REKLAMA

Nie śpi, bo automat paczkowy świeci jej w okno. Polacy mają dość hałasów i męczącego światła

Emitują światło, hałasują, blokują drogę, ściągają samochody, a niektórzy obawiają się, że nawet podglądają – oto lista wad automatów paczkowych dla coraz większej liczby Polaków. Wygoda jednych to utrapienie drugich, tych, którzy akurat taką maszynę mają blisko siebie. O kłopotliwe sąsiedztwo coraz łatwiej, wszak urządzeń stale przybywa.

Nie śpi, bo automat paczkowy świeci jej w okno. Polacy mają dość hałasów i męczącego światła
REKLAMA

Na świecący automat paczkowy poskarżyła się jedna z czytelniczek serwisu wyborcza.biz. Jak sama relacjonuje to już czwarte urządzenie pod jej blokiem na warszawskim Żoliborzu. Najnowsze okazało się pechowe, bo emituje bardzo intensywne światło, które wycelowane jest prosto w jej okno. „Przebija przez zasłony”, pisze mieszkanka bloku, nie dając spać.

REKLAMA

W tym przypadku sprawę udało się rozwiązać polubownie. Właściciel maszyny – firma DHL – zdecydowała się przyciemnić oświetlenie. Jak mówią przedstawiciele wcześniej otrzymali 10 zgłoszeń w sprawie zbyt intensywnego światła, co oznacza, że kłopot dotyczył raptem 0,2 proc. działających maszyn.

Wydaje się niewiele, ale trzeba mieć na uwadze, że automatów paczkowych w Polsce przybywa. Skargi na urządzenia innych firm też się pojawiały. Według statystyk w naszym kraju już stoi 50 tys. maszyn do odbioru i nadawania przesyłek.

Problemem jest nie tylko intensywne światło

Jedna z mieszkanek poznańskiego osiedla skarżyła się na hałas dobiegający z urządzenia. Klienci wyjmują paczki o każdej porze i nawet w nocy słychać odgłosy trzaskających drzwiczek. Do tego dochodzą dźwięki silników. Podjeżdżają kurierzy, ale i zwykli użytkownicy, którzy nie gaszą samochodów, bo przecież wyskakują jedynie na chwilę.

Nie mamy żadnej pewności, że te kamery nie są skierowane prosto w nasze okna. Jak mamy czuć się swobodnie w naszych domach? – pytali mieszkańcy osiedla w Grodzisku Wielkopolskim. Tam wątpliwości budziły kamery umieszczone na automacie należącym do Poczty Polskiej. Operator tłumaczył się, że „kamery, znajdujące się na zadaszeniu automatu paczkowego nie są dookólne, rejestrują wyłącznie front urządzenia”. Odniesiono się również do obaw nt. hałasu i emisji światła wyjaśniając, że automat świeci jedynie o zmroku i tak, aby „był dostateczny strumień świetlny do obsługi automatu”, zaś słychać przy nim jedynie „domykanie skrzynki”. Sęk w tym, że to właśnie ten odgłos może być dla okolicznych mieszkańców problemem.

Radca prawny Marta Kancelarczyk w rozmowie z wyborcza.biz radzi, aby w przypadku uciążliwych maszyn zgłaszać sprawę do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego bądź Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Sprawa mogłaby wyglądać jednak inaczej, gdyby właściciele automatów paczkowych potrzebowali zgody na budowę.

Do Sejmu trafiła nawet petycja w tej sprawie

Autorka petycji domaga się, aby pojawił się wymóg „w sytuacjach szczególnie uzasadnionych dokonania zgłoszenia lub uzyskania decyzji o pozwoleniu na budowę czy decyzji o warunkach zabudowy". Obecnie, jak zauważa dziennik, prawo budowlane nie wymaga decyzji o pozwoleniu na budowę oraz zgłoszenia budowy bankomatów, biletomatów, wpłatomatów, automatów sprzedających, automatów przechowujących przesyłki lub automatów służących do wykonywania innego rodzaju usług o wysokości do 3 m włącznie.

- pisaliśmy na łamach Spider's Web.

Na problemy z automatami paczkowymi zwracają też uwagę samorządowcy. W rozmowie z prawo.pl Jacek Grusz, burmistrz Chodzieży, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski, zauważał, że maszyny zlokalizowane są bez ładu urbanistycznego i planu zagospodarowania przestrzennego. Fakt, że operator musi dogadać się wyłącznie z właścicielem działki doprowadza do szpecenia krajobrazu i konfliktów sąsiedzkich.

W Chodzieży widzę, że paczkomaty są umiejscawiane za trawnikami, na które bez żadnego problemu codziennie wjeżdżają samochody, dostarczające paczki oraz samochody tych, którzy odbierają paczki.

Burmistrz stanął w obronie… lokalnych sklepów

Jego zdaniem dostarczanie produktów do automatu oznacza, że dana rzecz nie zostanie kupiona w pobliskim sklepie. To dość odważne założenie, bo przecież bardzo często do domu zamawia się rzeczy, których właśnie w okolicy nie ma. Jednak zdaniem polityka to i tak nie w porządku, że sklepy płacą w mieście podatek, a z urządzeń miasto nie tylko nic nie ma, ale wręcz traci.

Jeśli codziennie do Chodzieży przyjeżdża około 2,5 tys. paczek różnego rodzaju, to jest ogromna ilość pieniędzy w skali roku, która wypływa poza miasto. Nasi handlowcy mają mniejsze obroty i mniej podatku płacą do budżetu gminy – mówi burmistrz Chodzieży.

Samorządowcy chcą więc uregulować kwestie związane z opodatkowaniem maszyn oraz „skonkretyzować w rozporządzeniu odległości dotyczące ich sytuowania”.

Problem niektórym może wydawać się błahy, jeżeli nie ma takiej maszyny u siebie pod oknem. W przypadku kilku oznacza to ciągłe wizyty kurierów i klientów. Rzecz jasna w mieście jest znacznie więcej głośniejszych i bardziej świecących elementów, jednak automaty paczkowe przelały czarę goryczy, podobnie jak było w przypadku hulajnóg na wynajem. Widząc to mieszkańcy wzdychają ciężko i mówią: "jeszcze to?!". Są już akcje namawiające np. do ciszy, ale pewnie więcej osób zdaje sobie sprawę, że łatwiej będzie wyeliminować jeden hałaśliwy czy świecący automat niż przepędzić z ulic głośne samochody. Dlatego walka jest coraz bardziej stanowcza.

Same firmy są gotowe do współpracy i jak pokazuje przykład świecącego automatu z Żoliborza da się dojść do porozumienia. W takich sytuacjach zastanawiające jest to, że nikt nie wziął pod uwagę tej kwestii wcześniej i operacja niepotrzebnie musi się odbywać na "żywym pacjencie". Jak się poskarżą - poprawimy. Chyba nie tak powinno to wyglądać.

REKLAMA

Na Spider's Web piszemy więcej o automatach paczkowych:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA