Dla mnie to gadżet roku 2020. Gogle wirtualnej rzeczywistości Oculus Quest 2 - recenzja
W mijającym 2020 r. premierę miały liczne smartfony, konsole nowej generacji oraz pierwsze komputery Apple’a z procesorami ARM, ale moje serce skradł inny elektroniczny gadżet. Są nim gogle wirtualnej rzeczywistości Oculus Quest 2.
Jestem chyba największym entuzjastą wirtualnej rzeczywistości w redakcji Spider’s Web i testowałem z tuzin różnych zestawów umożliwiających zatopienie się bez pamięci w fikcyjnych światach. W okolicy telewizora mam pochowane już trzy pary gogli. W tym roku do PlayStation VR oraz Oculus Questa dołączył Oculus Quest 2, który jest moim nowym ulubionym gadżetem 2020 r.
To, co wyróżnia gogle Oculus Quest 2 i Oculus Quest produkowane przez Facebooka na tle innych tego typu produktów, to fakt, że są samodzielne i nie wymagają do działania ani konsoli, ani potężnego i drogiego komputera. Napędzają je procesory rodem ze smartfonów, mają wbudowane akumulatory, a ruch w grach pisanych z myślą o zmodyfikowanym Androidzie śledzi zestaw kamer i czujników.
Oculus Quest 2 kontra Oculus Quest - co się zmieniło?
Nowa wersja akcesorium wprowadza liczne usprawnienia względem i tak już udanego poprzednika. Zmienił się przede wszystkim procesor - na znacznie szybszy. Oculus Quest 2 napędzany jest przez układ Qualcomm Snapdragon XR2, który ma znacznie więcej mocy obliczeniowej od używanego wcześniej przez Facebooka Snapdragona 835. Nowy model gogli ma też więcej RAM-u, czyli 6 GB zamiast 4 GB.
To, co pozostało z kolei bez zmian, to pojemność pamięci wbudowanej, bo w obu przypadkach można wybrać wariant z 64 GB lub 256 GB przestrzeni na system, dane i gry. Tym razem ponownie zdecydowałem się na ten tańszy model z mniejszym dyskiem i nie żałuję - gry pisane z myślą o goglach VR ważą zwykle raptem po kilka gigabajtów, a moja biblioteka zajmuje dopiero połowę dostępnego miejsca.
Nowej wersji gogli od Facebooka nie da się przy tym pomylić z poprzednikiem ze względu na biały kolor obudowy i kontrolerów. Niestety w tych ostatnich nie zmieniło się w zasadzie nic, a do zasilania używane są ponownie baterie-paluszki, które wymieniłem już na akumulatory, ale za brak opcji ładowania ogniw w padach kablem USB-C producentowi należy się spory minus.
Jeśli chodzi o jakość wykonania, to tutaj też nie sposób się przyczepić, biorąc pod uwagę… cenę. Oculus Quest 2 to zestaw nie tylko nowocześniejszy niż poprzednik, ale przy okazji kosztuje ok. 1500 zł zamiast 2000 zł. Niestety, aby być w pełni zadowolonym z zakupu, trzeba się wyposażyć w „opcjonalne” akcesoria, ale o nich opowiem nieco później — skupmy się na tym, co najważniejsze.
Ekran w Oculus Quest 2
Gogle za sprawą niżej masy wynoszącej 503 gramy zamiast 571 gramów wygodnie leżą na głowie, a kontrolery sprawują się świetnie, ale nie oszukujmy się — najważniejszym podzespołem w zestawie do zabawy w wirtualnej rzeczywistości jest ekran. Ze względu na to, że Oculus Quest 2 ma szybszy procesor i więcej RAM-u od poprzednika Facebook, zdecydował się na wyższą rozdzielczość.
Pnnel wykorzystany przez producenta pozwala na wyświetlanie 1932 na 1920 pikseli zamiast 1440 na 1600 pikseli… na jedno oko. Na papierze nie wygląda to może zbyt imponująco, ale w praktyce to ogromna zmiana na plus. Jakby tego było mało, poprawiło się (we wspierających to grach) tempo odświeżania obozu z 72 Hz do 90 Hz, co znacznie poprawia wrażenia z rozgrywki i zwiększą immersję.
To, co może budzić pewne obawy, to fakt, że w Oculus Quest 2 zmieniła się technologia wyświetlania obrazu — tym razem zamiast podwójnego OLED-a dostaliśmy jeden panel LCD, co związane zapewne było z chęcią obniżenia kosztów produkcji. Inny jest też sposób regulacji odległości pomiędzy źrenicami (ITD), bo zamiast płynnego suwaka mamy tylko trzy predefiniowane ustawienia.
Mimo to uważam, iż Facebook podjął dobre decyzje, projektując nowe gogle, bo pomimo pewnych kompromisów w praktyce sprawują się świetnie. Te same gry, w które grałem na pierwszej generacji zestawu Oculus Quest, wyglądają i działają teraz jeszcze lepiej. Wystarczyło, że po kilku dniach z nowym nabytkiem założyłem na chwilę poprzedni model, by się w tym przekonaniu utwierdzić.
Jakie akcesoria do gogli Oculus Quest 2 warto od razu kupić?
Co prawda cena podstawowego zestawu Oculus Quest 2 jest niższa niż w przypadku poprzednika, ale Facebook od razu proponuje dokupienie kilku akcesoriów… i zdecydowanie warto to rozważyć. Sam się cieszę, że zdecydowałem się od razu na plastikowy pasek Elite z regulacją, który zastępuje materiałowy uchwyt. Dopiero po jego zamontowaniu zacząłem czuć się w goglach na głowie z pełni komfortowo.
