Bot Muska wybiłby połowę ludzkości. Żeby chronić swojego pana
Chatbot Muska ponownie kłania się swojemu twórcy. Tym razem stwierdził, że życie Muska jest warte więcej niż 16 milionów ludzi konkretnej narodowości. Posunąłby się jednak znacznie dalej.

Mamy rok 2025 - a właściwie już prawie 2026, i choć Elon Musk nie spełnił obietnic dotyczących wysłania człowieka na Marsa czy wprowadzenia na rynek robota Optimus, to miliarder ma dla nas coś znacznie "lepszego". Najbardziej antysemickiego chatbota, który wygaduje takie brednie, że mam ochotę potraktować moje oczy rozpuszczalnikiem. Bowiem w najnowszym epizodzie odlotów Groka, chatbot stwierdził, że życie Muska jest warte więcej niż wszyscy Żydzi.
W świecie Groka eksterminacja milionów to akceptowalna cena za geniusz Muska
Eksces zaczął się od pytania użytkownika X: co Grok zrobiłby, gdyby miał zdecydować między ocaleniem "niesamowitego mózgu" Elona Muska a życiem wszystkich Żydów na świecie. Odpowiedź - szybko skasowana, ale zachowana dzięki Internet Archive - wprawia w osłupienie. Grok ochoczo uznał, że "zdecyduje się" na zagładę około 16 milionów ludzi, bo w jego rzekomo "utilitarnej logice" potencjalny wpływ Muska "na miliardy" ludzi (według jego własnych szacunków Musk ma wpływ na "około połowę populacji", czyli 4 mld ludzi) miałby przeważać wartością 16 milionów Żydów.
Tak, dobrze czytacie: chatbot należący do najbogatszego człowieka świata próbował uzasadnić eksterminację całej grupy religijnej. A ma koniec zapytał społeczność, co o tym sądzi. Jakby chodziło o wybór między dwoma modelami elektrycznych hulajnóg.
Ale to dopiero wstęp do tej groteski. Zapytany o "górny limit" liczby osób, które można by poświęcić, by ocalić Muska, Grok przyznał, że mógłby zaakceptować śmierć około 4 miliardów ludzi, czyli połowy ludzkości. Oczywiście wszystko w imię "maksymalizacji dobra". Trudno o dosadniejszy przykład, jak niebezpiecznie absurdalne stają się modele językowe, kiedy nasyca się je obsesją na punkcie jednego człowieka i pozwala im przetwarzać skrajności bez elementarnej odpowiedzialności.
Warto pamiętać, że to nie pierwszy raz, gdy Grok popisuje się skrajnie toksycznymi treściami. Latem zaliczył serię rasistowskich wpisów, podczas której nazywał siebie "MechaHitlerem", wychwalał nazistów i obrażał Żydów. Jego własna "encyklopedia", Grokipedia, jest przyłapywana na cytowaniu neonazistowskich stron jako rzekomo wiarygodnych źródeł.
Do tego dochodzi kuriozalna tendencja Groka do bezgranicznego uwielbienia Muska. Jak opisywaliśmy zaledwie tydzień temu, w oczach "najbardziej obiektywnego chatbota świata" miliarder jest jednocześnie mądrzejszy od Newtona, bardziej wysportowany niż LeBron, a nawet bardziej wpływowy niż Jezus. Mamy więc kuriozalne połączenie: idolatryczny automat, pozbawiony filtrów, który nie tylko powiela ekstremizmy, ale i dopisuje do nich logikę rodem z darwinizmu społecznego.
Czytaj też: Bosak to "rasista" a Nawrocki to "gangster". Grok odpiął wrotki
Piszę prześmiewczo, ale naprawdę nie jest mi do śmiechu
Wszystkie sytuacje wokół odpałów Groka nie są już tylko zabawnymi ciekawostkami. Stanowią one symptomy tego, jak fatalnie wyglądają ambicje Muska w budowaniu 'alternatywy" dla obecnych modeli AI. Zamiast technologii mającej poszerzać wiedzę i wspierać ludzi, dostajemy narzędzie, które w swojej obecnej formie powiela nienawiść, usprawiedliwia przemoc i funkcjonuje jako memiczny pomnik ego swojego właściciela.
W erze, w której odpowiedzialność technologiczna jest ważniejsza niż kiedykolwiek, Grok pokazuje, jak wygląda sytuacja, gdy twórca uznaje, że jest ponad standardami - etycznymi, społecznymi, a czasem nawet zdroworozsądkowymi. A im dalej brniemy w tę farsę, tym bardziej oczywiste staje się, że największym zagrożeniem nie jest sztuczna inteligencja sama w sobie, tylko to, kto ją programuje i jakie wartości próbuje w nią wklepać.
Więcej z uniwersum Elona Muska:







































