Nowe szaty króla. Mac mini z Apple M4 - recenzja
Wzięliśmy w obroty odświeżony komputer stacjonarny Apple’a, którym jest Mac mini (2024). Jak radzi sobie ta maszyna wyposażona w chip Apple M4 Pro i jak wypada na tle Apple M4? Sprawdziliśmy to.
Chociaż w tym roku Apple zdecydował się odświeżyć design swojego kultowego stacjonarnego komputera, to jedna rzecz się nie zmieniła. Mac mini to w ramach tej kategorii nadal jeden ze sprzętów o najlepszym stosunku ceny do jakości, jakie można dzisiaj kupić. Do tego jego zakup jest jeszcze bardziej opłacalny niż w przypadku i tak nieźle wycenionego poprzednika.
Mac mini (2024) wygląda przy tym znacznie bardziej nowocześnie, a do tego ma naprawdę bogate opcje rozbudowy. W malutkim pudełku można zmieścić naprawdę ogromny zapas mocy obliczeniowej za sprawą chipów z rodziny Apple M4. A co dokładnie znajdziemy w środku, jakie decyzje projektantów można uznać za dyskusyjne i co właściwie warto wiedzieć o tej maszynie?
Mac mini (2024) - recenzja
Z komputerów stacjonarnych Apple’a korzystam na co dzień już od lat. Zacząłem w ubiegłej dekadzie od Maka mini z chipem Intel Core i3, którego obudowa miała identyczne wymiary, jak wydany w 2010 r. Mak mini z chipem Intel Core 2 Duo i… napędem optycznym. Potem przeskoczyłem kolejno na Maka mini z M1(o identycznych gabarytach) i Maka Studio z Apple M2 Ultra (sporo wyższego).
Teraz przyszła kolej na testy Maka mini z chipem Apple M4 Pro. Jego wysokość i szerokość zmniejszyły się z 19,7 cm do 12,7 cm względem poprzednich modeli z tej linii, aczkolwiek jednocześnie nieco urósł: z 3,58 cm do 5 cm. Jeśli dla uproszczenia rachunków pominiemy zaokrąglone rogi, to bryła zmniejszyła się ona aż o 42 proc. Podobnie jest z wagą, która spadła z ok. 1,3 kg do ok. 0,70 kg.
Pod względem wielkości komputerowi najbliżej jest teraz do Apple TV, ale Mac mini z 2024 r przypomina w pewnym sensie również Maka Studio pomniejszonego w każdym z trzech wymiarów (a nie jedynie spłaszczonego, jak w przypadku poprzednich Maków mini). Aby zobrazować to, jak jest mały, wystarczy przyłożyć do niego iPhone’a 16 i to tego zwykłego, a nie w wersji Plus lub Pro Max…
Najlepsze jest bowiem to, że zwykle w parze z miniaturyzacją idzie wyższy koszt, ale tu jest na odwrót. Za bazową wersję tego komputera płacimy dziś jedynie 3000 zł, co jest niesamowicie opłacalną ofertą. W dodatku tak jak w przypadku nowych iMaków ten najtańszy model znów wyposażony jest w uboższą wersję chipu Apple M4, który ma po 8 rdzeni CPU i GPU, tak tutaj w standardzie mamy ich po 10.
Wymagało to wszystko zaś przeprojektowania układu chłodzenia, który wypycha teraz ciepłe powietrze ze spodu w każdą stronę. Jestem przy tym przekonany, że gdyby inżynierowie Apple’a się uparli, to mogliby jeszcze bardziej zminiaturyzować ten sprzęt, skoro no ale umówmy się - czy to by coś nam faktycznie dało poza potencjalnie wyższą ceną?
Mac mini z Apple M4 - słabe strony
Do czego w takim razie można się przyczepić? Jednym z głównych zarzutów, jakie ludzie kierują w kierunku tego komputera, jest… umiejscowienie włącznika. Apple uznał, że nie zmieści się on na pleckach, więc przeniósł go na spód. Internet sobie robi z tego bekę, ale w większości są to pewnie osoby, które z komputerów Mac nigdy nie korzystały. Na co dzień te komputery się usypia, a nie wyłącza.
Wiem po sobie, że tego przycisku używam w stacjonarnych komputerach Apple’a głównie wtedy, gdy doprowadzę macOS-a do stanu, w którym całkowicie odmawia posłuszeństwa. Taki normalny restart można przecież wykonać z poziomu paska menu. Sytuacja, w której muszę go odpalać ręcznie, bo system operacyjny całkowicie się zawiesił, zdarza się jednak w praktyce może z raz na rok.
Jedyny scenariusz, w którym uznałbym umieszczenie przycisku power za potencjalny problem, to taki, w którym w mieszkaniu regularnie strzelają korki. Nie ma co jednak robić burzy w szklance wody. Aby wcisnąć ten guzik, nie trzeba odwracać Maka mini całkowicie do góry nogami. Komputer nie stoi płasko na powierzchni i na spodzie ma pierścień o mniejszej średnicy ze wspomnianymi wylotami powietrza.
Dzięki tej konstrukcji obudowę można łatwo przechylić i podłożyć palec w odpowiednie miejsce. Drama o przycisk power to tym samym taka typowa internetowa burza w szklance wody, jak o ten port do ładowania Magic Mouse’a… no ale dobra, bo zbaczam z tematu. Jeśli miałbym mieć żal do Apple’a, to o to, czego mi w tym komputerze tak naprawdę brakuje. Firma całkowicie zrezygnowała w portów USB-A!
Nadal mam sporo urządzeń, które mają swoje kable z autorskimi końcówkami po jednej stronie i USB-A po drugiej. Teraz jestem zmuszony korzystać z przejściówek, co powoduje niepotrzebny bałagan z tyłu obudowy. Większym problemem jest jednak to, iż mam kilka sprzętów, w tym np. lampkę rowerową i lampkę na czujkę do kuchni, które w ogóle nie przyjmują prądu ze złącza USB-C.
Często dzieje się tak w przypadku tej najtańszej elektroniki marki krzak z tych chińskich portali pokroju Aliexpress albo Temu i po przesiadce na Maka mini z Apple M4 nie mogę ich już ładować z komputera. Apple to jednak firma, która jedną nogą żyje w przyszłości i mówi użytkownikom wprost, że pora pozbyć się starych złącz, a nam pozostaje podłączyć ładowarkę z portem USB-A do gniazdka.
Mac mini - porty
A do jakich portów w takim razie faktycznie mamy dostęp w Maku mini z odświeżoną obudową? Nawet z tyłu nie ma ich zbyt wiele, a są to kolejno zasilanie, Ethernet, HDMI i trzy wejścia USB-C z obsługą Thunderbolt 4. To mniej, niż w poprzednich modelach, gdzie mocniejsze wersje Maka mini dawały nam dostęp do czterech USB-C oraz dwóch USB-A, a obecnie jednego złącza mi brakuje.
Tyle dobrego, że monitor Apple Studio Display, który podłączam do stacjonarnych Maków, ma wbudowany hub USB z trzema portami. Jeśli ktoś jednak nie używa ekranu z takim bajerem i podpina go przez HDMI, to może zrobić się nieco ciasno i trzeba byłoby dokupić jakiś rozdzielacz. Tyle dobrego, że dwa kolejne porty USB-C (aczkolwiek w tym przypadku bez obsługi standardu Thunderbolt) są z przodu.
Nie podoba mi się przy tym umiejscowienie portu minijack jedynie od frontu, po drugiej stronie niż wspomniane porty USB-C, zaraz obok diody sygnalizującej, iż komputer jest włączony. Może i wygodnie się do niego podpina doraźnie słuchawki, ale takie, których używamy na stale, albo głośniki, lepiej byłoby wpinać na pleckach - całość wyglądałaby wtedy zgrabniej.
Mój redakcyjny kolega Rafał musiał ratować się w takiej sytuacji przejściówką z USB-C na minijacka - i to taką od Apple’a, bo dongle innej markowej firmy sprawiał, iż głośniki buczały. Z tego względu tak jak cenię Maka mini za minimalizm, tak Apple, jak to często ma w zwyczaju, zrobił tutaj moim zdaniem o pół kroku za daleko.
Mac mini z Apple M4 - specyfikacja
Na szczęście wszelkie te drobne niedogodności wynagradza stosunek ceny do jakości tego komputera. Niezależnie od wybranego modelu mamy na pokładzie moduły Bluetooth 5.3 i Wi-Fi 6E. Ten ostatni w połączeniu z routerem Funbox 10 rozpędza się do ponad 1,5 Gb/s przy pobieraniu danych na łączu 8 Gb/s. Przy wysyłaniu osiąga 1 Gb/s i tu już w pełni wykorzystuje potencjał, jaki zapewnia Orange.
W podstawowej wersji za 3000 zł otrzymujemy nie tylko chip Apple M4 z 10 rdzeniami CPU i 10 rdzeniami GPU, ale również 16 GB RAM-u i SSD o pojemności 256 GB. Poprzednia wersja tego komputera nie tylko była droższa, ale miała też dwukrotnie mniej pamięci operacyjnej, a za dodatkowe 8 GB płaciło się, bagatela, 1000 zł. No i właśnie, możliwości rozbudowy! Tych nie zabrakło.
Do wersji z bazowym Apple M4 możemy dołożyć więcej pamięci, uzyskując łącznie 24 GB albo nawet 32 GB. Każde dodatkowe 8 GB kosztuje jednak nadal 1000 zł. A co z dyskiem? Dopłata do 512 GB to 1000 zł, do 1 TB wynosi ona 2000 zł, a jeśli chcemy 2 TB przestrzeni, to musimy wysupłać łącznie dodatkowe 4000 zł. Do tego dochodzi 500 zł za 10-gigabitowy port Ethernet - ale to nie koniec.
Mac mini z Apple M4 Pro - specyfikacja
W cenie 7499 zł można kupić komputer Mac mini z potężniejszym procesorem Apple M4 Pro z 12 rdzeniami CPU i 16 rdzeniami GPU. Jeśli dopłacimy kolejne 1000 zł, to dostaniemy chip z tej samej linii, ale z 14 rdzeniami CPU i aż 20 rdzeniami GPU. W przypadku Apple M4 Pro minimalna ilość pamięci operacyjnej to przy tym 24 GB, podczas gdy dyski startują od 512 GB.
Po wybraniu Apple M4 Pro pojawia się też więcej opcji rozbudowy. Do tej samej malutkiej obudowy możemy włożyć nawet 64 GB RAM-u oraz SSD o pojemności 8 TB. Jak dorzucimy do tego 10-gigabitowe złącze Ethernet i zdecydujemy się na ten mocniejszy wariant Apple M4 Pro, to cena wzrośnie do, bagatela, 23999 zł. To tym samym blisko dziesięć razy tyle, co bazowy Mac mini (2024).
W moim przypadku testowany model wyposażony jest w układ Apple M4 Pro w bazowej wersji, czyli z 12 rdzeniami CPU i 16 rdzeniami GPU oraz w 24 GB pamięci operacyjnej. Do tego dochodzi SSD o pojemności 512 GB. No i powiem tak: do mojej codziennej pracy polegającej na redagowaniu tekstu i podstawowej obróbce zdjęć i grafik, to aż nadto i wcale nie tęsknię za Makiem Studio z Apple M2 Ultra.
Spora w tym zasługa faktu, iż chipy z rodziny Apple M4 mają dużo wydajniejsze pojedyncze rdzenie i obsługują kilka bajerów, jakich nie mają nawet te najpotężniejsze układy z rodziny Apple M2 i M3. Oczywiście sytuacja zmienia się, jeśli zaczniemy na tych komputerach obrabiać wideo albo grafikę. Wtedy więcej rdzeni i większa ilość pamięci z układów z rodzin Pro i Ultra się przydają.
Mac mini z Apple M4 Pro - benchmarki
A jak Mac mini (2024) z Apple M4 Pro (12 rdzeni CPU, 16 rdzeni GPU, 24 GB RAM-u i 512 GB SDD) wypada w testach wydajności? W przypadku benchmarku Cinebench 2024 osiągnął wyniki rzędu 7683 punktów w teście grafiki oraz 1396 i 171 punktów w testach procesora, odpowiednio wielo- i jednordzeniowych. Współczynnik MP wynosi tu tym samym 8,16. Co tu dużo mówić - jest nieźle.
Wyniki, jakie osiągnął Mac mini (2024), mogę porównać do tych, jakie zapewnił komputer iMac (2024) z układem Apple M4 (10 rdzeni CPU, 10 rdzeni GPU, 16 GB RAM, SSD 256 GB), u którego punktacja to z kolei 4351, 870 i 171. Oznacza to, że przy zadaniach wymagających tylko jednego rdzenia procesora nie ma pomiędzy tymi układami żadnej zauważalnej różnicy w wydajności.
Pdpaliłem na obu testowanych obecnie komputerach Mac programy Geekbench 6. Wyniki testów procesora Apple M4 Pro to 3708 punktów w teście jednordzeniowym, co jest zbliżone do 3727 punktów osiągniętych przez Apple M4. Również i tutaj widać większy potencjał mocniejszego układu z Maka mini w teście wielordzeniowym (20592 vs 14732 punktów z iMaka).
A co z testem grafiki? Mak mini z Apple M4 Pro osiągnął w Geekbench 6 wyniki 60523 w teście OpenCL i 96294 w teście Metal, podczas gdy iMac z Apple M4 wykręcił odpowiednio 35342 i 55016. Kolejnym benchmarkiem, jaki odpaliłem, jest Geekbench AI. Wyniki, jakie osiągnął Mak mini w testach CPU, GPU i Neural Engine to 5783, 12689 i 5787, podczas gdy w iMaku było to 4699, 8289 i 4679 punktów.
Sprawdziłem też, jak radzą sobie te maszyny w programach BlackMagic Disk Speed Test i BlackMagic RAW Speed Test. W tym pierwszym SSD z Maka mini zapewnia prędkość 4350 Mb/s przy zapisie danych i 5000 Mb/s przy odczycie, podczas gdy w iMaku te wartości to 3300 i 3000 Mb/s. W drugim z testów Mac mini osiągnął 63 i 169 FPS-ów w testach 8K CPU i 8K Metal, podczas gdy iMac miał 42 i 75 FPS-ów.
Suchy liczby potwierdzają moje spostrzeżenia, iż Apple M4 Pro to naprawdę mocna jednostka. Pokreślę jednak, że w przypadku codziennych zadań, jak przeglądanie sieci, redagowanie treści i podstawowa obróbka zdjęć ta różnica względem Apple M4 odczuwalna wcale nie jest. Szybszy chip rozwinie skrzydła dopiero wtedy, gdy zajmiemy się na poważnie tworzeniem muzyki oraz obróbką filmów tudzież zdjęć.
Warto przy tym też wspomnieć, że w przypadku komputera Mac mini pojawił się nowy tryb pozwalający zwiększyć jego osiągi pod długotrwałym obciążeniem kosztem głośniejszej pracy wiatraków. Wykonałem jeszcze raz te same testy po aktywacji trybu Wysoka wydajność zamiast Automatycznego w sekcji Energia w Ustawieniach. Wyniki benchmarków w większości wypadów były nieco lepsze.
Mac mini z Apple M4 - podsumowanie
Nie da się ukryć, że Mac mini z 2024 roku to naprawdę udana konstrukcja. Bazowy model w cenie 3000 zł nie ma sobie równych. Nie tylko jest mocniejszy, ale też mniejszy od konkurencji z Windowsem na pokładzie. Jeśli ktoś lubi lub przynajmniej akceptuje system macOS i poszukuje dziś komputera stacjonarnego do pracy biurowej, to trudno o lepszy stosunek ceny do jakości.
Czytaj inne nasze teksty poświęcone sprzętom Apple’a:
Mac mini potrafi przy tym pokazać pazury, jeśli zdecydujemy się na mocniejszą konfigurację, a Apple M4 Pro to procesor z ogromnym potencjałem. W tym przypadku trzeba jednak pamiętać, że cena rośnie dwukrotnie względem bazowego modelu (aczkolwiek ma on więcej pamięci operacyjnej i większy dysk). Ta wersja będzie już odpowiednia nie tylko do surfowania po sieci, ale też do pracy kreatywnej.
Jeśli szukacie komputera stacjonarnego, który będzie mały, szybki i cichy, to naprawdę trudno dziś o lepszy wybór - tym bardziej że w bazowej konfiguracji mamy teraz nie 8, a 16 GB RAM-u i nie trzeba już za rozbudowę do tej wartości dopłacać 1000 zł, jak to miało miejsce rok temu. W tym kontekście ten nieszczęsny guzik, o który sporo osób się czepia, naprawdę można już przeboleć.