REKLAMA

Rogozin chce budować własne moduły na chińską stację kosmiczną. Ciekawe, czym je dostarczy

Dmitrij Rogozin, szef rosyjskiej agencji kosmicznej wspomniał w wywiadzie telewizyjnym, że Rosja jest zainteresowana budowaniem modułów dla powstającej na orbicie chińskiej stacji kosmicznej Tiangong. Pytanie, czy ktoś jest taką ofertą zainteresowany.

08.04.2022 10.39
Tiangong
REKLAMA

Jedno trzeba przyznać: Dmitrij Rogozin naprawdę ciężko pracuje, ale tak naprawdę ciężko, że bardziej się nie da. Jak na człowieka pracującego, który żadnej pracy się nie boi przystało, zajmuje się dwoma skrajnie różnymi zadaniami na raz. Z jednej strony Rogozin stara się zniszczyć każdy most łączący rosyjski sektor kosmiczny z zagranicznymi partnerami, odcinając przy okazji szeroki strumień pieniędzy, który dotychczas płynęły do Rosji. Z drugiej jednak strony ten sam Dmitrij Rogozin bardzo ciężko pracuje nad zasłoną dymną dla swoich własnych działań.

REKLAMA

Bohaterski szef rosyjskiego kosmosu nie może przecież w telewizji przyznać, że jego działania powoli zatapiają rosyjski sektor kosmiczny. Rosjanie muszą wiedzieć, że za tym wszystkim stoi jakiś większy plan, którego głupi Zachód po prostu nie rozumie.

Szef Roskosmosu chodzi po telewizjach i wygaduje bzdury

Z tego też powodu Rogozin lata od jednego studia telewizyjnego do drugiego i opowiada całkowite bzdury, które mają potwierdzić, że w pełni panuje nad sektorem kosmicznym.

Komentując zerwanie współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną przy programie ExoMars, a konkretnie przy łaziku Rosalind Franklin, który po kilku opóźnieniach we wrześniu 2022 r. miał polecieć na Marsa, Rogozin przekonywał w chińskiej telewizji CTV+, że kluczowym elementem całej misji jest lądownik, a nie łazik jako taki. Oczywiście, jak się można domyślić, łazik przygotowywany był przez Europejską Agencję Kosmiczną, a lądownik - Kozaczok - przez Roskosmos. Cóż, jest to osobliwe stwierdzenie, zważając na to, że regularnie przez całe lata donosi się o odkryciach wykonywanych przez łaziki marsjańskie, a nie wspomina się fantastycznych lądowników.

Co szczególnie jednak przykuło moją i nie tylko moją uwagę jest stwierdzenie, że Rosja jest zainteresowana współpracą z Chinami przy budowie chińskiej stacji kosmicznej Tiangong. W tym samym wywiadzie co powyżej, Rogozin stwierdził, że Rosja mogłaby budować moduły tejże stacji kosmicznej. No może i Rosja mogłaby budować, jednak wątpliwe jest to, czy Chiny są zainteresowane takimi modułami. Budowa stacji kosmicznej Tiangong jest od dawna precyzyjnie zaplanowana. W tym roku do modułu Tianhe dołączą jeszcze dwa moduły i tyle. Do końca roku stacja będzie gotowa.

Rosyjskie rakiety nie dolecą do chińskiej stacji kosmicznej

Ważny tutaj jest jednak jeszcze jeden element: orbita chińskiej stacji kosmicznej ma takie nachylenie względem równika, że rosyjskie rakiety startujące z kosmodromu Bajkonur czy Wostocznyj nie są w stanie do niej dolecieć.

REKLAMA

Nie jest to zresztą nic nowego. Już w 2021 roku, kiedy Chiny przygotowywały się do wystrzelenia pierwszego modułu stacji na orbitę, Rosja zwracała się do przedstawicieli chińskiego programu kosmicznego z pytaniem, czy nie można by było zmodyfikować planowanej orbity stacji tak, aby rosyjskie rakiety mogły do niej dotrzeć. Wtedy Chiny jednoznacznie odmówiły wskazując, że owszem rosyjscy kosmonauci będą mile widziani na pokładzie stacji, ale będą musieli latać tam chińskimi rakietami startującymi z terytorium Chin.

Rogozin zatem jest tego świadom. Ewidentnie jednak stwierdził, że on to wie, a ludzie mogą nie wiedzieć. Dlatego właśnie mydli oczy wszystkim wokół wskazując perspektywy, jakie stoją przed Roskosmosem, choć wie, że perspektywa jest jedna: wkrótce na kosmodromie Bajkonur zrobi się tak cicho, że krowy będą się wypasać przy stanowiskach startowych, a dźwięki wydawane przez przymocowane do ich szyi dzwonki będą jedynie echem huku startujących stamtąd kiedyś rakiet.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA