Facebook czerpie korzyści z oszustw na Polakach. Oto dowody
Meta, czyli spółka, do której należy Facebook czerpie korzyści z prób wyłudzeń i oszustw. Oto dowody.
To już nie są incydentalne przypadki, ale zalew fałszywych treści. Przypadek Rafała Brzoski pokazał, że gdy rzecz dotyczy osoby ustosunkowanej, urzędy (jak i sama Meta) potrafią wykrzesać z siebie energię, by chociażby zweryfikować zarzuty. Dobre i to, ale co ze zwykłymi ludźmi, których Aktualności w największym serwisie społecznościowym świata to ściek fałszywych informacji i prób oszustwa przeplatanych postami znajomych i polubionych stron?
Niestety z powodów zawodowych muszę korzystać z Facebooka, w przeciwnym razie już dawno skasowałbym konto i zapomniał o tym strasznym miejscu. Skoro jednak z niego korzystam, mam też okazję obserwować patologie, do których dochodzi w tym serwisie.
Tak Facebook zarabia na fałszywych informacjach i próbach oszustwa
Moje aktualności zostały dziś po raz kolejny zalane sponsorowanymi treściami, które kierują do fałszywych stron i zbudowane są na wizerunkach znanych osób. Mają one skłonić do kliknięcia. Posty wyświetlały się niemal jeden pod drugim, mimo kolejnych zgłoszeń do moderacji (tak, wiem, nie działa).
Na obrazkach widzimy osoby publiczne. Na pierwszym rozpoznałem "zatrzymaną" przez policję Martynę Wojciechowską. Na kolejnych widać Wojciecha Cejrowskiego "reklamującego" atrakcyjne inwestycje. Jeden z obrazków pokazuje również szefa Nardowego Banku Polskiego, Macieja Glapińskiego. Oczywiście wspomniane osoby znalazły się w tych postach nie z własnej winy. Różnorodność tematyczna wskazuje, że mamy tu różne sposoby działania - zakuta w kajdanki Wojciechowska ma przyciągać sensacyjnymi okolicznościami. Z kolei "inwestycje" z łatwym zarobkiem mają skłaniać do kliknięcia z powodów bardziej praktycznych.
Oszustwa są szyte grubymi nićmi i fakt, że nie wykryły ich algorytmy Mety, bardzo źle świadczy o tych ostatnich. Wystarczy przyjrzeć się zdjęciu z fałszywą Martyną Wojciechowską, żeby zobaczyć, że coś w nich nie gra i to fałszywka. Zarówno strony, z których pochodzą posty, jak i domeny, do których kierują są również łatwe do rozpoznania.
Jako że w każdym przypadku mamy do czynienia tutaj z treściami sponsorowanymi, posty te przeszły weryfikację podczas ich zamieszczenia. Ci reklamodawcy zapłacili zaś Mecie za ich zamieszczenie i propagowanie.
Oszustwa są słabo przygotowane, ale to nie znaczy, że nie są niebezpieczne. Niedawno pisałem na łamach Spider's Web o znajomym, którego Aktualności wypełnione były po brzegi fałszywkami. Dziś doświadczyłem tego samego. Problem w tym, że należę do świadomych użytkowników, którzy nie dają się łatwo oszukać.
Mam świadomość, że nie każdy potrafi rozpoznawać zagrożenia w sieci. Nie każdy wie, która domena wygląda podejrzanie. Te próby oszustwa stanowią zatem realne zagrożenie dla wielu Polek i Polaków, którzy nie muszą - choćby na przykład z racji wieku - posiadać wystarczających kompetencji cyfrowych, żeby rozpoznać fałszywe informacje i uchronić się przed niebezpieczeństwem.
Polskie urzędy powinny wziąć się na poważnie za Metę.
Sprawą jednego z najbogatszych Polaków zainteresowały się polskie urzędy (UOKiK i UODO). Rafał Brzoska skłonił je do interwencji wobec prób oszustw, które wykorzystywały między innymi wizerunek jego żony. Szefa InPostu wziął niejako w obronę Urząd Ochrony Danych Osobowych. Wydał on Mecie w 2023 r. zakaz emisji reklam wykorzystujących wizerunek Omeny Mensah. W listopadzie sąd postanowił o udzieleniu zabezpieczania na okres roku, podzielając wątpliwości Brzoski co do działalności Mety.
Czytaj także:
Rafał Brzoska słusznie argumentuje, że Meta „de facto udział w przestępstwie”. Dowody w jego przypadku, jak i w przypadku wyżej pokazanych przeze mnie reklam są oczywiste. Meta czerpie finansowe korzyści prób oszustwa Polaków w jej serwisach społecznościowych. Z całą pewnościa państwo powinno stanowczor zareagować.