REKLAMA

Mark Zuckerberg szczerze o metaverse, czyli co szef Facebooka mówi między wierszami

Mark Zuckerberg wyjaśnił, czym jest dla niego metaverse i co oznacza zmiany nazwy firmy z Facebooka. Najciekawsze jednak jest to, co można wyczytać między wierszami.

facebook meta mark zuckerberg vr metaverse
REKLAMA

Chociaż uwielbiam gry w VR, to niezbyt entuzjastycznie podchodzę do najnowszej wizji Marka Zuckerberga, jaką nakreślił on w filmie zapowiadającym metaverse. Osobom, które już widziały to wideo, polecam zapoznać się z wywiadem Bena Thompsona z szefem Facebooka, w którym ten ostatni wytłumaczył, jak właściwie mamy właściwie rozumieć zarówno rebranding, jak i dalsze kroki firmy.

Mark Zuckerberg albo kłamie w żywe oczy, albo żyje już na innej planecie

REKLAMA

Innej opcji nie ma, skoro stwierdził, że w jego mniemaniu ani Facebook, ani Google "nie budują własnego internetu" - to wierutna bzdura, bo Google od dawna dąży do tego, abyśmy korzystali tylko z jego usług i przestali odwiedzać strony www. Po to choćby jest technologia AMP. A Facebook robi wszystko, by nie wypuścić nas poza obręb aplikacji (zrobił w ich ramach nawet własne mini-przeglądarki!).

Facebook Metaverse class="wp-image-1915037"
Metaverse w wizji Marka Zuckerberga

Trudno tym samym uwierzyć Markowi Zuckerbergowi na słowo, że w tym jego mitycznym metaverse użytkownik byłby w centrum. Swobodne migrowanie pomiędzy hipotetycznymi wirtualnymi światami bigtechów pokroju Facebooka, Google'a, Apple'a i Amazona stoi w całkowitej sprzeczności z dotychczasowymi działaniami tych firm, które robią wszystko, by zamknąć nas w bańkach (bo to im się opłaca).

Właściciel Oculusa jest w dodatku przekonany, że może powalczyć na poważnie z PlayStation i Xboksem.

Oculus Quest miałby stać się trzecią siłą na rynku gamingu, ale przy całej mojej sympatii dla gogli VR (od samego Zuckerberga kupiłem już dwie pary!), to w najlepszym razie myślenie życzeniowe. VR dostępny jest od lat, (w tym na PlayStation), a pozostaje w niszy. Gracze co rusz pokazują też, że wcale nie ciągnie ich do nowości (i deweloperzy klepią taśmowo te wszystkie remastery).

Nie dziwi również, że największą popularność zdobywają dziś te gry, które nie wymagają drogiego sprzętu - dlatego dobrze, że Facebook w przyszłości chce subsydiować gogle (tak jak Sony i Microsoft skupiają się na zarabianiu na prowizji od sprzedaży gier, a nie na sprzęcie per se). A czy ten plan wypali? Wszystko rozbija się o to, czy ludzie w ogóle będą chcieli tego sprzętu używać.

oculus quest 2 recenzja gogle vr gry 8 class="wp-image-1547888"
Ciekawostka: Zuckerberg ani razu nie użył nazwy marki Oculus, a jedynie modelu gogli, czyli Quest (a wedle plotek kolejne gogle mają się nazywać Meta Quest)

Biorąc pod uwagę fakt, że nawet czytniki e-booków to od lat nisza, a analogowy papier trzyma się nieźle - śmiem wątpić.

Jak na razie między bajki można włożyć opowieści o zamknięciu całych gogli VR w oprawce okularów, skoro szczytem możliwości jest wtłoczenie dwóch obiektywów w Ray-Bany. Mark Zuckerberg otwarcie mówi, że technologia potrzebna do realizacji jego wizji jeszcze nie istnieje, a przywoływane przez niego śledzenie ruchów twarzy w celu odwzorowania mimiki w VR to kropla w morzu potrzeb.

Po poświęceniu dziesiątek godzin na gry VR i odbyciu kilku wirtualnych spotkań w goglach na głowie jestem też pewien, że w przewidywalnej przyszłości potrzeby do momentu, w którym „sprzęty VR będą sprawdzać się praktycznie w każdej sytuacji lepiej niż laptopy i komputery”. Obecna ani nawet jutrzejsza technologia nie jest jeszcze nam w stanie tego, tak po prostu, zapewnić.

Co przy tym ciekawe, szef Facebooka wcale nie chce swoim nowym produktem zastąpić smartfonów.

Wielokrotnie powtarza, że w jego wizji dominuje rzeczywistość wirtualna, a nie ta poszerzona (ang. augmented reality, AR). Zamiast łączyć świat realny z wirtualnym poprzez AR, czyli rzeczywistość poszerzoną, woli powalczyć o czas, portfele i serca konsumentów z dostarczycielami treści na telewizory (które zabierają jego rodakom tyle samo czasu, co smartfony).

Ciekawie wygląda też spojrzenie Marka Zuckerberga (który, przypomnijmy, porzucił Harvard na rzecz pracy nad Facebookiem) na kwestię edukacji. Wspomniał swoich rodziców, którzy kazali mu odrabiać lekcje, zanim mógł pobawić się z kolegami, podczas gdy z perspektywy czasu uznaje, że "te przyjaźnie były prawdopodobnie ważniejsze niż zadania domowe".

Jednocześnie karmieni jesteśmy wizją metaverse, w której do prawdziwego świata przeniknie ten wirtualny wraz z jego relacjami.

Jako przykład szef Facebooka przywołuje możliwość otwarcia dyskretnie okienka z inną rozmową podczas konferencji na Zoomie. Chciałby przenieść ten mechanizm do tego prawdziwego świata - abyśmy podczas rozmowy z kimś twarzą w twarz mogli odpalić, dajmy na to Messengera właśnie na jego goglach (zamiast wyciągać smartfona, co uważane jest a nietakt).

REKLAMA

To, o czym ochoczo opowiada Mark Zuckerberg, jest z jednej strony trochę straszne, a z drugiej… wewnętrznie sprzeczne. Czuć, że gdzieś tam pojawiła się jakaś wizja Nowego Porządku Świata, ale mam poważne wątpliwości, czy szef międzynarodowej korporacji faktycznie jest w stanie zidentyfikować prawdziwe potrzeby swoich użytkowników, czy też strzela po omacku.

Równie dobrze Mark Zuckeberg może być już aż takim - przynajmniej w metaforycznym tego słowa znaczeniu - kosmitą, że po prostu zgubił ostatnie punkty styczne z tymi zwykłymi ludźmi.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-18T12:14:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-18T09:37:06+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T21:05:52+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T20:17:05+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA