REKLAMA

Narzekali, że mają paczkomat zbyt blisko domu. Będą mieli jeszcze bliżej

„Uważaj, czego sobie życzysz” – mówi stary przesąd. I pewnie mieszkańcy poznańskiego osiedla Umultowo powiedzą wam, że to słuszna przestroga. Przez długi czas walczyli z niechcianym paczkomatem stojącym w okolicy ich mieszkania. Teraz będą mieć jeszcze gorzej.

paczkomaty
REKLAMA

Problemy rozpoczęły się w 2021 r., kiedy to w listopadzie pod oknami pani Marii i jej dzieci pojawił się paczkomat firmy InPost – opisuje historię „Głos Wielkopolski”. Rodzina skarżyła się na hałas dochodzący z urządzenia. Pani Maria zauważyła, że klienci wyjmują paczki o każdej porze i nawet w nocy słychać było odgłosy trzaskających drzwiczek.

REKLAMA

Problemem były też parkujące blisko posesji samochody, których silniki nie gasły – wszak ludzie wpadali tylko na chwilę, odebrać paczkę, nie zdając sobie sprawy, że są kolejnymi przeszkadzającymi w ten sposób w ciągu dnia. Do tego dochodzili kurierzy zatrzymujący się i dostarczający paczki. Wątpliwości budziły także kamery zamontowane na automatach.

Nie wiadomo, w jakim kierunku są skierowane i jaki wycinek rzeczywistości rejestrują

- mówiła pani Maria.

Dodajmy, że ten aspekt coraz częściej podnoszony jest przez przeciwników zbyt gęstego stawiania automatów paczkowych.

Trwający przez półtora roku spór zakończył się po myśli rodziny. A przynajmniej tak sądzili

Paczkomat został usunięty, ale nie dlatego, że był problematyczny dla okolicznych mieszkańców. Stanął na przyłączu gazowym, co stanowiło zagrożenie dla życia i zdrowia. To tłumaczyło rozbiórkę.

Po chwili spokoju zauważano, że w okolicy stanąć ma kolejna maszyna. Tym razem nie 8 m od ich posesji, a 5 m. Plany InPostu nie podobają się mieszkańcom osiedla, którzy zorganizowali petycję.

Skoro zlokalizowanie paczkomatu jest uporczywe i dokuczliwe dla mieszkańców sąsiadujących z nieruchomością w pewnym oddaleniu od miejsca zlokalizowania paczkomatu, to należy zadać sobie pytanie, jak bardzo uporczywe jest dla nas, mieszkających naprzeciwko

- piszą.

O problemach z automatami paczkowymi piszemy na łamach Spider’s Web:

Można spodziewać się, że liczba konfliktów będzie rosnąć. Znamy już plany wielu operatorów, którzy wprost mówią, że chcą stawiać kolejne maszyny w polskich miastach. Mieszkańcy jednak coraz częściej łapią się za głowę i pytają: „niby gdzie?!”.

Na przykład w Warszawie na dwustumetrowym Pasażu Ursynowskim znalazło się miejsce na trzy automaty. Wkrótce stanąć ma czwarty. Już wycięto żywopłot pod jego budowę, ale dewastacja zieleni to niejedyny problem. Autorzy petycji sprzeciwiający się inwestycji zastanawiają się, czy ktoś pomyślał o bezpieczeństwie użytkowników:

Do planowanego paczkomatu nie ma bezpiecznego przejścia chodnikiem, znajduje się on bezpośrednio przy drodze wewnętrznej. Powoduje to, że osoby odbierające paczki będą stanowić potencjalne zagrożenie na tej drodze ponieważ są zmuszane do poruszania się po drodze, a nie po sąsiednim chodniku.

- alarmują.
REKLAMA

Mieszkańcy swoje, firmy swoje. Ciekawe, czyj interes okaże się ważniejszy. I oby nie było to pytanie retoryczne.

zdjęcie główne: Szymon Pelc / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA