Szykują serwerownie w kosmosie. Ziemi zwyczajnie kończy się prąd
Big Tech wchodzi w erę kosmicznych centrów danych, bo zapotrzebowanie sztucznej inteligencji na energię rośnie szybciej niż sieci elektroenergetyczne. Jeff Bezos, Sundar Pichai i Elon Musk mówią wprost i swoich planach i działaniach chcą, by AI działała z głową ponad chmurami.

Podczas gdy Dolina Krzemowa zażegnała problem niewystarczającej ilości czipów niezbędnych do działania centrów danych, jak grzyb po deszczu wyrósł jej nowy problem: brak prądu, by zasilić owe centra danych. Szef Microsoftu przyznał wprost, że nie ma wystarczającej ilości prądu, a kolejni giganci technologiczni coraz głośniej mówią o rozwiązaniach, które jeszcze rok temu brzmiały jak żywcem wyjęte z książek z gatunku fantastyki naukowej. Bo technokracja intensywnie działa nad wyprowadzeniem centrów danych na orbitę.
To już nie są luźne wizje ekscentrycznych miliarderów. Trwają prace nad kosmicznymi centrami danych
Jak przekazuje "The Wall Street Journal", czołowe firmy technologiczne przygotowują pierwsze projekty, które mają wykorzystać przestrzeń kosmiczną jako przyszłą bazę dla energochłonnych modeli sztucznej inteligencji. Powód jest prosty: za chwilę może zabraknąć energii elektrycznej, aby utrzymać rosnące zapotrzebowanie AI.
W swoim artykule "WSJ" przytacza wypowiedzi Jeffa Bezosa, który stwierdził, że "przestrzeń kosmiczna uczyni Ziemię lepszą" oraz wypowiedź Sundara Pichaia, który z ekscytacją opisywał Project Suncatcher ("Projekt Łapacz Słońca"). Projekt badawczy ma na celu zbadanie w jaki sposób Google "mogłoby kiedyś zbudować skalowalne systemy obliczeniowe ML w przestrzeni kosmicznej, wykorzystując więcej energii słonecznej".
Jak każde ambitne przedsięwzięcie, będzie to wymagało od nas rozwiązania wielu złożonych wyzwań inżynieryjnych. Wstępne badania pokazują, że nasze procesory TPU generacji Trillium przetrwały bez uszkodzeń testy w akceleratorze cząstek, symulujące poziom promieniowania w niskiej orbicie okołoziemskiej. Nadal jednak pozostają poważne wyzwania, takie jak zarządzanie temperaturą i niezawodność systemu na orbicie. Konieczne będą dalsze testy i przełomowe odkrycia, ponieważ odliczamy czas do wystrzelenia dwóch prototypowych satelitów na początku 2027 r., co jest kolejnym z wielu naszych kamieni milowych
Cegiełkę do pogoni za kosmiczną energią dołożył właśnie także Elon Musk, który podczas rozmowy z inwestorem Ronem Baronem przyznał wprost, że SpaceX i Tesla mają już wspólny plan na to jak zaspokoić 25 proc. zapotrzebowania Stanów Zjednoczonych na energię z kosmosu.
Droga do osiągnięcia 100 GW/rok mocy obliczeniowej AI w przestrzeni kosmicznej jest trudna, ale wiemy, co należy zrobić
Kosmiczne centra danych na papierze technokratów wydają się być naturalnym "następnym krokiem" w rozwoju sieci infrastruktury - energia ze Słońca w kosmosie dociera nieprzerwanie: bez atmosfery, bez chmur, bez nocy. Panele pracują z maksymalną wydajnością, a systemy chłodzenia nie potrzebują gigantycznych ilości wody, jak na Ziemi. Nie ma też barier administracyjnych, które spowalniają budowę naziemnych serwerowni. To właśnie brak regulacji - dziś postrzegany jako przewaga - może przyspieszyć kosmiczny wyścig o infrastrukturę obliczeniową.
Więcej na temat kosmicznych centrów danych:
W podobnym tonie o kosmicznych centrach danych wypowiada się Phil Metzger, profesor na Uniwersytecie Centralnej Florydy, a wcześniej pracownik NASA. Jego zdaniem, choć obecnie nie są one jakkolwiek finansowo opłacalne, to pierwsze kosmiczne centra danych są obecnie jedynie kwestią czasu.
Technologia, która ograniczy negatywny wpływ centrów danych na Ziemię, sprawia również, że ich umieszczenie w kosmosie jest tańsze. Jedyną rzeczą, której nie możemy uzyskać więcej, jest przestrzeń na Ziemi, więc wraz z rozwojem gospodarki nieuchronnie rosną koszty użytkowania gruntów. Jeśli sztuczna inteligencja rozwinie się zgodnie z oczekiwaniami, popyt nie będzie miał górnej granicy, więc nieuniknione jest, że przeniesie się ona w kosmos; pozostaje tylko pytanie, w jakim czasie: za wieki? Za dziesięciolecia? Za kilkanaście lat? […] Początkowo spodziewałem się, że minie 30-50 lat, zanim będzie taniej w kosmosie, ale dwukrotnie przeprowadziłem obliczenia ilościowe i za każdym razem przewidywały one tylko 10-11 lat
Z kolei absurdalnego zapotrzebowania na prąd nie trzeba szukać daleko w przyszłości. Już trening GPT-4 - który odbywał się pomiędzy 2022 a 2023 r. - dziiałając nieprzerwanie pochłonął około 30 MW prądu. To mniej-więcej tyle ile zużywa dziesięć trzyosobowych rodzin w rok. Przyszłe projekty - w tym OpenAI Stargate - mogą wymagać już całych gigawatów. Według najnowszych prognoz globalne centra danych do 2030 r. zużyją 945 TWh rocznie, czyli więcej niż dzisiejsza Japonia. Tylko jeden chatbot, ChatGPT, odpowiada za ponad pół miliona kWh dziennie.
Czy kosmiczne serwerownie naprawdę staną się alternatywą dla ziemskich?
To nadal pytanie bez odpowiedzi. Eksperci przypominają o zawsze obecnym ryzyku awarii, ograniczonej możliwości serwisowania i kosztach startów rakiet. Jednak po raz pierwszy w historii pojawił się wyraźny biznesowy impuls, który popchnął gigantów do działania, a nie tylko do fantazjowania podczas wywiadów i konferencji. Jeśli prototypy Google’a zadziałają, a SpaceX i Blue Origin obniżą koszty wynoszenia ładunków, przestrzeń kosmiczna może stać się nowym centrum danych świata - i to szybciej, niż ktokolwiek przypuszczał.







































