Stawiają automaty paczkowe pod domami i w połowie schodów. Mówią, że upchają więcej
2024 dla jednych ma być kontynuacją ekspansji, dla innych – spokojną stabilizacją. Co i tak oznacza zwiększenie liczby automatów paczkowych. Plany inPostu, Poczty Polskiej czy Orlenu każą zastanawiać się nad wyglądem wspólnej przestrzeni. Zapowiedzi są co najmniej niepokojące.
W rozmowie z PAP Biznes Izabela Szafrańska, wiceprezeska InPostu, zapowiedziała, że w 2024 firma postawi w Polsce 2 tys. nowych paczkomatów. Ze statystyk wynika, że w Polsce na koniec trzeciego kwartału br. inPost miał u nas 21 227 maszyn.
Rzecz jasna inPost nie jest jedyną firmą stawiającą tego typu urządzenia. Z danych wynika, że Polska jest prawdziwym europejskim liderem pod tym względem. Analiza Gemiusa, o których pisała w październiku „Rzeczpospolita”, wykazała, że 93 proc. klientów wybierających tego typu dostawę odbiera swoje paczki w paczkomatach InPostu. 3 proc. przesyłek trafia do urządzeń Orlenu, 2 proc. do Allegro One Box, a po 1 proc. – od DHL i DPD. Jest kogo gonić, bo różnica kolosalna.
Logicznym jest, że reszta musi podgryzać kawałek tortu dla siebie. Aby było to możliwe trzeba mieć więcej maszyn. We wrześniu Orlen potwierdził, że ma 3,3 tys. automatów, a spółka zakładała, że do końca br. uda się przekroczyć 4 tys. Cel osiągnięto już w listopadzie – automat paczkowy nr 4000 stanął w Lublinie. Raptem w ciągu dwóch lat firma 20-krotnie zwiększyła liczbę maszyn. Przeszło 3 tys. maszyn ma też Allegro, a w oświadczeniu z tej okazji zaznaczono, że w kolejnych latach planowana jest instalacja kolejnych, co raczej nikogo nie zaskoczy.
Rękawy zakasuje również Poczta Polska. Do końca roku ten dostawca przesyłek chce mieć 1 tys. urządzeń, a na 2024 szykowane jest znaczące zwiększenie ich liczby.
Więcej automatów, Polska wytrzyma?
Jeszcze nie tak dawno mieszkańcy z radością witali maszyny w swojej okolicy, a marudzących odprawiano słowami: wygoda ponad wszystko. Tyle że ten argument coraz rzadziej się sprawdza, bo obecność jeszcze jednej maszyny trudniej jest wytłumaczyć, gdy kilka innych znajduje się w bliskiej odległości.
Bardzo łatwo powołać się na popularność i fakt, że coraz więcej osób szaleje z zakupami w sieci. A skoro tak, to obecne są zwyczajnie za małe i nie odpowiadają zainteresowaniu.
Więcej o automatach paczkowych przeczytasz na Spider's Web:
Tyle że nasze chodniki czy osiedla nie są z gumy. Mieszkańcy coraz częściej protestują przeciwko lokalizacjom automatów paczkowych. Gdy było ich mało, nikomu nie zawadzały, bo faktycznie ustawiane były na parkingach, w okolicach marketów, po prostu w mało spornych, neutralnych miejscach. Paczkomat na środku bramy raczej był niechlubnym wyjątkiem. A przynajmniej można było mieć taką nadzieję, tym bardziej że pojawiły się głośne plany ograniczenia takiej samowolki.
Coraz częściej jednak stawia się je na ostatnich skrawkach wolnej przestrzeni, bo nic innego zwyczajnie nie zostało. Na przykład pod oknami ludzi. A ci mówią dość, bo nie chcą hałasu, świateł ani bliskiej obecności kamer, które potencjalnie mogłyby zerkać w stronę okien.
Do absurdalnej sytuacji doszło w Gdańsku. Maszyna została postawiona... na schodach
A dokładnie prawie w połowie drogi.
Jak wjadą kurierzy? Co z osobami, które będą musiały skorzystać z podjazdu akurat wtedy, gdy ktoś będzie wyjmował paczki - lub wkładał kilka? Na szczęście Allegro nie jest głuche na głosy krytyki i została podjęta decyzja o przeniesieniu automatu. Jak nas poinformowano nastąpi to 14 grudnia.
Trudno nie mieć wrażenia, że to naturalna konsekwencja rywalizacji. Właściciele automatów zgarnęli już najlepsze tereny, więc teraz trzeba bardziej kreatywnie podchodzić do sprawy. Płot pod oknem bloku na nowym osiedlu? Skrawek przestrzeni koło bramy wjazdowej? Wolny metr na płaskiej części górki? Nie ma problemu, przyda się wszystko! A że mieszkańcy będą mieli utrudnione życie, trawniki będą rozjechane, kurierzy będą mieli problem z wnoszeniem paczek – to są poświęcenia, na które gotowi są właściciele automatów i ich użytkownicy.
Z przerażeniem można patrzeć na zbliżające się miesiące. Już teraz brakuje miejsca i rodzą się takie kwiatki, a w 2024 r. może być tylko gorzej.