REKLAMA

Sam Altman chciał ograć Microsoft metodą na Billa Gatesa. Tymczasem Nadella stawia na DeepSeeka

Rzekoma przyjaźń OpenAI i Microsoftu jest wystawiana na coraz większe próby. Obserwowanie jak obie firmy rozpaczliwie próbują zerwać wzajemną współzależność - bez skutku - byłoby nawet zabawne, gdyby nie fakt, że w grę wchodzić mogą nawet biliony dolarów.

OpenAI Microsoft konflikt
REKLAMA

Nie ma żadnej wątpliwości - głównym inicjatorem bieżącej rewolucji AI jest OpenAI, a jej głównym sponsorem Microsoft. Obie firmy odniosły za sprawą tej bezprecedensowej współpracy korzyści nie do przecenienia i żadna nie triumfowałaby teraz tak na rynku, gdyby nie wsparcie tej drugiej. Naiwne obserwacje sugerowałyby, że zarządy i prezesów obu partnerów zapewne łączy coś w rodzaju koleżeństwa, może wręcz przyjaźni. A nawet jeśli nie - wszak to lodowaty świat wielkiego biznesu i wielkich pieniędzy - to i tak łączyć ich mógłby chociaż wspólny cel.

REKLAMA

O tym co się dzieje za zamkniętymi drzwiami kwater głównych obu firm bez dobrego źródła można w najlepszym razie niepoważnie fantazjować, na co szkoda cennego czasu. Sęk w tym że nie wszystkie działania da się w tajemnicy przeprowadzić, niektóre wręcz dla skuteczności wymagają rozgłosu. Z tych komunikatów rysuje się obraz bardzo szorstkiej, niechętnej wręcz współpracy. Do której Microsoft początkowo wydawał się podchodzić nieco naiwnie - a na dziś wykorzystuje dla odmiany znaczną część swojej biznesowej potęgi, by nie dać OpenAI za bardzo rozwinąć skrzydeł i wreszcie się od rzeczonego Microsoftu uniezależnić. Choć wygląda na to, że to - upraszczając do podwórkowego pojmowania rzeczywistości. Sam Altman zaczął. I mógł nawet ograć prezesa Nadellę, gdyby nie nagła rynkowa interwencja… Chińczyków.

Czytaj też:

Microsoft + OpenAI = </3

Bieżąca rewolucja spod znaku generatywnej sztucznej inteligencji na poważnie zaczęła się, gdy Microsoft rozpoznał potencjał wczesnej wersji technologii GPT. Firma i tak była jednym z liderów rozwoju AI, pracowała nawet nad Modelami Językowymi - tym niemniej GPT było niezestawialnie bardziej zaawansowane od czegokolwiek, czym dysponowała. Microsoft nie tylko zdecydował się zainwestować w OpenAI znaczne kwoty, by móc na preferencyjnych warunkach licencjonować opracowaną przez OpenAI technologię. Microsoft postawił swoją przyszłość na OpenAI, inwestując w firmę i samo AI absurdalnie brzmiące kwoty i wykonując jeden ze swoich największych pivotów w historii - ostatni o podobnym znaczeniu gdy Microsoft zdecydował się zbudować publiczną chmurę.

Największym zabezpieczeniem dla Microsoftu jest fakt, że firma przetrwa i nawet nieco zarobi nawet na ewentualnej klęsce tej rewolucji. Istotna część wsparcia kapitałowego dla OpenAI nie jest bowiem zapewniana w środkach finansowych, a w drodze barteru poprzez zapewnianie OpenAI niezbędnej do działania i rozwoju informatycznej infrastruktury. OpenAI nie tylko otrzymuje od Microsoftu sam kapitał, ale też może angażować moce obliczeniowe potężnego Azure’a do szkolenia swoich kolejnych modeli. W tej umowie był jednak jeden dodatkowy haczyk, kluczowe dla Microsoftu zabezpieczenie finansowe.

OpenAI nie jest własnością Microsoftu i może współpracować z kim chce, w tym oferować usługi firmom stanowiących dla Microsoft bezpośrednią konkurencję. Dopóki jednak OpenAI chce pozostać w sojuszu z Microsoftem, dopóty musi swoje usługi również hostować na chmurze Microsoft Azure. A więc za każdym razem gdy OpenAI nawiąże współpracę z Apple’em, Operą, kimkolwiek - część przychodów przejmuje Microsoft w ramach standardowej prowizji. Jeśli GenAI jednak jakimś sposobem okaże się biznesową wydmuszką, to Azure i tak zarobi na siebie i resztę Microsoftu. A zarobi sporo, bo największym problemem technologii opracowanej przez OpenAI (i większości naśladowców) jest jej ogromne zapotrzebowanie na moc obliczeniową i energię.

Nietrudno zrozumieć domniemane zniechęcenie prezesa Altmana do współpracy z Microsoftem. To prezes Nadella ma tu pozycję siłową i to mimo faktu, że bez technologii OpenAI nie byłoby żadnego pivotu, żadnej rewolucji z Microsoftem na pozycji lidera. Jest bardzo, bardzo niewiele obecnych na rynku podmiotów świadczących usługi IT na skalę wymaganą przez technologie OpenAI, żaden od rzeczonego Microsoftu nie wydaje się potencjalnie korzystniejszy. Microsoft bez OpenAI sobie poradzi. OpenAI mając rewolucyjną technologię w garści tego samego o absencji Microsoftu jako partnera powiedzieć nie może.

Zaczęło się od zwolnienia przez zarząd OpenAI prezesa Altmana z jego stanowiska. Prezes Nadella zareagował wtedy w sposób, który amerykańscy dziennikarze określali potem jako mroczny Satya. Altman został zwolniony w piątek. W poniedziałek, po kilku telefonach Nadelli do przedstawicieli zarządu OpenAI Altman wrócił na swoje stanowisko, a do rzeczonego zarządu dołączył przedstawiciel Microsoftu (bez prawa głosu). W międzyczasie jeszcze informując inwestorów, że jak ta cała afera nie pójdzie po myśli Nadelli, to Altman ma już przygotowane stanowisko w Microsofcie i zapewne ściągnie do firmy swoich kluczowych współpracowników.

To zdarzenie było dość szeroko komentowane w amerykańskiej prasie specjalizującej się w informatyce, gdzie wielu komentatorów było pod wrażeniem dysonansu poznawczego w kwestii prezesa Nadelli. CEO Microsoftu stara się kreować wokół siebie aurę przystępności i otwartości na współpracę. Trudno spekulować jakie słowa musiał cedzić do buntowników z OpenAI, skoro błyskawicznie wszystkich lub większość ustawił do pionu. Nietrudno jednak zauważyć, że od tego czasu relacja Microsoftu i OpenAI znacząco się ochłodziła. Zaczęło się od symboli.

Microsoft szybko zrezygnował z warunku obecności w zarządzie, w obawie przed potencjalną interwencją urzędów regulacyjnych i antymonopolowych. Niedługo po tym fakcie OpenAI ogłosiło nawiązanie współpracy z Apple’em. Kompletnie nie na skalę współpracy z Microsoftem, ale zdaje się taki był cel całego przekazu. W zamian bowiem za lukratywną finansowo umowę zakładającą fabryczną integrację usługi OpenAI ChatGPT w urządzeniach mobilnych Apple’a firma dostała, między innymi… niegłosujące miejsce w zarządzie. Co prawda ostatecznie zrezygnowała z tych samych przyczyn co Microsoft, był to jednak zdumiewający teatr dla publiczności składającej się głównie z inwestorów. Dalej było już tylko gorzej.

Sam Altman zaczął grać jak Bill Gates i prawie mu się udało

Altman i Nadella coraz częściej w swoich publicznych wystąpieniach bardzo subtelnie, ale jednak zauważalnie utyskiwali na źródło współpracy obu firm, jakim jest głód GPT i nowszych modeli na moc obliczeniową. Z obozu OpenAI słychać było głosy niezadowolenia z dostępnych zasobów na Azure i narrację, że choć chmura Microsoftu jest drugą największą chmurą świata to i tak za mało.

Microsoft miałby w efekcie być zarówno głównym napędem rozwoju OpenAI - za sprawą potęgi obliczeniowej Azure’a - jak i głównym hamulcowym, nie pozwalając startupowi na korzystanie z innych chmur. Podobnież i Microsoft wyrażał obawy związane z kosztami tej technologii, choć jeszcze subtelniej. Trudno też nie zauważyć, że na rynku klienckim obie firmy konkurują - na przykład jednym z głównych rywali dla ChatGPT jest Copilot od Microsoftu, korzystający z bardzo podobnych fundamentów technologicznych co czatbot OpenAI.

Problem w tym że nawet mroczny Satya ma ograniczoną władzę, definiuje ją amerykańskie prawo. Chociażby dlatego Microsoft tak po prostu nie kupił OpenAI, co zapewniłoby w oczywisty sposób pełną kontrolę nad firmą - zamiast tego starannie nie przekraczając udziałów o wartość mogącą mieć podstawy do interwencji urzędu antymonopolowego. Technologia GPT nie jest w efekcie własnością Microsoftu, a OpenAI ma uzasadnione potrzeby renegocjowania swojej umowy partnerskiej. Do czego w końcu doszło.

Firma nie musi już korzystać z chmury Microsoftu do celów badawczo-rozwojowych. Niezmiennie musi z niej korzystać do celów komercyjnych, pozostawiając Microsoftowi wentyl bezpieczeństwa. OpenAI potwierdziło też, że będzie wspólnie z Microsoftem realizować niezwykle lukratywny i wspierany przez rząd Stanów Zjednoczonych projekt Stargate.