Oprócz tego w sprzedaży jest podobne akcesorium, tylko ze wbudowanym powerbankiem, ale akurat takie akcesorium w moim przypadku jedynie zwiększałoby niepotrzebnie wagę całego zestawu. Nie zdarzyła mi się w końcu jeszcze ani razu sytuacja, by gogle się rozładowały, zanim sam nie zdecydowałem się na przerwę w graniu — ich czas pracy na jednym ładowaniu to od dwóch do trzech godzin.
Oprócz tego razem z goglami zakupiłem nakładki na gogle, które ułatwiają dopasowanie akcesorium do twarzy oraz nakładki na soczewki, które sprawniej izolują oczy od światła zewnętrznego — i to akurat jest już skok na kasę, bo te akcesoria od początku powinno być w zestawie. Zdecydowałem się też na futerał, ale akurat jest on kiepskiej jakości i z niego nie jestem zadowolony.
W co można zagrać na goglach Oculus Quest 2?
Nowa generacja gogli uruchamia wszystkie gry, w które można było zagrać na poprzedniku, ale w wielu przypadkach pojawiły się łatki poprawiające jakość — podobnie jak to miało miejsce w przypadku konsol PlayStation 4 Pro oraz Xbox One X i wspierających je gier. Niestety wszystkie nowe produkcje powstają również na stare gogle, co zapewne nieco podcina skrzydła deweloperom.
Mimo to z goglami Oculus Quest 2 na głowie bawię się… fenomenalnie! Powróciłem m.in. do Beat Sabera, który doczekał się aktualizacji wspierającej szybsze odświeżanie ekranu oraz kilku DLC z zupełnie nowymi piosenkami (Linkin Park!!). Jakby tego było mało, w grze pojawił się tryb multiplayer. Przetestowaliśmy go z narzeczoną i daje to naprawdę sporo frajdy.
Sprawdziłem też ponownie inne gry z listy moich ulubionych produkcji w wirtualnej rzeczywistości, aby sprawdzić, co się zmieniło. Wśród nich był m.in. Superhot, w którym lepszy procesor i więcej pamięci pozwoliły na wyraźne poprawienie jakości oprawy graficznej, a geometryczne kształty na drugim i trzecim planie stały się wyraźniejsze.
Takie nieślubne dziecko Beat Sabera i Superhota, czyli gra o tytule Pistol Whip, dostała z kolei aktualizację z mini-kampanią Pistol Whip 2089. Ważniejsze jest jednak to, że dzięki goglom Oculus Quest 2 w podstawowej wersji tej skądinąd świetnej gry przestał mi wreszcie wariować błędnik. Na nowych goglach ograłem też kilka innych pozycji takich jak:
- The Room VR: A Dark Matter — ta połączona fabularnie seria cyfrowych escape roomów sprawiła, że przez kilka wieczorów z rzędu bardziej niż zwykle wytężałem swoje szare komórki. Bardzo dobrze wyważony poziom trudności oraz delikatne podpowiedzi sprawiły jednak, że ani razu nie poczułem frustracji;
- Tetris Effect — znana z konsol stacjonarnych gra w wirtualnej rzeczywistości nabiera rumieńców dopiero w wirtualnej rzeczywistości. Klasyczne układanie klocków okraszone jest tutaj wymyślnymi efektami świetlnymi oraz nastrojową muzyką jest niezwykle relaksujące;
- The Walking Dead: Saint and Sinners — ten zrealizowany z ogromnym rozmachem survival horror sprawił, że poczułem się jak bohater jednego z moich ulubionych seriali. Wstyd się przyznać też, ale gdy tylko oblazły mnie zombiaki, a mi z drżącej dłoni wypadły naboje, prawie narobiłem w spodnie…
Miałem okazję przetestować również betę aplikacji od Facebooka o nazwie Venues, która pozwala na m.in. wspólne oglądanie koncertów wirtualnej rzeczywistości. Przyznam jednak, że oglądanie awatarów innych ludzi w wirtualnej rzeczywistości było dość surrealistycznym doznaniem, tak samo jak wejście w grupę „ludzi” i prowadzenie z nimi niezobowiązującej rozmowy.
Spotkania w VR z innymi ludźmi nie są jednak raczej dla mnie i zostanę przy graniu - tym bardziej że jest w co!
Baza jest ogromna, a w mojej kolejce gier w wirtualnej rzeczywistości, w które nie miałem jeszcze okazji zagrać, następny jest jeszcze świeży duchowy następca wydawanego w odcinkach Star Wars: Vader Immortal, czyli Star Wars: Tales from the Galaxy's Edge. Tę pozycję zostawiłem sobie jednak już na przyszły rok, ale przyznam, że tego powrotu do odległej galaktyki wprost nie mogę się doczekać.
Oprócz tego zastanawiam się nad zakupem… peceta do gier — bo chociaż gogle Facebooka są samodzielne, to dzięki funkcji Oculus Link mogą udawać zestaw Oculus Rift S, co pozwala uruchamiać na nich nawet te najbardziej zaawansowane gry VR z komputerów osobistych. Liczę na to, że dzięki odświeżaniu w 90 Hz taki Half Life: Alyx działałby na Oculus Quest 2 lepiej niż na poprzedniku.