REKLAMA

W Warszawie już tak biletów nie kupisz. Nadchodzi wielka zmiana

Warszawa szykuje się do nowego systemu biletowego. Wiatr zmian może sięgnąć nie tylko stolicy.

W Warszawie już tak biletów nie kupisz. Nadchodzi wielka zmiana
REKLAMA

Jak informuje warszawska „Wyborcza” Zarząd Transportu Miejskiego rezygnuje ze współpracy z firmą Asec. To ona postawiła 200 biletomatów – tych w niebiesko-żółtych barwach. Mimo że maszyny da się jeszcze gdzieniegdzie spotkać to nie sprzedają już biletów komunikacji miejskiej.

REKLAMA

Dla (niektórych) pasażerów powinna to być zmiana na plus

Stołeczny serwis przypomina, że od początku funkcjonowania urządzeń były z nimi niemałe problemy związane m.in. z pożeraniem monet czy nieoddawaniem reszty. Znajdą się jednak tacy, którzy powiedzą, że stary i nieczynny biletomat był jaki był, ale papierowy bilet mimo wszystko wydrukował. Czy w ich miejsce wejdą inne automaty, czy w niektórych zrobi się przykra dla pasażerów luka?

Warszawa szykuje się do wdrożenia nowego systemu, którego sercem będzie konto z przypisanymi środkami płatniczymi. Mowa tu o kartach, ale też smartfonach, zegarkach i wszystkich innych gadżetach wykorzystujących NFC. Rewolucja zaniepokoiła niektórych i zapowiedź zmian zmusiła do zastanowienia, czy nowe opcje nie doprowadzą do eliminacji tradycyjnych papierowych biletów.

Z naszego punktu widzenia ważne jest, by rozwój mobilnych aplikacji biletowych nie odbywał się kosztem ograniczenia lub likwidacji możliwości kupna biletu papierowego (w kiosku, w biletomacie itp.) czy wyrobienia karty miejskiej. W ten sposób osoby podróżujące zostałyby pozbawione faktycznego wyboru, bo nie każdy chce lub może korzystać ze smartfona czy karty płatniczej. Nie są to obawy wyssane z palca. Tak właśnie wygląda sytuacja w miastach, które już zainwestowały w podobne systemy (zapytajcie np. mieszkańców Wrocławia, jak „łatwo” kupić w tym mieście bilet papierowy)

– zaznaczała Fundacja Panoptykon.

- Bilety kartonikowe nie znikną, bo mimo całego postępu technologicznego, jest grupa pasażerów, która obawia się wykluczenia elektronicznego – uspokajała niedawno wicedyrektorka ZTM Agnieszka Siekierska-Otłowska w trakcie debaty zorganizowanej przez „Gazetę Wyborczą”.

Przed zamachem na papierowe bilety komunikacji miejskiej przestrzegał niedawno łódzki profil „ŁDZ Zmotoryzowani Łodzianie”. Autorzy donosili o tajnej naradzie, w trakcie której radni miasta i przedstawiciele MPK mieli dyskutować o zmianach cen biletów. Szykowana jest ponoć podwyżka, a według profilu wyższe ceny miałyby w opinii niektórych radnych zachęcić do „korzystania z mobilnych alternatyw”.  W mieście na wybranych liniach działa system pozwalający płacić za konkretną liczbę przejechanych przystanków. Na dodatek papierowe bilety to koszty związane z drukowaniem i te środowiskowe – cyfrowy bilet w końcu zostaje w telefonie, nie trzeba go produkować, a potem wyrzucać.

W lokalnych mediach radni nie chcieli komentować tych rewelacji, choć jakieś zmiany ponoć będą i zostaną ogłoszone właśnie dziś. Trudno jednak spodziewać się, by wprost opowiedziano się za odejściem od papierowych biletów. Na rzekomym tajnym spotkaniu niektórzy radni mieli ponoć zwrócić uwagę, że pełna cyfryzacja zwyczajnie nie przejdzie.

Nie da się jednak ukryć, że cyfrowa rewolucja trwa, czego świetnym przykładem jest kolej – coraz więcej biletów kupowanych jest właśnie za pomocą aplikacji. Sęk w tym, że komunikacja miejska rządzi się jednak nieco innymi prawami. Choć sam zwykle wybieram bilet cyfrowy – chociaż nowy system skanowania kodów QR „przekonał” mnie do powrotu do biletomatu – to zdarzały mi się sytuacje, kiedy nie dało się z niego skorzystać. Czułem się wówczas zagubiony, bo miejsc, w których można kupić tradycyjny bilet zwyczajnie brakuje.

Na Spider's Web piszemy więcej o nowych sposobach na płacenie:

REKLAMA

Zdjęcie główne: RaspberryStudio / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA