REKLAMA

Od zera do milionera. Sabotując konsole Xbox, Microsoft spełnił wielkie marzenie swojego zarządu

Prezes Microsoftu pochwalił się inwestorom, że Microsoft obsługuje już pół miliarda graczy. Liczba ta nie dawała mi spokoju, postanowiłem więc sprawdzić, skąd mogła się wziąć. Przecież nie chodzi o konsole Xbox. Czyżby Microsoft dodał sobie klientów Steama do tej puli, którzy za jego pośrednictwem kupili jego gry? Nie, liczba ta nie wzięła się z powietrza. I jestem aż zdziwiony, że pan Nadella nie podkreślił, skąd się wzięła. Przecież to urzeczywistnienie budowanego przez wiele lat planu.

Xbox gry mobilne
REKLAMA

Jakby ktoś przespał ostatnią serię newsów, megazwięzłe turbopodsumowanie.

REKLAMA
  • Po pierwsze, Microsoft radzi sobie świetnie na rynku gier wideo, odnotowując ogromne przychody ze wszystkich swoich trzech gamingowych pionów: Xbox, Bethesda i Activision Blizzard King.
  • Po drugie, konsole Xbox radzą sobie fatalnie, odnotowując przygnębiające spadki sprzedaży.

Nic więc dziwnego, że Microsoft swego czasu wyłożył fortunę na przejęcie wspomnianych Bethesdy i Activision. Gdyby nie one, samym działem Xbox już wiele by nie był w stanie zawalczyć na rynku gier. Na PC platforma Xbox jest wręcz nieistotna, w porównaniu do Steama czy nawet Epica. Z konsolami, jak już ustaliliśmy, jest źle.

To skąd te 500 mln graczy, o których wspominał prezes Nadella?

Sprawozdanie finansowe Microsoftu niestety tego nie precyzuje. A szkoda, bo polowałem na te dane w poszukiwaniu dowodu, że znaczna część tych graczy to użytkownicy Steama. Owszem, przyczynili się do przychodów Microsoftu, ale trudno ich liczyć jako członków gamingowego ekosystemu tej firmy.

Steam to bezpośredni rywal Xboxa na PC, a microsoftowe gry są na nim dostępne tylko dlatego, że Microsoft został do tego zmuszony przez rynek. Gdyby pozostały xboxowymi exclusive’ami nikt by ich nie kupił. Niechęć do Xboxa na PC ze strony graczy jest tak duża, że - jak wykazują dane - wolą wydawać znacznie większe kwoty za gry na Steamie, niż korzystać z promocji na Xbox Store dla PC. W poszukiwaniu świadczących o tym danych trafiłem jednak na coś innego.

Activision Blizzard is King

O Activision Blizzard King i jej byłym prezesie Koticku można sprawiedliwie i rzetelnie napisać bardzo wiele złego, ale jedno czego nie można zarzucić tej firmie, to transparentność finansowa. Być może z uwagi na fakt, że ABK działa wręcz jak maszynka do drukowania pieniędzy i ostatnim uczuciem, jakiego powinna doświadczać patrząc na swoje finanse jest wstyd - tym niemniej Big Tech w kwestii przejrzystości mógłby się od ABK wiele nauczyć.

Czytaj też:

ABK, zanim zostało przejęte przez Microsoft, dość szczegółowo informowało inwestorów, na czym zarabia dobrze, a na czym bardzo dobrze, zapewniając dużo danych. To, co zwraca uwagę, to liczba graczy mobilnych. Gry od wydawnictwa King stanowią istotną część całego ABK i to właśnie King - a nie twórcy Warcrafta czy Call of Duty - miał być głównym powodem przejęcia ABK, które zarazem jest największym przejęciem w historii branży IT. Wynika z tego, że przed przejęciem przez Microsoft sam King miał około 200 mln zaangażowanych miesięcznie graczy.

Należy przy tym od razu zauważyć, że w minionych kwartałach King mógł stracić część użytkowników. Trzeba też podkreślić, że zbiory klientów mogą się przenikać, a więc gracz lubujący się w Candy Crush (King) może też grać na swoim PlayStation w Diablo (Blizzard). Tym niemniej w bardzo dużym, ale wystarczającym zaokrągleniu: na oko jedna trzecia graczy wchłoniętych przez usługi gamingowe Microsoftu to gracze bawiący się na iPhone’ach czy telefonach z Androidem.

Wiem, że nie o to nam chodziło. Niestety o to chodziło Microsoftowi

Być może mylnie, ale odnoszę wrażenie, że odbiorcy polskich okołotechnologicznych mediów zwracają przede wszystkim uwagę na to, co się dzieje w świecie gier na konsole i komputery osobiste. Ciekawią państwa gry na PlayStation, na Xboxa, na Nintendo czy to, która gra wyciśnie najwięcej z danego GeForce RTX. Gry na iPhone’a czy ze Sklepu Play, choć jestem przekonany, że są zainstalowane i użytkowane na urządzeniach wielu z państwa, jakoś już takiego zainteresowania nie budzą. Tym niemniej stanowią gigantyczny, bardzo dochodowy biznes. I znacznie mniej ryzykowny od budowania gier AAA z budżetami o wielokrotności hollywoodzkich superprodukcji.

To właśnie King miał być główną motywacją do wyłożenia dziesiątków miliardów dolarów na całe Activision Blizzard King. Warto zauważyć, że nie jest to pierwszy wysiłek Microsoftu, by zaistnieć z grami na telefonach. Za niektórymi próbami stały wielomilionowe inwestycje. Niestety, większość z nich (w tym Xbox na Windows Phone, Xbox Live dla Android/iOS, Minecraft Earth, Gears Pop i Forza Street) okazało się niewypałami i właściwie jedynym istotnym sukcesem był zwykły Minecraft. Tymczasem ABK radzi sobie świetnie, mając wiele gier mobilnych uwielbianych przez graczy. To na bazie ich popularności Microsoft będzie budował swój sklep z grami i aplikacjami na Androida i iOS-a. W którym z czasem z pewnością zaczną się też pojawiać i inne produkcje, w tym od partnerów - zapewniając Microsoftowi dodatkowy przychód, do tej pory inkasowany wyłącznie przez Google'a i Apple'a.

REKLAMA

Microsoft od lat stara się zaistnieć na rynku gier na telefony i tablety, ponieważ jest to niezwykle lukratywny segment rynku. Gry mobilne generują znaczną część przychodów w branży gier, a ich popularność stale rośnie dzięki łatwej dostępności i niskim barierom wejścia dla użytkowników. W 2021 r. gry mobilne przyniosły 59 proc. z 180 mld dol. przychodów całej branży gier.

W porównaniu do rynku gier na konsole i PC, gry mobilne wyprzedzają je pod względem dochodowości. Na przykład, w 2022 r. rynek gier mobilnych był wart 101 mld dol., podczas gdy gry na PC i konsole osiągnęły odpowiednio 45 mld dol. i 30 mld dol. Serca wielu z nas najmocniej zapewne biją do Halo, Gears czy innych kultowych produkcji Xboxa. Warto jednak przyzwyczaić się do myśli, że teraz dla Microsoftu co najmniej równie ważne - jeśli nie ważniejsze - będą Candy Crush Saga, Hearthstone czy Diablo Immortal.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA