Zainstalowałam nową aplikację PiS-u. Nie róbcie tego, bo umrzecie z nudów
Nie wiem dla kogo jest aplikacja Biało-Czerwona. Ani to medium dla młodych, ani nic interesującego dla starszych, czego już nie zobaczyli w Republice.

Choć jest już po wyborach prezydenckich, a do parlamentarnych zostały nam dwa lata, politycy PiS-u ani myślą brać urlop od obecności w mediach. Jednak dużym problemem partii Jarosława Kaczyńskiego jest fakt, że PiS to ugrupowanie nastawione na dojrzałego, żeby nie powiedzieć starszego wyborcę. O ile politycy Prawa i Sprawiedliwości poprzez wiece w miastach powiatowych i wystąpienia w telewizji dotrą do przeciętnego odbiorcy w wieku 50 plus, o tyle jest to zła strategia dotarcia do ludzi młodych, zapatrzonych w ekrany smartfonów.
Stąd, dość paradoksalnie, PiS stał się właśnie pierwszą partią polityczną w historii Polski, która ma własną aplikację na smartfony.
PiS chce trafić do młodych, dlatego wypuścił aplikację mobilną
3 sierpnia Jarosław Kaczyński odwiedził Zabrze, gdzie podczas wiecu kandydata na prezydenta miasta Borysa Borówki wypowiedział się na temat planów PiS na zaangażowanie młodych w działania partii. Jednym z nich ma być aplikacja Biało-Czerwona, która ma "unowocześnić partię" oraz "wzmocnić mobilizację przed wyborami".
- Chodzi o to, żeby nasza społeczność, wszyscy, którzy wejdą w to przedsięwzięcie, byli grupą, naprawdę choćby na tym poziomie, który zapewnia dzisiejsza technika, zintegrowaną, żeby stanowili pewną całość
Jak się okazało, aplikacja minionej nocy trafiła do sklepu Google Play - wersja na iOS z jakiegoś powodu jest oznaczona jako "wkrótce". Biało-Czerwonej udało się zebrać ponad tysiąc pobrań - w tym jedno ode mnie.
Przetestowałam aplikację Biało-Czerwoną. To najnudniejszy agregat treści dostępny w Google Play
Aplikacja wita ekranem powitalnym z bardzo błahymi i powierzchownymi obietnicami, które nijak nie wyjaśniają co znajduje się w aplikacji, ani jak z niej korzystać. Są na tyle płytko i ogólnie sformułowane, że spokojnie można by je przekleić do aplikacji jakiejkolwiek innej partii.

Ale nie chcę oceniać aplikacji po ekranie startowym, dlatego idę dalej. Podaję swój e-mail, potwierdzam kod otrzymany w wiadomości i tworzę profil. I tu pojawił się pierwszy prawdziwy niesmak: konieczność podania danych osobowych. Imienia, nazwiska, numeru telefonu, miejscowości i kodu pocztowego. Konta nie da się utworzyć na typową trójkę danych: login, hasło i email. Kreator profilu nie pozwala przejść dalej bez podania podstawowych danych osobowych. Z ciekawości spojrzałam w politykę prywatności aplikacji i administratorem danych osobowych "jest partia polityczna PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ z siedzibą przy ul. Nowogrodzkiej 84/86, 02-018 Warszawa, NIP: 5213153606".
Stąd szybka decyzja: od dziś moja godność to Stanisław Staszic z Zimnej Wódki.

Na szczęście aplikacja nie sprawdza prawdziwości moich danych, dlatego nowa tożsamość pozwoliła mi odkryć zasoby aplikacji Biało-Czerwonej. W sumie ich brak.
Po zalogowaniu aplikacja wita mnie zbiorem "najnowszych informacji i materiałów, które pomogą mi wspierać biało-czerwoną drużynę". Te informacje i materiały to zbiór linków do postów w mediach społecznościowych (X - dawny Twitter, TikTok, YouTube, Facebook, Instagram) profili partii PiS oraz powiązanych z nią polityków.

To jak wyświetlają się posty zależy od medium, na którym zostały opublikowane. Posty z Facebooka są zdecydowanie najatrakcyjniejsze, bo Biało-Czerwona "zaciąga" treść całego posta i główną fotografię, wraz z linkiem do udostępnienia lub otwarcia bezpośrednio na Facebooku.

Znacznie gorzej jest w przypadku X (dawnego Twittera), z którego postów już nie przeczytamy w aplikacji - dotknięcie postu z X automatycznie przekieruje do kopiowania linku do posta, bez możliwości podglądu.

Jednak w przypadku TikToka, na klawiaturę ciśnie mi się "X" i "D". Posty z TikToka mają formę miniaturki (a przypominam, TikTok to medium skupione wokół krótkich filmów) i przycisku "Udostępnij", który kopiuje link do filmu - nawet nie przenosi do przeglądarki czy do aplikacji.

Jednak przestało mnie to boleć w momencie, w którym doszłam do zakładki YouTube. A to dlatego, że programistom z Nowogrodzkiej udało się wsadzić odtwarzacz YouTube do Biało-Czerwonej, dzięki czemu wreszcie mogę cieszyć się materiałami biało-czerwonej drużyny w pełnej krasie. Ucieszyłam się dlatego, że osoby prowadzące profile PiS są mało ambitne i dokładnie te same treści znajdziemy na TikToku, Instagramie i YouTubie - innymi słowy oglądając YouTube możemy odhaczyć także bycie na profilach PiSu na TikToku i Instagramie.

Tu kończą się funkcje aplikacji Biało-Czerwonej, bo aplikacja została zaprojektowana tak jakby jej twórcy zakładali, że każdy będzie instalował aplikację dla jej bogatego zasobu treści z mediów społecznościowych. Innymi słowy nie ma w niej nic
"Wiadomości"? Puste. Prawdopodobnie to jakiś moduł, który w przyszłości ma służyć funkcji forów dyskusyjnych, a przynajmniej tak sugeruje wpis Radka Karbowskiego.
"InfoBOX"? Dwa przemówienia Jarosława Kaczyńskiego z czerwca, sam komunikat przeklejony sześć razy, za każdym razem zredagowany trochę inaczej i zapowiedź marszu 11 października. Trudno mi jest nawet określić, do czego ma służyć InfoBOX, bo poza wypowiedziami Jarosława Kaczyńskiego w tonie "mobilizacja przeciwko partii rządzącej" i "bitwy o Polskę" nie ma tam dosłownie żadnych konkretów, żadnego Info, które mogłoby jakkolwiek tłumaczyć nazwę modułu.
"Materiały do pobrania"? Również puste.

Jest jeszcze "Moje Konto", w którym mogę zmienić swoje personalia ze Stanisława Staszica na Juranda ze Spychowa lub usunąć konto.
Biało-Czerwona to nijaka-bezużyteczna aplikacja
Na nowe aplikacje staram się patrzeć otwarcie, bo wiem, że rozwój nowych funkcji i usprawnienie działania to proces, który zajmuje wiele tygodni, o ile nie miesięcy. Ale w swojej obecnej formie Biało-Czerwoną trudno nawet nazwać aplikacją, bo to zbiór kilku wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego zredagowanych przez biuro prasowe oraz połowicznie działający agregat treści z mediów społecznościowych PiS-u. A agregat ten jest tak koślawo zaprojektowany, że póki co jedyne, co z niego wynoszę to świadomość jak mdłe, nijakie i powtarzalne są treści PiSu w socialach.
Gdyby Biało-Czerwona miała jakąkolwiek autorską funkcję - żeby chociaż to było jakieś antyczne forum dyskusyjne czy możliwość przesłania wiadomości politykom - aplikacja miałaby minimum sensu istnienia. Ale w obecnej formie mam wrażenie, że służy ona jedynie do pozyskiwania danych osobowych użytkowników w zamian za obrazek prezesa z TikToka.
A teraz zainstaluj sobie jakąś serio fajną aplikację: