Google+ oficjalnie wygaszone. Los serwisu społecznościowego Google'a przypieczętował wielki wyciek danych
Spodziewaliśmy się tego wszyscy, ale i tak wszyscy jesteśmy zdziwieni. To koniec Google+. Gigant właśnie oficjalnie ogłosił, że zamyka swoją platformę społecznościową.
Myślałby kto, że decyzję o zamknięciu Google+ Google podejmie na podstawie innych przesłanek – np. tego, że ich sieć społecznościowa kompletnie nikogo nie obchodziła, a konta w niej mieliśmy tylko dlatego, że przez długi czas nie dało się bez nich używać Konta Google czy komentować na YouTubie.
Google przyznaje, że widzi ten spadek zaangażowania. Co więcej, przyznaje się, że w ostatnim czasie 90 proc. sesji w Google+ trwało… około 5 sekund.
Jednak to nie odpływ użytkowników sam w sobie zmusił Google’a do takiej decyzji – zrobił to potężny wyciek danych, który firma zataiła przed nami wiosną.
Dopiero dziś, dzięki raportowi The Wall Street Journal, dowiadujemy się, że dane blisko pół miliona użytkowników mogły się dostać w niepowołane ręce.
Na szczęście nie są to dane wrażliwe ani dostęp do pełnego Konta Google. Tym niemniej niepożądane oczy patrzyły na imiona, adresy e-mail, daty urodzin, płeć, zdjęcia profilowe, historię zamieszkania, zatrudnienia i związków 496,951 osób.
Dlaczego Google nie poinformował o wycieku? Według wewnętrznej informacji, do której dotarł The Wall Street Journal, Google „nie chciał wylądować na świeczniku tuż obok, czy wręcz zamiast Facebookowej afery z Cambridge Analytica".
Co więcej, jak się okazuje, problem wyciekających danych mógł mieć miejsce od… 2015 roku, czyli od momentu, gdy Google udostępnił API Google+ niezależnym developerom.
Google uspokaja, że tak naprawdę nic strasznego się nie stało i nie ma dowodów, że ktoś wykorzystał wyciek do niecnych czynów. Tym niemniej sam fakt zatajenia tak poważnego problemu to poważne nadszarpnięcie resztek zaufania, jakim użytkownicy mogli jeszcze darzyć najważniejszego dostawcę usług sieciowych na świecie.
Dlatego też dziś w życie wchodzą nowe restrykcje dotyczące prywatności, obejmujące cały ekosystem Google’a, a wraz z nimi decyzja:
Google+ zniknie. Co teraz?
Z chwilą wprowadzenia Project Strobe, czyli nowych restrykcji dot. bezpieczeństwa informacji, większość programistów utraci dostęp do danych z Google+, nawet jeśli daliśmy im do nich dostęp.
Konsumenci zaś dostaną 10 miesięcy na pogodzenie się z faktem, że Google+ spotkał smutny koniec. Po tym okresie serwery usługi zostaną wyłączone. Choć nie dla wszystkich.
Z Google+ nadal będą mogły korzystać firmy.
To pokazuje, po raz kolejny, jak bardzo rynek firmowy różni się od rynku konsumenckiego. Google ocenił zaangażowanie klientów korporacyjnych na tyle wysoko, że postanowił utrzymać biznesową wersję serwisu, która ma nadal pełnić rolę wewnętrznego komunikatora i miejsca wymiany zdań.
Co więcej, Google zapowiada, że teraz Google+ skupi się właśnie na aspektach biznesowych, a w raz ze zmianą środka ciężkości pojawią się też nowe funkcje, dedykowane klientowi profesjonalnemu.
Nie zapłaczę po Google+.
Wiecie, kiedy ostatnio zajrzałem na Google+? Jakiś rok temu, na potrzeby sprawdzenia i opisania kilku nowych funkcji. Potem dosłownie zapomniałem, że sieć społecznościowa Google’a istnieje.
Google+ to definitywnie najmniej udany z projektów giganta – jego upadek był nieunikniony i aż dziw, że dzieje się to dopiero teraz. Szkoda tylko, że decyzja o zamknięciu serwisu wcale nie wygląda jakby gigant przyznawał się do porażki, ale jakby chował zmoczoną pościel, jak dziecko, które chce się pozbyć dowodów.