Kawałek Onetu w Twoim serwisie - nowa forma zarabiania
Na początku pomyślałem, że z rozwiązania skorzystałyby tylko dzieciaki i (delikatnie mówiąc) wariaci. Potem jednak pojawiło się słowo klucz, które otwiera wszystkie serca na całym świecie: pieniądze.
Powiem Wam uczciwie, gdyby to był rok 1999, a więc czasy kiedy CD-Action na płycie pierwszy raz zamieściło Pajączka, a Paweł Wimmer wydawał się najmądrzejszym człowiekiem na świecie (może nawet jest, nie przeczę) sam bym takich widgetów na stronę napakował z dziesięć. Zresztą dużo podobnych zapychaczy się niedługo potem zaczęło pojawiać i szybko przeminęło. Brakowało im być może wspólnego mianownika w postaci pieniędzy.
Czemu to takie ważne dziś? Ponieważ wklejenie sobie na stronę okienka z linkami odsyłającymi do Onetu to same minusy - to okienko wygląda brzydko, to okienko słabo się komponuje, okienko zawiera linki wychodzące, a więc szkodzi SEO. Nie wspominam już o takich banałach, że rzeczywiście jakiś czytelnik to kliknie i pójdzie sobie sprawdzić co tam słychać u Małgorzaty Sochy zamiast zgłębiać cudne meandry mojego umysłu.
Skoro o nich mowa - wyjaśnię o co w ogóle chodzi. Onet postanowił zaatakować rynek z zupełnie nową usługą o intrygującej nazwie Onet.Link. Reklama działa w mniej więcej podobny sposób do reklam kontekstowych, z tym wyjątkiem, że nie tyle o kontekst tu chodzi, co promocję treści z serwisu Onet.pl (i pokrewnych). Jeśli czytelnik naszej witryny poczuje się zaangażowany i kliknie w którąś z propozycji okienka, nam wpadnie za to pewna prowizja. Szybko, łatwo i przyjemnie.
Serwis argumentuje to między innymi takimi rzeczami jak dodatkowe atrakcje dla czytelnika i więcej treści, bla bla bla, gucio prawda, chodzi przede wszystkim o mamonę. I teraz tak - polskie serwisy już od jakiegoś czasu korzystają z reklam kontekstowych, które jednak co do zasady mają stosunkowo kiepskie stawki na tle AdSense, w efekcie z tych rodzimych systemów (Onet też ma taki) korzystają głównie osoby albo zbanowane przez Google za machlojki i klikanie sobie samemu w linki, albo za nieodpowiednią treść, erotykę, wulgaryzmy i inne takie, albo wreszcie z bliżej nieznanych powodów, ale co się będzie wielkie Google Polaczkowi tłumaczyło (ten wariant ponoć jest najczęstszy i szczerze mówiąc nawet tłumaczącym się w ten sposób wierzę).
Szczerze? Jako człowiek, który korzystał z AdSense i zna kogoś kto zna kogoś kto korzystał z AdSense na jeszcze większą skalę - z tego nigdy nie było, nie ma i raczej nie będzie wielkich kokosów (może poza YouTube, choć i tam pojęcie kokosów jest dość relatywne). A teraz wyobraźcie sobie polskie systemy reklamy kontekstowej i podzielcie ten "brak kokosów" przez mniej więcej sześć. Wydaje mi się, że takie właśnie, a może nawet mniejsze stawki, zaoferuje swoim odbiorcom Onet.Link.
Czy przekreślam ten system na starcie? Oczywiście - nie! Z całego serca kibicuję ekipie Onetu i mam nadzieję, że będzie w stanie zaoferować przyzwoite stawki. Obawiam się jednak, że system zostanie jednak głównie królem mizernych blogów, dorobił się na nim tylko "szwagier szwagra" jakiegoś człowieka z forum dyskusyjnego, a i efektywność będzie na poziomie równym witryn płacących za klikanie w reklamy.
Aktualizacja 15.12.2012: Skontaktowała się z nami ekipa odpowiedzialna za projekt Onet.Link. Twórcy z dumą donoszą, że onetowskie okienko jest przyjazne SEO, ponieważ wbrew popularnym praktykom, zawiera linki całkowicie niewidoczne dla Google. Autorzy systemu z pełną wiarą w nowy projekt zapewnili mnie również, że wbrew moim obawom "pozwala on całkiem dobrze zarobić".