REKLAMA

Alternatywa dla Facebooka. Co zamiast FB? Najlepiej nic

Jaka jest alternatywa dla Facebooka? Po poniedziałkowej awarii wiele osób może się zastanawiać jaką aplikację zainstalować zamiast Facebooka. Przyjrzyjmy się, czy jest w ogóle w czym wybierać, jeżeli chodzi o portale społecznościowe podobne do FB.

mewe-gab-parler-vero-linkedin-zamiast-facebooka.jpg
REKLAMA

Awaria Facebooka na bite sześć godzin odcięła kilka miliardów ludzi na świecie od rozrywki, pracy i narzędzi komunikacji. Można się zżymać, że to „tylko” kilka godzin i że każdy przeżyje tyle bez portali społecznościowych, ale nie zdziwiłbym się, jeśli np. spore grono influencerów i właścicieli biznesów opartych o platformę Marka Zuckerberga przeżywało mikro-zawał.

REKLAMA

To oczywiście uczy, że nie należy opierać strategii biznesowej w oparciu o jeden serwis, który w każdej chwili może zmienić zasady lub zniknąć. Dla zwykłego użytkownika jednak brak dostępu do Facebooka mógł być zwyczajną irytacją, której nie chce przeżywać ponownie. A tym samym dobrą wymówką, by zacząć rozglądać się za alternatywą dla Facebooka.

Pozostaje jednak pytanie – czy istnieje w ogóle coś takiego, jak alternatywa dla Facebooka, jakiś zamiennik lub podobne aplikacje? Sprawdzamy.

Alternatywa dla Facebooka

Choć w sieci nie brakuje portali społecznościowych, to Facebook jest swoistym unikatem, porównywalnym de facto… wyłącznie z ekosystemem Google’a. To internet w internecie. Kolos, łączący w sobie aspekty społecznościowe i komunikacyjne, z rozrywką, informacją, platformą zakupową i usługową. Nie dziwota, że operatorzy internetowi notowali wczoraj rekordową liczbę zapytań o działanie usług, skoro tak wielu ludzi sądzi, że Facebook to cały internet. Nie mylą się znowuż tak bardzo – Facebook sam w sobie może wielu ludziom zastąpić internet w całości.

Z tego zaś względu trudno tak naprawdę wskazać alternatywę dla Facebooka. Nie jest to na pewno Instagram – wszak to wciąż jeden byt pod egidą ekipy Marka Zuckerberga. Nie jest o TikTok ani Snapchat, bo to media nastawione na krótkotrwałą rozrywkę, bez większej wartości i możliwości (nie bijcie, taka jest prawda).

Do pewnego stopnia alternatywą dla Facebooka może być Twitter, a na pewno wielu użytkowników tak go postrzega. Twitter był zresztą największym wygranym poniedziałkowej awarii Facebooka, notując rekordowy wzrost zainteresowania i zaskarbiając sobie sympatię dzięki ludziom zarządzającym wpisami w serwisie, którzy podeszli do tematu wybitnie na luzie.

Alternatywa dla Facebooka - Twitter class="wp-image-1883282"
Alternatywa dla Facebooka - Twitter

Twitter ma niestety te same wady, co Facebook. Mnóstwo tu dezinformacji i równie łatwo jest się zamknąć we własnej sterylnej bańce światopoglądowej. I choć z Twittera korzysta bez porównania mniej osób, tak wpisy w tym serwisie mają o wiele większy „ciężar”, bo są szeroko komentowane i cytowane przez inne, także tradycyjne media.

Osobiście jednak preferuję Twittera ponad każdą inną platformę społecznościową. Ograniczenie długości wpisu do 280 znaków wymaga zwięzłego prezentowania swoich myśli (lub wypocin – przynajmniej są krótkie), a też przy odpowiedniej dozie cierpliwości Twitter może być naprawdę fantastycznym źródłem informacji, jeśli tylko odpowiednio dobierzemy listę obserwowanych.

Dla wielu ludzi Twitter nie jest jednak odpowiedzią na pytanie „co zamiast Facebooka?”. Ludzie, którzy pytają o coś podobnego do Facebooka, raczej widzą w Twitterze coś zupełnie odrębnego, bo interfejs i sposób funkcjonowania Twittera drastycznie się różni od tego twitterowego.

Czy istnieją więc serwisy podobne do Facebooka, które nie są Facebookiem?

Co zamiast Facebooka – Parler, Gab i MeWe

Swoje poszukiwania alternatywy dla Facebooka już w ubiegłym roku rozpoczęli konserwatyści ze Stanów Zjednoczonych, ochoczo wspierani przez podobnych im światopoglądowo Polaków, którzy szukali ucieczki od „cenzury” i „lewackiej propagandy” Facebooka. Gdy na początku roku Donald Trump został zbanowany ze wszystkich serwisów, jego zwolennicy powiedzieli dość i zaczęli szukać drogi ucieczki do miejsca, gdzie „rządzi wolność słowa”.

Największym powodzeniem wśród portali społecznościowych podobnych do Facebooka – obok serwisu Parler - cieszył się serwis Gab.com, który wkrótce po banie dla Donalda Trumpa zyskiwał blisko 600 tys. użytkowników dziennie, przez co serwery usługi zostały przeciążone.

Kolejny w kolejce był serwis MeWe, który również przeżywał wzmożony napływ nowych użytkowników, choć po okresie pierwotnego "boomu" zainteresowanie Parlerem i MeWe zaczęło szybko spadać.

 class="wp-image-1555835"
Wzrost liczby użytkowników MeWe. Źródło: Fast Company

Gab zachęcał użytkowników kompletnym brakiem moderacji. MeWe zaś, choć agituje za wolnością słowa i uważa się za platformę „apolityczną”, w swoim FAQ wyraźnie podkreśla, iż w serwisie nietolerowane są treści nienawistne, nękające, pornograficzne, czy też nawołujące do przemocy i łamania prawa. A za to przecież z Facebooka, Twittera i innych zostali wyrzuceni Trump i jego poplecznicy: za nienawiść, nawoływanie do przemocy i łamania prawa. Patrząc jednak na fakt, iż MeWe od lat jest ostoją zwolenników teorii spiskowych, płaskoziemców, a ostatnio też pandemicznych denialistów, serwis jest bardzo tolerancyjny dla kłamców i manipulatorów.

Ze względu na bardzo liberalne podejście do kwestii moderacji, zarówno Parler jak i Gab nie oferują obecnie aplikacji mobilnej. Tzn. oferują, ale nie można jej zainstalować poprzez Sklep Play czy Apple AppStore, gdyż obydwa sklepy zablokowały tę możliwość ze względu na łamanie regulaminu. Ostał się wyłącznie MeWe, który ma też największe szanse utrzymać się na powierzchni pod względem finansowym.

W darmowej wersji MeWe jest serwisem w pełni darmowym, bez reklam i bez śledzenia. Twórcy uważają, że „prywatność nie jest czymś, za co powinniśmy płacić”, więc zamiast zarabiać na sprzedawaniu danych, zarabiają na dodatkowych funkcjach (np. płatnej chmurze czy dodatkowych emotikonach) i biznesowej wersji serwisu. Ten model biznesowy się delikatnie mówiąc „nie spinał”, jednak dzięki napływowi kilku milionów użytkowników w pierwszym kwartale tego roku, serwisowi udało się pozyskać od inwestorów ponad 23 mln. dol. na rozwój i dalsze funkcjonowanie.

Co zamiast Facebooka – Albicla

.
.
.
.
.
No dobra, żartowałem. Choć polski portal społecznościowy, który miał być alternatywą dla Facebooka, o nazwie, której dalej nikt nie rozumie, bardzo próbował nas w poniedziałek przekonać, że działa i rośnie, tak nadal korzysta z niego garstka użytkowników o bardzo jednolitych poglądach.

Co zamiast Facebooka? class="wp-image-1883279"
Co zamiast Facebooka? Polska Albicla nie jest dobrym rozwiązaniem.

„Polski Facebook” raczej nie nabierze już wiatru w żagle i szkoda sobie nim zawracać głowę.

Alternatywa dla Facebooka nie istnieje.

Ten tekst prowadzi mnie jednak do smutnej konkluzji, że… alternatywa dla Facebooka nie istnieje. I zapewne nieprędko zaistnieje, jeśli w ogóle, bo istnieją tylko trzy korporacje o mackach równie rozległych co te Marka Zuckerberga: Google, Apple i Microsoft. No, może jeszcze Amazon, choć oni akurat nigdy nie próbowali wejść do świata mediów społecznościowych.

Google próbował i poległ. Google+ okazał się spektakularną porażką, z której Google najwidoczniej nie chce się podnieść, bo następcy google’owskiej społecznościówki na horyzoncie nie widać.

Apple ma swoje iMessage i Face Time, a do tego przebogaty ekosystem powiązanych urządzeń. Uwiązuje użytkowników w swym rezerwacie na tyle skutecznie, iż nie potrzebuje w tym celu dodatkowego serwisu społecznościowego.

Microsoft ma LinkedIn, na którym domorośli guru biznesu mogą wygłaszać swoje mądrości, ale ten serwis nie ma potencjału by stać się miejscem dla „zwykłych” użytkowników, których obecność w „socialach” skupia się wokół wrzucaniu zdjęć dzieci i zwierząt, i komentowania śmiesznych fanpage’ów. ROI wrzucenia zdjęcia kota jest za niskie dla przeciętnego użytkownika LinkedIn, tam nie ma miejsca na głupoty, trzeba zapie*dalać.

Inaczej rzecz ujmując, żaden z gigantów, który miałby możliwości stworzyć równie rozległy i bogaty ekosystem co Facebook, nie przejawia takich zamiarów. Z kolei mniejsi gracze, zważywszy na potęgę big-techowych monopolistów, nie mają szans urosnąć do rozmiaru Facebooka.

REKLAMA

Jedyną realną alternatywą dla Facebooka jest… niekorzystanie z Facebooka. Wylogowanie się z sieci społecznościowej, a względnie wykorzystywanie jej w sposób kompletnie pasywny, do okazjonalnego rzucenia okiem, co tam słychać u znajomych oraz do komunikacji poprzez należące do Facebooka komunikatory, Messengera i WhatsAppa.

Najlepszym zamiennikiem Facebooka jest porzucenie go w ogóle, by poświęcić czas innym usługom i czynnościom. Jednak czy na tym etapie rozwoju cyfrowej cywilizacji to dobre wyjście – to już każdy musi rozsądzić sam. Lepszego nie widzę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA