Co za absurd. Chcą wybudować blok z zielonym dachem, ale najpierw wytną stuletnie drzewa
Budynki przyszłości to budynki zielone. Na dachach znajdą się ogrody, elewację pokrywać będą wijące się rośliny. Nadchodząca ekologiczna architektura będzie imponować do czasu, gdy ktoś zada pytanie: „a co stało tu wcześniej?”. Odpowiedź może być bolesna.
Jestem fanem zielonych wieżowców. Trzymam kciuki, by udało zrealizować się chociażby ten projekt – budynek w pewnym momencie zostanie ucięty, a w luce znaleźć mają się drzewa i zielone tarasy.
Pionowy park porastający biurowiec? Rewelacyjna koncepcja:
Zielona architektura może być dobrym uzupełnieniem miejskiej przyrody
No właśnie – uzupełnieniem, ale nie jej zastępstwem. Tymczasem nowy projekt szykowany w Łodzi każe się zastanowić, czy lepszy jest ekologiczny nowy budynek, czy stare, dorodne drzewa, które już stoją. Pytanie wydaje się być retoryczne, ale nie wszystkim nasuwa się taka sama oczywista odpowiedź.
Jak donosi portal miasta jest pomysł na „niewykorzystaną” działkę nieopodal centrum Łodzi, naprzeciwko efektownie zrewitalizowanej fabryki. To dwa wielorodzinne budynki mieszkalne. Planowanych jest 240 mieszkań, a na parterze znajdzie się miejsce dla „działalności handlowo-usługowej”.
Deweloper chce też stworzyć zielone patio z placem zabaw, a „ukłonem w kierunku ekologii mają być zielone dachy budynków obsadzone niską roślinnością”, jak czytamy na stronie miasta. Nic, tylko się cieszyć – za pomocą roślin naturalnie można schłodzić budynek w gorące dni, a zimą uchronić go przed utratą ciepła.
W czym problem? Słysząc o „niewykorzystanej” działce na myśl przychodzi obraz pustej przestrzeni. W czarnym scenariuszu widzimy walające się śmieci, ewentualnie fragmenty dawnego, zniszczonego budynku.
Tymczasem nieużytek, na którym deweloper chce postawić apartamentowiec, to niemal skwer. Rośnie na nim sporo drzew. To w zasadzie jedyny zazieleniony obszar przy tym fragmencie głośnej, ruchliwej ulicy. Nieopodal są parki, ale dla okolicznych mieszkańców to najbliższa zielona przystań.
Społecznicy odpowiedzialni za Mapę Drzew Łodzi postanowili zbadać rośliny.
Zaalarmowani przez mieszkańców wybraliśmy się zobaczyć, jak wygląda „niewykorzystana obecnie działka”, która niebawem zostanie zgodnie z wolą Rady Miejskiej zabudowana. Otóż rośnie na niej 17 drzew, z czego 2 piękne stuletnie jesiony wyniosłe o obwodach niemal 2,5 metra, szpaler 8 klonów srebrzystych o obwodach dwumetrowych (bez śladu tak powszechnej w Łodzi jemioły), 3 lipy drobnolistne (1,5-2m obwodu), 3 klony zwyczajne (ponadmetrowych obwodów) oraz niemal dwumetrowy kasztanowiec.
Nie da się ukryć, że to ponury absurd – nowy blok z zielonym dachem nazwany zostanie ekologicznym, mimo że do jego powstania niezbędne jest wycięcie prawie 20 dorodnych drzew, w tym tych przedwojennych.
Niedawno pisałem o projekcie, którego celem jest pokazanie, jak wartościowe są drzewa rosnące w mieście. Twarde liczby przedstawiały, ile wody magazynuje roślina i ile zanieczyszczeń pochłania. Obawiałem się, że takie wartościowanie jest ryzykowne, wszak mogą znaleźć się wyliczenia, które pokażą, że coś jest jednak bardziej opłacalne. Skoro wszystko można zmierzyć i oszacować, to da się znaleźć konkurencję, w której pochłanianie smogu czy magazynowanie wody nie będzie największą zaletą. Dlatego lepiej nie grać w tę grę i uznać, że miejska roślinność jest po prostu bezcenna.
Tutaj mamy przykład, kiedy takie wyliczenia mogą pokonać przyrodę
Z jednej strony mamy stuletnie drzewa, które na pewno pochłaniają zanieczyszczenia, dając cień i uspokajają bardzo głośną okolicę. Znajdzie się jednak ktoś, kto wyliczy, że większy zysk dadzą jednak mieszkania, a zieleń na dachu dołoży swoją cegiełkę do redukcji szkodliwych substancji. Przy takim sposobie myślenia działka z drzewami jest niestety właśnie nieużytkiem, zmarnowanym potencjałem. Bo można z niego wyciągnąć więcej tu i teraz. Na dodatek łatwiej ten zysk policzyć.
Okoliczni mieszkańcy są zaniepokojeni planami wycinki drzew. Miejska strona zaznacza, że wniosek dewelopera muszą jeszcze zaakceptować radni i dopiero wtedy inwestor będzie mógł ubiegać się o pozwolenie na budowę. Nadzieja dla starych drzew jeszcze się tli, choć trudno o optymistyczne nastawienie. Wielokrotnie przyroda przegrywała z planami „lepszego” wykorzystania działki.
Więcej o zieleni w mieście piszemy na Spider's Web: