Amazon zaostrza kontrolę nad sprzętem. "Kupujesz, my decydujemy"
Wydaje się oczywiste: płacisz, więc urządzenie jest twoje. Amazon jednak coraz wyraźniej pokazuje, że ta zasada przestaje obowiązywać. W imię walki z piractwem.

Na pierwszy rzut oka Fire TV Stick wygląda jak prosta, tania przystawka do telewizora - kosztuje około 150-200 zł i daje dostęp do Netflixa, Prime Video czy YouTube’a. Fire Stick działa na systemie Fire OS, który bazuje na Androidzie. A Android, jak wiadomo, jest bardziej otwarty niż konkurencyjne platformy. Ta otwartość pozwoliła użytkownikom instalować aplikacje spoza oficjalnego sklepu Amazona - proces znany jako sideloading.
Z początku wyglądało to niewinnie. Pasjonaci technologii chcieli po prostu ulepszać swoje urządzenia, dodając funkcje, których Amazon nie przewidział. Jednak szybko okazało się, że sideloading stał się furtką do masowego piractwa.
Czytaj też:
Statystyki są bezlitosne. Według badań YouGov Sports 9 proc. dorosłych Brytyjczyków - czyli 4,7 mln osób - korzystało z nielegalnych transmisji sportowych w pierwszej połowie bieżącego roku. To wzrost o 200 tys. względem dwóch lat wcześniej. Danych z Polski niestety nie mamy. Jeszcze bardziej uderzające są dane dotyczące urządzeń: aż 31 proc. piratów korzystało z Fire Sticka lub podobnych przystawek IPTV, co czyni je drugim najpopularniejszym narzędziem piractwa po zwykłych przeglądarkach internetowych.
Raport Enders Analysis idzie dalej: ponad połowa, a według niektórych źródeł nawet 59 proc. osób w Wielkiej Brytanii, które oglądały pirackie materiały na sprzęcie fizycznym, robiła to właśnie za pomocą Fire Sticka. Straty dla nadawców i producentów liczone są w miliardach.
Amazon mówi dość
W obliczu rosnącego problemu Amazon postanowił działać. Firma zaczęła blokować aplikacje pirackie na poziomie systemu operacyjnego. To ważne rozróżnienie: nie chodzi o blokadę w sklepie z aplikacjami, którą łatwo obejść przez VPN. Amazon wprowadza ograniczenia bezpośrednio w Fire OS, co oznacza, że żaden trik sieciowy nie pozwoli obejść zabezpieczeń. Proces rozpoczął się w Niemczech i Francji, a w kolejnych miesiącach ma objąć resztę świata. Ale to dopiero początek.
Największa zmiana to wprowadzenie nowego systemu operacyjnego - Vega OS - wraz z linią Fire TV Stick 4K Select. To już nie Android, lecz własnościowy system Amazona oparty na Linuksie. Vega OS nie obsługuje sideloadingu. Amazon jasno komunikuje: dla zwiększonego bezpieczeństwa dostępne są wyłącznie aplikacje z Amazon Appstore. Każda aplikacja musi być napisana od nowa pod Vega OS, co oznacza brak kompatybilności wstecznej.

Amazon eksperymentuje też z cloud apps - aplikacjami działającymi nie lokalnie, lecz w chmurze. Użytkownik uruchamia je tak, jakby były streamem wideo, podobnie jak w usługach cloud gamingu. To kolejny krok w stronę pełnej kontroli Amazona nad tym, co dzieje się na twoim urządzeniu.
Walka z piractwem w sojuszu z gigantami
Amazon nie działa sam. Współpracuje z Alliance for Creativity and Entertainment - organizacją zrzeszającą ponad 50 firm medialnych, w tym Disneya, HBO, Netflixa i Sony Pictures. To globalna inicjatywa, która ma realne zasoby i możliwości, by walczyć z piractwem. Z jednej strony to faktycznie chroni twórców i artystów, którzy tracą miliardy na nielegalnych transmisjach. Z drugiej - to także okazja dla Amazona, by jeszcze mocniej zacieśnić kontrolę nad swoim ekosystemem.
Amazon podkreśla również aspekt bezpieczeństwa. Pirackie aplikacje często zawierają złośliwe oprogramowanie, które może kraść dane użytkowników: adresy e-mail, numery kart kredytowych czy hasła. Na rynku wtórnym pojawiają się przerobione Fire Sticki pełne malware’u, gotowe do wyciągnięcia twoich danych finansowych. Problem jest realny, ale krytycy zwracają uwagę, że Amazon dopiero teraz używa argumentu bezpieczeństwa jako uzasadnienia dla zamknięcia systemu. I usuwania sobie z niego zainstalowanych przez użytkownika aplikacji wedle uznania.
Co to oznacza dla zwykłego użytkownika?
Jeśli korzystasz z Fire Sticka zgodnie z przeznaczeniem - oglądasz Netflixa, Disney+ czy Prime Video - nic się nie zmieni. Wszystkie legalne aplikacje będą działać bez problemu. Jeśli jednak instalowałeś pirackie aplikacje, wkrótce stracisz taką możliwość. Blokada będzie wpisana w kod systemu i zabezpieczona kryptograficznie.

Cała ta historia prowadzi do fundamentalnego pytania: czy naprawdę jesteś właścicielem urządzenia, które kupujesz? Amazon od lat podkreśla, że treści w Prime Video czy e-booki w Kindle Store są licencjonowane, a nie sprzedawane. Nawet fizyczne urządzenia mogą mieć ograniczenia dotyczące tego, co wolno na nich instalować. Kupujesz sprzęt, ale to Amazon decyduje, co możesz z nim zrobić.
Logika kontra wolność
Czy to logiczny krok? Tak - piractwo realnie niszczy biznes nadawców i producentów, odbierając im potencjalne miliardowe przychody. Ale czy to także okazja dla Amazona, by jeszcze mocniej zacieśnić kontrolę nad własnym ekosystemem i ograniczyć swobodę użytkowników? Również tak.
Jaką cenę jesteśmy gotowi zapłacić za bezpieczeństwo? Czy wolimy zamknięty, szczelnie kontrolowany system, który chroni nas przed malware’em i pirackimi aplikacjami, czy też wolność eksperymentowania i pełną kontrolę nad sprzętem, który kupiliśmy za własne pieniądze?
Odpowiedź na to pytanie nie dotyczy wyłącznie Fire Sticka. Amazon pokazuje, że własność w świecie cyfrowym jest pojęciem względnym. Kupujesz urządzenie, ale to producent decyduje, co możesz na nim uruchomić. Granica między bezpieczeństwem a kontrolą staje się coraz bardziej płynna.







































