Alarm pożarowy na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Rosjanie to już chyba tak specjalnie
Od wielu miesięcy jeżeli Rosjanie wypowiadają się na temat Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, wspominają tylko i wyłącznie jej sędziwy wiek i niedomagania.
Zaledwie kilka dni temu przedstawiciele przedsiębiorstwa Energia zauważali, że jeżeli awarii ulegną systemy działające aktualnie na pokładzie orbitalnego laboratorium, to w ciągu kilkudziesięciu godzin w strukturze stacji pojawią się nieodwracalne uszkodzenia, które mogą doprowadzić do ostatecznego końca misji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Jak na zawołanie w czwartek rano na pokładzie ISS odezwały się alarm przeciwpożarowy oraz alarm ostrzegający o zadymieniu. Do zdarzenia doszło w rosyjskim module Zwiezda.
Pożar na ISS? Co się paliło na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej?
Jak donoszą rosyjskie media, astronauci Oleg Nowicki oraz Thomas Pesquet wyczuli na pokładzie stacji zapach spalonego plastiku. Źródło zapachu znajdowało się w rosyjskiej części Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Pożar na pokładzie stacji kosmicznej to poważne zdarzenie. Jakby nie patrzeć w laboratorium orbitalnym znajdującym się 400 km nad powierzchnią Ziemi za bardzo nie ma gdzie uciec. Co więcej, w warunkach mikrograwitacji pożary zachodzą przy niższych temperaturach niż na Ziemi.
Jak wiadomo jednak astronauci nie należą do ludzi przesadnie strachliwych, dzięki czemu w dość alarmującej sytuacji, po prostu włączyli filtry powietrza, które doprowadziły skład powietrza na ISS do standardowego poziomu, a następnie wrócili do odpoczynku. Na razie nie wiadomo gdzie doszło do spięcia elektrycznego. Mimo to astronauci postanowili nie zmieniać harmonogramu swoich prac i nie przełożyli spaceru kosmicznego.
Nie zmienia to jednak faktu, że pojawienie się dymu na stacji kosmicznej jest poważnym incydentem, szczególnie w kontekście innych problemów, do których w ostatnich miesiącach bezustannie dochodzi na rosyjskiej stronie stacji kosmicznej. Pożary, wciąż niezałatane wycieki powietrza z pokładu stacji wskazują na to, że faktycznie Międzynarodowa Stacja Kosmiczna się starzeje i w ciągu najbliższych lat jej deorbitacja może być jedynym wyjściem.
Do tego jednak z pewnością nikt nie będzie się spieszył, bowiem zepchnięcie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w ziemską atmosferę postawiłoby nas w zupełnie nowej rzeczywistości, w której jedyną stacją kosmiczną na orbicie byłaby nowa, budowana właśnie chińska stacja kosmiczna Tiangong. Tymczasem, ani w Stanach Zjednoczonych, ani w Europie nawet nie ma planów tworzenia zupełnie nowej stacji kosmicznej.
Być może właśnie tworzeniem takich planów powinny zająć się agencje kosmiczne w USA, Europie i Rosji. Choć nawet gdyby taką decyzję podjęto dzisiaj, to zaprojektowanie i zbudowanie nowych modułów nowej stacji kosmicznej potrwałoby dłużej niż ISS będzie w stanie wytrzymać na orbicie. To oznacza, że prędzej czy później Chińczycy staną się jedynym krajem, który posiada stałą osadę na orbicie okołoziemskiej i chyba trzeba przyzwyczajać się do myśli, że to ten kraj wkrótce będzie największą potęgą kosmiczną na świecie.