Idealne WiFi w ogrodzie zrobisz w 10 minut. Wystarczy jeden kabel

Lokowanie produktu: TP-LINK

Po 20 latach mieszkania w jednym miejscu w końcu mój internet w ogrodzie po pierwsze - w ogóle jest i po drugie - jest właściwie tak samo szybki, jak ten w domu. Cała operacja zajęła jakieś 10 minut.

Idealne WiFi w ogrodzie zrobisz w 10 minut. Wystarczy jeden kabel

Ale zanim napiszę, jak to zrobiłem - tym bardziej, że nie będzie to zbyt długi opis - zobaczmy, jak wyglądało to do tej pory.

Internet w ogrodzie potrafi być problemem.

Nawet przy sieci mesh rozstawionej po całym domu, zasięg WiFi w ogrodzie przeważnie pozostawia wiele do życzenia. I to nawet w sytuacjach, kiedy chcemy z tego WiFi skorzystać teoretycznie nie tak daleko od domu. Przykład? Do tej pory w moim domu pracowały dwa urządzenia tworzące sieć mesh - jeden z nich umieszczony w "serwerowni" i drugi, umieszczony w samym rogu domu, jak najbliżej ogrodu.

Mimo takiego ustawienia, zbyt wiele tego WiFi do samego ogrodu już nie docierało. O ile przy samym routerze mogłem z poziomu telefonu zobaczyć transfery na poziomie 500-700 Mb/s, o tyle już na ganku za domem mogłem liczyć na 190 Mbps (pobierania i wysyłania), na głównym trawniku przed domem wynik dobijał do zaledwie 50 Mbps (również - w górę i w dół), a przy szopie oraz stole przy stawie, który teoretycznie jest wspaniałym miejscem do zdalnej pracy przy ładnej pogodzie - internet po prostu nie działał. W okolicach 15-20 m od najdalej wysuniętego punktu routerowego po prostu kończył się zasięg, a jeśli zostawał jeszcze jakiś jego ślad, to o pracy czy rozrywce nie było nawet mowy.

Obrazkowo wyglądało to tak:

Prędkości w Mb/s, 10 pomiarów dla każdego punktu, wynik uśredniony.

Przy czym czarne punkty to lokalizacje routerów, fioletowe - punkty pomiarów. Jak widać - nie było zbyt dobrze. Do tego stopnia, że po przekroczeniu mniej więcej połowy działki o internecie można było zapomnieć. Było to o tyle bolesne, że zasięg komórkowy w mojej okolicy też nie jest przesadnie dobry, więc zasadniczo wschodnia część ogrodu była częścią pozbawioną dostępu do sieci.

Wtedy przyszedł czas na zmianę routera.

Zawitały do mnie dwa nowe sprzęty, ale najpierw szybko o pierwszym, czyli Deco X50, który przejął funkcje mojego dotychczasowego routera i dzielnie walczy teraz z 35 stale podłączonymi urządzeniami. Jako że jednak nie on jest bohaterem tego tekstu, zerknijmy szybko na mapkę tego, jak on sam poradził sobie z dostarczaniem WiFi:

Prędkości w Mb/s, 10 pomiarów dla każdego punktu, wynik uśredniony.

Jak na pojedynczy router, oddzielony od ogrodu wieloma, do tego naprawdę grubymi ścianami - nie jest źle. W sumie to w obrębie budynku prędkości internetu - co widać po pomiarze "centralnym" - zdecydowanie wzrosły.

Ogród jednak nadal można było uznać za pozbawiony dostępu do internetu, więc konieczne okazało się sięgnięcie po drugi z testowych sprzętów.

Deco X50 Outdoor zrobił ze wszystkim porządek w 10 minut.

Zacznijmy może od wyników pomiarów po zamontowaniu Deco X50 Outdoor, bo w końcu o to przede wszystkim chodziło. Ostateczna mapka prezentuje się tak:

Prędkości w Mb/s, 10 pomiarów dla każdego punktu, wynik uśredniony.

I, żeby było zabawnie - wcale na tym zabawa ze świetnym zasięgiem i prędkościami się nie kończy. Przykładowo, po raz pierwszy od lat mam zasięg WiFi na podjeździe (lewy dolny róg działki), a zasięg X50 Outdoor jest tak dobry, że korzysta z niego... część urządzeń, które znajdują się w domu albo tuż przy domu. Przykładowo do X50 Outdoor podłączona jest kamera z prawego dolnego rogu domu, a także... salonowy odkurzacz.

Dodatkowo X50 Outdoor zdaje sobie nie robić zbyt wiele z tego, że między nim a komputerem czy smartfonem znajduje się na przykład drzewo, niski murek i czy dość szeroki krzak. Takie właśnie przeszkody stoją między nim a moim zaplanowanym miejscem pracy ogrodowej, a jak widać - okolice 800 Mb/s (przy gigabitowej prędkości maksymalnej mojego internetu) są do osiągnięcia bez najmniejszego wysiłku.

I jak to można zainstalować w 10 minut? Skąd prąd? Skąd internet?

Tutaj odpowiedzi może być kilka.

Pierwszą opcją jest podłączenie Deco X50 Outdoor do zasilania klasyczną wtyczką, a potem doprowadzenie do niego internetu albo za pośrednictwem przewodu, albo bezprzewodowo (rekomendowana odległość od źródłowego routera w tym przypadku - 10 m, 15 m maksymalnie).

W moim przypadku takie rozwiązanie wydawało się jednak mało kuszące z prostego powodu - nie mam w tej części ogrodu, jeszcze, podciągniętego prądu. Na szczęście X50 Outdoor oferuje dwa gniazda PoE, co oznacza, że możemy do niego dostarczyć i "dane", i energię z wykorzystaniem jednego przewodu. Wymaga to wprawdzie albo zakupu switcha z wyjściem PoE, albo injectora, ale - szczególnie to drugie - będzie to wydatek kilkudziesięciu złotych.

Przykładowo mój wybór padł na POE160S od TP-Link, bo tak było najszybciej i lubię, jak zgadzają się logo producenta na wszystkich sprzętach w mojej sieci:

Jak to działa od strony użytkowej? Z jednej strony podłączamy go do zasilania, z drugiej strony wprowadzamy kabel z danymi, a w ostatnie gniazdo wpinamy przewód ethernetowy, który niesie dalej już i prąd, i dane. W rezultacie możemy więc z domu wyprowadzić tylko jeden przewód, co może być istotne szczególnie np. wtedy, kiedy konieczne jest wiercenie w ścianie (jak u mnie).

I co dalej?

Najlepsze jest to, że jeśli już mamy ten pojedynczy przewód wyprowadzony do ogrodu, to nie zostaje nam zbyt wiele do roboty. Wybieramy miejsce, gdzie chcemy zamontować X50 Outdoor, odkręcamy trzy śrubki, podpinamy przewód, zakręcamy śrubki i... to tyle. Zostaje nam tylko montaż X50 Outdoor, przy czym opcje są trzy - postawic je gdzieś, zamontować na słupku (mój wybór) albo przykręcić za pomocą płytki montażowej i śrubek do ściany.

Potem sięgamy po aplikację Deco, dodajemy nowe urządzenie do naszej sieci mesh i absolutnie gotowe. Możemy od tego momentu korzystać z naszego internetu w ogrodzie dokładnie tak, jak korzystaliśmy z niego do tej pory w domu.

A telefon albo laptop będzie wiedział, do którego Deco się podpiąć?

Tak, przy czym my ewentualnych przełączeń nie odczujemy w żaden sposób. Jak to w przypadku sieci mesh bywa - nie ma tutaj żadnych widocznych dla nas przełączeń, rozłączeń czy ponownego łączenia się z punktami dostępowymi. Łączymy się - przynajmniej z naszej perspektywy - cały czas z dokładnie tą samą siecią i nie ma dla nas najmniejszego znaczenia, czy akurat siedzimy w ogrodzie i lepszy zasięg da nam X50 Outdoor, czy w domu - i wtedy warto podłączyć się do wewnętrznego X50 (w moim przypadku).

Oczywiście zawsze możemy sprawdzić w aplikacji, z którego punktu aktualnie kto korzysta. Można też, np. jeśli coś jest na granicy zasięgów, przypisać urządzenie do określonego punktu dostępowego i dodatkowo np. wybrać preferowane pasmo Wi-Fi.

Na dobrą sprawę podłączamy więc X50 Outdoor - albo i kolejne elementy sieci mesh Deco - i... o niczym nie musimy myśleć. Ogród, salon, piwnica - wszystko będzie działało tak, jakbyśmy mieli jeden router. Oczywiście z dużo lepszym zasięgiem i prędkościami.

A co jeśli spadnie deszcz?

Nic. Obudowa urządzenia spełnia normę IP65 i choć ostatnio nie padało, to mogłem przez kilka dni pod rząd testować X50 Outdoor w warunkach symulowanych, tj. ustawić je w zasięgu... ogrodowych zraszaczy. 30 minut codziennego podlewania nie zrobiło nim większego wrażenia.

Oczywiście uszczelniona jest też odkręcana podstawa i wyjścia przewodów - więc warto się przyłożyć przy skręcaniu wszystkiego po podłączeniu.

Do czego właściwie służą tu dwa gniazda PoE?

Jedno oczywiście do tego, żeby dostarczyć do X50 Outdoor dane oraz, opcjonalnie, prąd. Drugim możemy natomiast podłączyć albo dodatkowe źródło danych i zasilania (czyli też wejście PoE), albo np. "wypuścić" dane dalej do innego sprzętu. Co istotne - oba złącza PoE to tylko "wejścia" PoE i nie możemy niestety przesłać energii elektrycznej dalej z wykorzystaniem tego złącza.

Deco X50 Outdoor - czy warto?

Jako człowiek, który w końcu, po latach, ma w ogrodzie fantastyczny zasięg WiFi, odpowiadam bez wahania: tak, absolutnie. Tym bardziej, że cała operacja zajęła mi 10 minut, a obsługa PoE sprawiła, że mogłem z domu wyprowadzić tylko jeden przewód, bez zastanawiania się, skąd na końcu ogrodu wziąć i prąd, i dane.

Żałuję może tylko dwóch rzeczy. Po pierwsze - że na system Deco przesiadłem się dopiero teraz. Po drugie - że WiFi w ogródku "pojawiło się" dopiero pod koniec lata, co znacząco skróci liczbę dni w tym roku, które będę mógł dzięki X50 Outdoor spędzić na pracy zdalnej na świeżym powietrzu. Ale w końcu będzie jeszcze kolejny rok i po nim też kolejny...

Deco X50 Outdoor - specyfikacja techniczna:

  • standardy łączości bezprzewodowej: WiFi 6, IEEE 802.11ax/ac/n/a 5 GHz i IEEE 802.11ax/n/b/g 2,4 GHz;
  • prędkości sieci WiFi: 5 GHz: 2402 Mb/s (802.11ax), 2,4 GHz: 574Mb/s (802.11ax);
  • 2x2 MU-MIMO;
  • OFDMA;
  • szyfrowanie: WPA/WPA2/WPA3;
  • złącza Ethernet: 2x gigabit PoE (WAN/LAN);
  • PoE: tak, IEEE 802.3at;
  • wymiary: 110 × 121,3 × 215,5 mm
  • klasa odporności: IP65;
  • zarządzanie: aplikacja mobilna, podgląd z panelu przeglądarki;
  • dopuszczalna temperatura pracy: -30℃~60℃
  • w zestawie (poza X50 Outdoor): przewód zasilający, kabel Ethernet (krótki), zestaw do montażu na ścianie, opaska do montażu na słupie
Lokowanie produktu: TP-LINK
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-22T13:02:06+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T12:26:05+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T11:53:07+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T11:22:03+02:00
Aktualizacja: 2025-08-22T06:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T20:22:31+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T18:45:43+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T17:55:40+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T17:22:28+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T12:55:43+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T10:02:21+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T08:39:20+02:00
Aktualizacja: 2025-08-21T08:00:08+02:00