Odpalił Dooma na drukarce paragonów. Absurd, ale jaki cudowny
Doom na drukarce paragonów to najdziwniejsza rzecz, jaką widziałam w technologiach od lat. Choć gra na drukarce zdecydowanie brzmi idiotycznie, to gwarantuje, że nie oderwiesz wzroku od każdej sekundy (strony?) tego nietypowego rozwiązania.

Doom działa już na wszystkim, ale granie na... drukarce paragonów to zupełnie nowy poziom kreatywnego szaleństwa. Bringus Studios wziął przemysłowy model Epsona M287D - drukarkę z wbudowanym komputerem z Windows 7 Embedded - i zamienił ją w najmniej praktyczny "monitor" świata. Zamiast wyświetlacza, obraz z gry jest odtwarzany na papierze termicznym - z kilkusekundowym opóźnieniem.
Słyszeliście o "komputerze z drewna"? Pora na nową obelgę: FPS-y jak podczas grania na drukarce
By w ogóle móc zagrać w cokolwiek na drukarce, Bringus musiał sprawdzić czy komponenty drukarki w ogóle podołają takiemu wyzwaniu. Po rozebraniu urządzenia twórca odkrył pełny zestaw komputerowy: procesor Intel Atom z czterema wątkami, 4 GB RAM, dysk twardy 500 GB i nietypowe zasilanie 24 V. Oryginalny zasilacz nie radził sobie z jednoczesną pracą komputera i drukarki, powodując wyłączanie się sprzętu przy każdym większym wydruku. Dopiero mocniejszy zasilacz oraz ręczne przeróbki kabli pozwoliły uruchomić całość stabilnie. Kolejne problemy przyniosły próby instalacji systemów - Linux nie wspierał grafiki PowerVR, a sterowniki 64-bitowe do Windows odmawiały współpracy. Ostatecznie jedyną sensowną konfiguracją okazał się Windows 7 32-bit, który jako jedyny obsługiwał sterownik graficzny.
Gdy sprzęt wreszcie zaczął działać poprawnie, youtuber napisał własny program konwertujący obraz gry do monochromatycznych klatek i wysyłający je do drukarki. Konieczne było też strojenie jasności - pełne czerni ujęcia mogły przegrzać głowicę termiczną, która wtedy wstrzymywała druk i tworzyła wielką kolejkę buforowanych klatek. W ruch poszedł dodatkowy wentylator, montowany przed mechanizmem drukującym.
Żelazne płuco wśród sprzętu do gier
Biorąc pod uwagę absurdalność okoliczności, pierwsza gra jaką odpalił youtuber na drukarce to nic innego jak kultowy Doom. Kiedy gra wreszcie ruszyła, gra przypominała bardziej pokaz slajdów niż rozgrywkę: każde naciśnięcie klawisza pojawiało się na papierze po kilku sekundach, a rolka znikała w ekspresowym tempie.
- Opóźnienie jest straszne. Potrzeba około czterech sekund zanim coś zobaczę, więc tak tu siedzę i gapię się na ścianę... o! Jest korytarz! - komentował youtuber
Mimo absurdalnych warunków twórcy udało się pokonać przeciwników i przejść fragment poziomu - dowód, że technicznie "da się". Jeszcze ciekawsze okazały się wydruki z Half-Life’a. Mocno zaszumione wydruki bardzo przypominały fotografie z aparatu GameBoya drukowane przez drukarkę GameBoya, co zachwyciło samego Bringusa. Już mniej zachwycający był widok papieru jaki zużyło kilka minut rozgrywki w grach.

Eksperyment Bringus Studios nie ma żadnej praktycznej wartości, lecz idealnie oddaje ducha mema "uruchom Dooma na wszystkim". W czasach superszybkich monitorów drukowanie gry na papierze do paragonów staje się przypomnieniem, że technologia wciąż potrafi być zabawna, skrajnie bezużyteczna - i absolutnie fascynująca.
Może zainteresować cię także:







































