Dziś świętuję. Rynek PC nie został cofnięty w rozwoju
Spór, który zmierzał do wstrzymania sprzedaży urządzeń z układami Snapdragon oraz de facto do kresu ich istnienia nie zostanie prędko rozstrzygnięty. Studio projektowe Arm ma jeszcze szanse na udowodnienie części swoich racji. Tym niemniej część ważnych zarzutów została już oddalona.
Qualcomm już od długiego czasu jest jednym z najważniejszych i odnoszących największe sukcesy producentów procesorów na rynku. To zdecydowany lider na rynku układów dla urządzeń ultramobilnych, takich jak telefony czy tablety, a od kilku lat walczy o ekspansję na rynek komputerów osobistych i serwerów.
Pomóc w tym miało przejęcie firmy Nuvia - założonej przez współtwórców układów Apple Silicon, zmęczonych stylem zarządzania Tima Cooka. Plan zdecydowanie się udał - układy Snapdragon X okazały się niezwykle udane i pod wieloma względami przewyższając odpowiedniki od AMD i Intela. Zresztą wykorzystana w nich mikroarchitektura Oryon została przeniesiona też do chipów przeznaczonych do najlepszych smartfonów na rynku. Pojawił się jednak problem.
Czytaj też:
Qualcomm i Nuvia budują swoje procesory bazując na architekturze ARM64, która została opracowana i opatentowana przez firmę Arm. Ta uznała, że w momencie przejęcia Nuvii jej licencja na użytkowanie ARM64 (konkretniej: ARMv8) wygasła, a Qualcomm powinien wynegocjować i podpisać nową. Qualcomm z kolei uznał, że wraz z przejęciem Nuvii przejął też jej licencje i umowy podpisane z Arm. Sprawa trafiła do sądu, gdzie Arm domagał się zaprzestania dalszej sprzedaży układów Snapdragon z mikroarchitekturą Oryon oraz zniszczenia wszelkiej związanej z nimi własności intelektualnej. Niestety dla Arma, to się prędko nie wydarzy - jeśli w ogóle.
Snapdragon X, Snapdragon 8 Elite, Snapdragon Ride Elite i Snapdragon Cockpit pozostaną na rynku. Arm w odwrocie
Qualcomm nie odniósł pełnego sukcesu - sprawa została ostatecznie unieważniona, co oznacza, że Arm może znowu wrócić na drogę sądową. Sędzia sądu federalnego w Delaware nakazała jednak obu firmom podjęcia prób mediacji argumentując, że w razie gdyby sprawa ponownie wróciła do sądu federalnego, zapewne po raz wtóry będzie unieważniona.
Przy ogłaszaniu nieważności rozprawy sędzia dodała jednak, że ława przysięgłych doszła do jednogłośnego wniosku, że Qualcomm nie naruszył licencji udzielonej Nuvii przez Arm oraz że układy Snapdragon z technologią Oryon są właściwie licencjonowane i nie ma żadnych przesłanek do wycofania ich z rynku.
Gdyby Arm dopiął swego, Asus, Acer, Microsoft, Dell, HP i Lenovo musiałyby wycofać część swoich laptopów ze sprzedaży. Producenci telefonów i tabletów musieliby opóźnić premiery planowanych urządzeń z Snapdragonem 8 Elite celem znalezienia zastępstwa, co byłoby zadaniem ekstremalnie trudnym. Sama technologia również byłaby martwa - jak Qualcomm wykazywał w sądzie.
Oryon używa mniej niż 1 proc. własności intelektualnej Arm, a licencja właściwie wykorzystywana jest wyłącznie do zapewnienia zgodności z jednym z rynkowych standardów, jakim jest zestaw instrukcji procesora ARM64. Fizyczny aspekt procesora to projekt niemal całkowicie autorski.
Oddycham z ulgą. Snapdragon X to druga najlepsza rzecz nowożytnej historii PC
Chipset Apple M wprowadził zupełnie nową jakość na rynku komputerów osobistych. Bazujący na ARM64 czip - i również w minimalnym stopniu, ograniczając się w zasadzie do zgodności z zestawem instrukcji - zaoferował sprawność energetyczną, jakiej świat PC jeszcze nie widział. Komputery Mac z tymi układami oferowały bardzo wysoką wydajność i jeszcze wyższą responsywność, perfekcyjną kulturę pracy, relatywnie niskie i przewidywalne zużycie energii - a to wszystko również w wersjach z pasywnym chłodzeniem. Intel i AMD nie miały nic, co nawet mogłoby się zbliżyć w tym zestawie parametrów do układu Apple M1. Podjęły jednak wyzwanie.
AMD jest już bardzo nieodległe dogonienia Apple M, Intel też wydaje się być na dobrej drodze. Niespodziewanie jednak pojawił się Qualcomm, po którym nikt sobie za wiele nie obiecywał. Procesory Snapdragon 8cx okazały się bardzo kiepskie i kompletnie nieopłacalne, więc mało kto wierzył, że firma pokaże cokolwiek zestawialnego z układami M, Core czy Ryzen. Tymczasem Snapdragony X okazały się diabelnie dobre.
Firmie co prawda formalnie nie udało się dogonić Apple’a – bieżące wersje Snapdragona X są zestawialne z tańszymi wersjami Apple M3, zostając w tyle w benchmarkach za Apple M4 i jego dopalonymi edycjami. To jednak nie ma już aż tak wielkiego znaczenia, bowiem to pierwszy raz od długiego czasu, kiedy w ogóle jakikolwiek produkt jest z Apple M zestawialny.
Już od niemal pół roku jestem pod nieustającym czarem laptopów z tymi procesorami. Większość z nich jest bardzo smukła, lekka i cicha - a przy tym bardzo responsywna, bardzo szybka i oferująca długi czas pracy na zasilaniu bateryjnym - i to bez przechodzenia w inny tryb zasilania czy stan energetyczny. Nie są to aż tak szybkie komputery jak te wykorzystujące najbardziej wypasione odmiany Ryzenów i M4, ale też i nie szkodzi - bo i tak w większości prosumerskich zadań sprawdzają się świetnie.
Nie jestem prawnikiem, nie mam stosownej wiedzy i wykształcenia, a sobotni poranek to marna pora na szukanie eksperta od amerykańskiego prawa dotyczącego licencjonowania własności intelektualnej. Nie umiem więc nawet próbować zgadywać, czy Arm ma tu jakiekolwiek podstawy do walki o swoje prawa i Qualcomm jego prawa narusza - czy też ów spór to próba wywarcia nacisku negocjacyjnego na zmiany w opłatach za licencje. Wiem jednak z całą pewnością, że to Qualcomm dość niespodziewanie zmienił świat laptopów z Windowsem, dając wiele do myślenia weteranom w formie AMD i Intela i wręcz pozwalając Apple’owi poczuć jego oddech na karku.
Gdyby to wszystko na skutek sporu licencyjnego trafiło do kosza byłbym wielce niepocieszony. Nie lubię komputerów Mac, nie lubię platformy macOS i wolałbym nie porzucać środowiska Windows, do którego przyzwyczajony jestem od dekad. Jestem pewien, że istotna część z państwa ma podobnie. MacBook Air z Apple M to jednak komfort pracy, z którym trudno dyskutować.
Cieszę się, że za sprawą Snapdragona to w końcu nie jedyny głos w tejże dyskusji.