Przypomina to nieco historię giganta branży IT - firmy IBM - i jej współpracy z młodym wówczas Microsoftem. Ów Microsoft miał opracować system operacyjny dla pierwszych komputerów osobistych IBM-a i zarobić na tym krocie. Ówczesny prezes firmy, Bill Gates, zadbał jednak o to, by ów system nie był własnością IBM-a i pozostał pod kontrolą Microsoftu. Gdy okazało się że budowa komputera zgodnego z IBM PC i jego systemem operacyjnym była relatywnie prosta i to w sposób nie naruszający prawa rynek zalały tak zwane klony IBM PC. Microsoft jako właściciel ufundowanego przez IBM systemu MS-DOS mógł go sprzedawać producentom lub nawet w wolnej sprzedaży dla domorosłych konstruktorów PC. IBM - lider rewolucji nowej fali komputerów osobistych dla biura i częściowo użytkowników domowych – został z niczym.

Stopniowe wywieranie presji na Microsoft mogłoby doprowadzić do dalszej renegocjacji umowy, Mimo inwestowania całkiem pokaźnych środków w rozwój GenAI również wewnątrz Microsoftu nadal nie widać szczególnych tego efektów, poza przeznaczonymi dla bardzo specjalistycznych zadań wyjątkami. W momencie gdy OpenAI zyska możliwość komercyjnej współpracy z innymi dostawcami chmur obliczeniowych i centrów danych Microsoft będzie miał coraz mniej argumentów za tym by nadal mieć wczesny i wyłączny dostęp do technologii firmy. Podobnie jak niegdyś IBM, w efekcie tej intrygi Microsoft mógłby zostać z niczym.

To mogłoby się udać, gdyby nie DeepSeek i błyskawiczna reakcja Satyi Nadelli

Podczas gdy OpenAI skarży się na twórców Dużego Modelu DeepSeek, zarzucając im wprost kradzież danych i inne potencjalnie nielegalne działania, Microsoft szybciutko nawiązał z nimi współpracę. Samo to nie byłoby jeszcze niczym szczególnym - w Azure hostowane są niemal wszystkie Duże Modele Językowe, w tym Llama od Mety czy Claude Sonnet. Tyle że DeepSeek znalazł się na ustach wszystkich z trzech powodów. Za sprawą atmosfery skandalu, za sprawą kraju pochodzenia oraz… efektywności kosztowej.

Co prawda coraz więcej dowodów świadczy o tym, że DeepSeek jest znacznie mniej efektywny kosztowo niż jego twórcy pierwotnie deklarowali. Nie zmienia to jednak faktu, że chińscy inżynierowie dokonali kilku istotnych przełomów. Mając do dyspozycji na skutek nałożonych na Chiny sankcje układy Nvidii istotnie starszej generacji od tych wykorzystywanych przez amerykańską konkurencję zdołali zoptymalizować proces szkolenia tak, by jak najlepiej te układy wykorzystać - dokonując optymalizacji nawet w oprogramowaniu układowym Nvidii. DeepSeek zapewne był istotnie droższy w budowie niż czarują twórcy. Jest jednak i tak istotnie optymalniejszy energetycznie i kosztowo, nawet pomijając problem praw autorskich.

REKLAMA

To koniec presji jaką OpenAI może wywierać na Microsoft - będąc zmuszonym do skupienia się na istotnym ulepszeniu swojej technologii by znów zyskać pozycję do negocjacji, a Satya Nadella w tym teatrze na użytek inwestorów nie kryje zadowolenia. - Model DeepSeek jest super imponujący. Zarówno pod względem tego, jak skutecznie stworzyli model open-source, który wykonuje obliczenia w czasie wnioskowania, jak i jest super wydajny obliczeniowo. Powinniśmy traktować rozwój Chin bardzo, bardzo poważnie - komentuje CEO Microsoftu, zestawiając wręcz premierę chińskiego modelu z paradoksem Jevonsa (spostrzeżeniem, że im wydajniej wykorzystany jest surowiec, tym rośnie jego użycie).

Eksperci zauważają jednak dodatkowy problem. Jak to często bywa w przypadku istotnych strategicznie korporacji z Chin, również i tym razem zachodzi podejrzenie o współpracę z nie do końca przyjaźnie nastawionym do świata Zachodu rządem Chin. Istnieje podejrzenie, że DeepSeek miał na celu między innymi wywołanie zamieszania na amerykańskim rynku IT, co niewątpliwie się udało. Co to jednak oznacza dla takich firm jak Microsoft, Amazon czy Google nie jest jeszcze jasne. Na dziś wiadomo tylko tyle, że za sprawą DeepSeeka OpenAI nieprędko wyrwie się z wieloletniego kontraktu z Microsoftem. A jak amerykański Microsoft wyjdzie na graniu z Chińczykami na rzecz władzy nad OpenAI to już osobna kwestia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA