Tim Cook nie idzie na emeryturę? Hejterzy w ryk, a miłośnicy klaszczą w dłonie
Najpewniejsze źródło w świecie Apple twierdzi, że zapowiadana rewolucja kadrowa nie nadejdzie tak szybko. Cook abdykuje tylko wtedy, gdy znudzi mu się praca w Cupertino.

W zeszłym tygodniu świat zelektryzowała informacja, że w Cupertino pełną parą trwają prace nad zaprzysiężeniem nowego papieża gadżeciarzy dyrektora generalnego Apple'a. Jednak jak się okazuje, ktokolwiek oczekuje styczniowej abdykacji Tima Cooka, powinien ostudzić swój entuzjazm.
Tim Cook nie żegna się z Apple. O podaniu pałeczki Ternusowi zadecyduje sam Cook
Najnowsze informacje od Marka Gurmana - człowieka, który o Apple'u wie często więcej niż pracownicy - wskazują, że doniesienia Financial Times są co najwyżej niepełne, a w kluczowej części po prostu nietrafione.
Przypomnijmy: Financial Times podał, że Apple prężnie przygotowuje się do sukcesji władzy, a Tim Cook może ustąpić ze stanowiska już na początku przyszłego roku. Artykuł był krótki, ale wymowny - czterech autorów, źródła "bliskie kierownictwu", mocne tezy o zmianach w okolicach stycznia motywowane przygotowaniami do czerwcowego WWDC. Dla Apple'a, firmy wręcz obsesyjnie zarządzającej swoim wizerunkiem, takie publikacje nie pojawiają się bez powodu. Nic dziwnego, że świat technologii na chwilę wstrzymał oddech.
Jednak według Gurmana - najbardziej zaufanego komentatora spraw z Cupertino, autora newslettera Power On i człowieka, który od lat jako pierwszy opisuje ruchy Apple'a z chirurgiczną precyzją - ten scenariusz jest mało realny. "Nie wierzę, by odejście Cooka do połowy przyszłego roku było prawdopodobne. Byłbym wręcz zaskoczony, gdyby tak się stało" - pisze dziennikarz na łamach Bloomberga. Jego zdaniem "moment nie jest teraz", a w Apple'u wcale nie widać oznak planowanej, szybkiej zmiany w fotelu dyrektora generalnego.
To o tyle istotne, że Gurman sam jako pierwszy ujawnił, że Apple od 2024 r. aktywnie pracuje nad sukcesją i że John Ternus - szef inżynierii sprzętowej, najmłodszy członek kierownictwa - jest faworytem do objęcia stanowiska po Cooku. Sam Ternus od miesięcy rozszerza swoje kompetencje i zyskuje coraz większą widoczność, co zresztą potwierdzały również źródła FT. Problem nie tkwi więc w tym, kto zostanie następcą. Problem tkwi w kiedy.
Według Gurmana, odpowiedź brzmi: na pewno nie wiosną 2025 roku. Apple rzeczywiście prowadzi zaawansowane prace nad planem sukcesji - to normalne w firmie o rozmiarach takich jak koncern z Cupertino. Ale nic nie wskazuje, by Cook szykował się do natychmiastowego ustąpienia. Wręcz przeciwnie: "W Apple panuje powszechne przekonanie, że Cook wciąż kocha tę pracę" - pisze dziennikarz. I przypomina, że CEO, który w tym miesiącu skończył 65 lat, ma tak silną pozycję i tak ogromne zaufanie akcjonariuszy, że "zasłużył sobie na prawo decydowania o własnej przyszłości".
Przetasowania nie tylko na stanowisku szefa
Gurman odrzuca również teorię, jakoby przeciek do FT był "próbą" - celowym, kontrolowanym przeciekiem przygotowanym przez Apple'a by sprawdzić reakcję rynku. Jego zdaniem nic na to nie wskazuje. Jeśli więc nietestowanie wody ani kontrolowany przeciek - to co? Gurman sugeruje, że publikacja mogła być efektem nadinterpretacji lub błędnej oceny sytuacji przez informatorów FT. Niezależnie od przyczyny, jedno jest pewne: kalendarze analityków, liczących na szybkie ogłoszenie zmiany warty, potrzebują korektora.
Co nie znaczy, że w Apple panuje stagnacja. Wręcz przeciwnie - trwają przetasowania, które mogą wpłynąć na przyszłość firmy. Johny Srouji, szef działu układów scalonych i architekt całej rodziny Apple Silicon, ma "poważnie rozważać swoją przyszłość" w firmie. Równolegle Apple intensywnie szuka nowego lidera działu AI, który miałby poprowadzić wysiłki firmy w obszarze, gdzie konkurencja wyprzedziła ją o kilka długości.
To wszystko sprawia, że Apple rzeczywiście jest na zakręcie - ale nie takim, który wymusi natychmiastowe zejście Cooka ze sceny. Raczej takim, który ma przygotować grunt pod spokojne i gładkie przejęcie pałeczki. I wszystko wskazuje na to, że jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, firma na jej ogłoszenie będzie gotowa wtedy, kiedy gotowy będzie sam Cook.
A kiedy to nastąpi? Gurman nie spekuluje. Ale jego dotychczasowa celność podpowiada jedno: w Apple’u ta historia jeszcze trochę potrwa. I nie będzie to historia o nagłej abdykacji, tylko o kontrolowanej, przewidywalnej zmianie - dokładnie takiej, jaką lubi Tim Cook.
Więcej na temat Apple'a:







































