oskarżycieli, Neuralink i współpracujące z firmą laboratorium naruszyło dziewięć przepisów z ustawy o ochronie zwierząt.
Małpy nie mogły liczyć na zminimalizowanie stresu i bólu, nie były rzekomo codziennie obserwowane, zaś badacze nie kontaktowali się z weterynarzami, by ci doradzali w kwestii podawania znieczulenia. Według autorów oskarżenia małpy doświadczyły "ekstremalnego cierpienia".
Dowodem na wyrządzone szkody małpom ma być m.in. fakt, że u jednej z nich było mniej palców u rąk i nóg. Miało to być konsekwencją samookaleczenia lub innego nieokreślonego urazu.
Przedstawiciele University of California, którzy współpracują z Neuralink, zapewniają, że nie ma mowy o nadużyciach. Firma Muska póki co nie komentuje sprawy.
Byli pracownicy Neuralink narzekają na firmę
Czy powyższe informacje mogą być zaskoczeniem, skoro mówimy o firmie, która źle traktowała swoich ludzkich pracowników? Z opisu byłych zatrudnionych wynika, że dominującą cechą kultury pracy jest stres i odgórny nacisk na jak najszybsze wyniki. Presja na wyniki wywierana przez kierownictwo ma swoje źródło w samym Elonie Musku, który domaga się od swoich bezpośrednich przełożonych szybkich i spektakularnych efektów. Owi przełożeni natomiast przenoszą te naciski bezpośrednio na naukowców i na inżynierów.
Skoro liczy się czas i efekt, nikt nie będzie troszczył się o zwierzęta. Tym bardziej że atmosfera pracy była po prostu toksyczna.
Nawiązując do kosmicznych dokonań Muska, można dojść do wniosku, że inspiruje się dawnymi zwyczajami panującymi w NASA. 2 lutego 2019 r. w ciągu jednego dnia poddano eutanazji 27 małp znajdujących się w należącym do NASA Centrum Badawczym im. Josepha Amesa. Uzasadnieniem do pozbycia się zwierząt był ich zaawansowany wiek oraz związane z tym schorzenia takie jak chociażby choroba Parkinsona, która rozwinęła się u 21 małp. Zwierzęta nie brały już udziału w badaniach, więc teoretycznie można było je oddać do schronisk, gdzie dalej cieszyłyby się życiem.
Można przypomnieć, że początki kosmicznych misji to właśnie wysyłanie zwierząt w mini-rakietach
Rzadko kiedy kończyło się to dobrze i m.in. małpy płaciły życiem za ludzkie eksperymenty.
Niewykluczone, że niektórzy tak będą bronić działań firmy Elona Muska – chodzi przecież o wyższy cel. Neuralink ma sprawić, że sparaliżowani ludzie zaczną chodzić, a smartfony będą obsługiwane za pomocą myśli. Wstrzymać postęp ze względu na dobro kilku małpek?
Oczywiście nieco inaczej do obietnic Muska podchodzą środowiska naukowe. Od dawna zwracają uwagę, że nie zaprezentowano niczego nowego i przełomowego. Do spełnienia obietnic jest zaś bardzo długa droga.
Być może skargi złożone przez obrońców praw zwierząt sprawią, że ta tylko się wydłuży. W końcu gdyby potwierdziło się złe traktowanie małp, raczej mało kto wydałby zgodę na testy na człowieku.