REKLAMA

Sprawdź, co lubisz na Facebooku. Śmieszna strona z memami mogła zmienić się w tubę rosyjskiej propagandy

Sprawdź, co lubisz na Facebooku. Boty i pożyteczni idioci Putina próbują teraz zasiać ziarno niezgody pomiędzy Polakami i Ukraińcami. Śmieszny fanpage z memami mógł się zmienić w tubę rosyjskiej propagandy.

facebook-fanpage-rosyjski-troll-strona
REKLAMA

Półtora tygodnia temu rosyjskie wojsko pod wodzą dyktatora Władimira Putina najechało terytorium Ukrainy, a w wyniku tej inwazji do naszego kraju dotarło już ponad milion uchodźców. Polacy pomagają wschodnim sąsiadom, jak tylko mogą, ale trolle z Rosji próbują skłócić Polaków z Ukraińcami. Trzeba uważać, żeby i nas nie wykorzystano w tej brudnej grze.

Czytaj też: To już nie są cyberataki. To pierwsza światowa wojna cyfrowa

REKLAMA

Facebook, Instagram, Twitter i TikTok to wylęgarnie rosyjskich trolli

Serwisy społecznościowe w dobie kryzysu mogą się okazać niecenioną pomocą - to właśnie dzięki nim można sprawnie organizować wsparcie dla uchodźców. Z ich wykorzystaniem przekazywane są też wieści z Ukrainy. Niestety te usługi mają też swoją mroczną stronę, a Kreml od lat wykorzystuje fejkowe profiledo siania dezinformacji i podsycania konfliktów w zachodnich społeczeństwach.

O różnych próbach siania fejkniusów słyszymy co chwilę, a sam trafiłem dziś w serwisie Facebook na fanpage, który jest przepełniony nienawiścią wobec Ukraińców zaatakowanych przez Władimira Putina. No i oniemiałem. Trudno przy tym ocenić, czy posty na nim tworzą rosyjskie boty, czy też tzw. pożyteczni idioci Putina. W dodatku to nie publikowane przez tę stronę treści mnie zmroziły.

Ze zdumieniem odkryłem, że fanpage pełen nienawiści do mieszkańców Ukrainy lubi kilku moich znajomych.

Fanpage o tytule "Ukrainiec NIE jest moim bratem" forsujący narrację sprzyjającą Kremlowi zgłosiłem do moderacji Facebooka, ale niezbyt wierzę, by ktoś się przyjrzał stronie, która ma kilkadziesiąt tysięcy polubień. Znajomych z kolei bym o takie poglądy nie podejrzewał, dlatego nie usunąłem ich z listy kontaktów, tylko poinformowałem o fakcie, iż gdzie znalazłem ich awatary.

Intuicja mnie najwyraźniej nie zawiodła, a znajomi byli tym faktem bardziej zdziwieni ode mnie. Rychło wycofali swoje polubienia i zaczęli się zastanawiać, skąd taka strona mogła pojawić się w ich profilu. Jedna z hipotez głosi, iż rzeczony fanpage jakiś czas temu był pełen ciekawostek historycznych, na które łowił lajki, a dopiero potem zaczął szerzyć nienawistne treści na całego.

facebook-fanpage-rosyjski-troll-strona-1 class="wp-image-2079718"
Chociaż sam nie lubiłem tej strony, Facebook zachęcał mnie do polecania jej znajomym ze względu na to, że polubili ją inni znajomi...

Niestety takie lajki opatrzone awatarami znajomych mogą być uznane jako społeczny dowód słuszności.

Tego, w jaki dokładnie sposób twórcy tej konkretnej strony zdobyli lajki moich znajomych, pewnie nigdy się nie dowiem - ale po prawdzie dzisiaj ma to znaczenie drugorzędne. Sztuczne generowanie fanpage'y jest zjawiskiem prawie tak starym, jak sam Facebooku, dlatego kluczowe jest, aby jak najwięcej osób dowiedziało się, jak działają tzw. farmy lajków. Utrudni to Rosjanom krecią robotę.

A czym są te słynne farmy lajków? To strony na Facebooku, które zwykle z początku mamią memami lub śmiesznymi obrazkami ze słodkimi kotkami, które po jakimś czasie, czyli po np. zebraniu określonej liczby polubień, zaczynają publikować treści lub linki niewiadomego pochodzenia. Taką stronę można zarówno nabyć, jeśli powstała z myślą od odsprzedaży, jak i zdobyć poprzez phishing.

Lepiej sprawdź, co lubisz na Facebooku - w polubieniach może kryć się rosyjska propaganda

REKLAMA

Nie zdziwię się, jeśli rosyjskie trolle i ci sympatycy Putina, których udało się właśnie zdemaskować na Instagramie, zaczną przejmować strony na Facebooku, by zmienić je w propagandowe tuby. Z tego powodu wszystkim użytkownikom serwisów social media polecam przeglądać swoje profile i to regularnie. Lepiej nie zobaczyć swojej twarzy i nazwiska przy postach przepełnionych nienawiścią...

Czytaj też: Tłumaczyć, kłócić się czy olać? Jak reagować na fake newsa

Sam na szczęście nie znalazłem żadnego fanpage'a, który otwarcie działałby dziś na rzecz Kremla, ale to wcale nie oznacza, że takowy na moim profilu nie pojawi się w przyszłości. Z tego powodu profilaktycznie odlubiłem wszystkie strony, co do których miałem choćby cień podejrzenia, że mogą zmienić barwy na rosyjskie lub zostać wykorzystane w celu siania dezinformacji w dowolnym celu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA