REKLAMA

PESEL zastrzeżony z urzędu? Ucierpiałaby wygoda, ale zyskalibyśmy na bezpieczeństwie

Od 1 czerwca zastrzeżenie numeru PESEL sprawi, że to nie my będziemy odpowiedzialni finansowo za konsekwencje kradzieży czy wycieku danych. Wielu Polaków już szykuje się na te zabezpieczenia. A może powinniśmy mieć taką usługę włączaną automatycznie?

Dziś ktoś może dostać najprostszy numer PESEL - 22222222222
REKLAMA

Od 1 czerwca wchodzą nowe regulacje dotyczące obowiązku weryfikacji numeru PESEL przez różne instytucje. To banki, SKOK-i, kredytodawcy, firmy telekomunikacyjne oraz notariusze będą weryfikować, czy PESEL został zastrzeżony. Jeśli tak, a mimo to udzielą kredytu czy doprowadzą do zawarcia umowy, ofiara oszustwa nie będzie obciążona finansowymi konsekwencjami. Z usługi skorzystało już 2,7 mln Polaków. Zapytaliśmy niedawno tych, którzy jeszcze się nie zdecydowali, co powstrzymuje ich przed takim krokiem.

REKLAMA

Niektórzy zwrócili uwagę, że skoro nie jest to obowiązkowe, to po co się spieszyć – tym bardziej że realne korzyści będą dopiero od czerwca. Inny czytelnik uważa, że to zrzucenie odpowiedzialności na jednostkę. Dziq Bardzo-Zły stwierdził z kolei, że system wprowadzony jest z opóźnieniem, a na dodatek powinien działać inaczej. Jego zdaniem najlepiej by było, gdyby wszystkie numery PESEL były domyślnie zastrzeżone.

Obecnie to my musimy blokować numery. W aplikacji mObywatel jest to proste i szybkie, ale jeśli ktoś z niej nie korzysta, to zostaje mu strona internetowa gov.pl bądź wizyta w urzędzie. W każdej chwili PESEL możemy odblokować, np. przed wizytą w banku czy u operatora, aby podpisać umowę.

Automatycznie zastrzeżenie PESEL sprawiłoby pewnie, że wielu Polaków obudziłoby się z ręką w nocniku

Owszem, gdyby zdecydowano się wprowadzić taki system, byłby zapewne poprzedzony kampaniami informacyjnymi, wyjaśnieniami, odpowiednimi przygotowaniami. Dobrze jednak wiemy, że są sytuacje, kiedy zwyczajnie zapomina się o nowych ustaleniach. I „nagle” podczas załatwiania urzędowych spraw okazałaby się, że PESEL jest przecież zastrzeżony, więc cała procedura musiałaby się wydłużyć. Pewnie strach przed wkurzeniem milionów mógł odegrać decydującą rolę w ewentualnych dyskusjach o domyślnym zastrzeżeniu.

Zresztą nawet teraz mBank przestrzega, że zastrzeżenie przyniesie ze sobą pewne ograniczenia dla klientów banków. Osoba z zastrzeżonym numerem PESEL nie będzie mogła założyć konta oszczędnościowo-rozliczeniowego ani oszczędnościowego, wziąć kredytu czy pożyczki, zmienić umowy kredytu lub pożyczki, gdy w wyniku tego zwiększa się zadłużenie ani wypłacić z konta kwoty większej niż  trzykrotność minimalnego wynagrodzenia za pracę.

Komunikat być może za bardzo straszy, bo numer PESEL w każdej chwili możemy odblokować i nie ma żadnych ograniczeń pod tym względem. Natomiast rzeczywiście procedura jest prosta w mObywatelu – trzeba jednak czekać 30 min, aż system się zaktualizuje  - ale jeśli ktoś zastrzega w urzędzie, to „wyłączenie” też wymagać będzie wizyty w placówce.

Wygoda czy bezpieczeństwo?

Biorąc pod uwagę wycieki i liczbę skradzionych pieniędzy szala musi przechylić się na niekorzyść wygody. Wystarczy przypomnieć niedawny incydent, kiedy to do sieci trafiło przeszło 55 tys. badań osób, w tym właśnie numery PESEL. Cyberprzestępcy jak na talerzu otrzymali naprawdę poufne dane.

Do podejrzenia cudzego numeru PESEL nie jest potrzebny atak hakerski. Wystarczy zwykłe niedopatrzenie, jak w przypadku Getin Banku. Wystarczyło w formularzu wpisać jakiekolwiek dane, dosłownie wyssane z palca, by w ten sposób zajrzeć do akt sprawy. I w ten sposób pozyskać takie szczegóły jak adresy zamieszkania czy przede wszystkim numery PESEL innych wierzycieli Getin Banku.

Dodajmy do tego niezliczone ataki z fałszywymi promocjami czy nagrodami, w trakcie których oszuści mogą wyłudzać nie tylko numery kart płatniczych, ale też właśnie numery PESEL, aby później zdobyć dostęp do konta bankowego. W końcu PESEL często jest czymś, co uwiarygadnia nas przed pracownikami banku, potwierdzając, że to my znajdujemy się po drugiej stronie.

Zastrzeżenie numeru PESEL nie chroni przed wszystkim

Dalej ofiary będą mogły podać złodziejom numer karty płatniczej, kod Blik lub zgodzą się przekazać wszystkie oszczędności, bo tak powiedział im fałszywy prokurator czy policjant w rozmowie telefonicznej. Nie da się jednak stwierdzić, że zastrzeżenie numeru PESEL chroni „tylko” przed kredytem czy SIM swappingiem, bo to przecież przekręty, przez które można stracić naprawdę mnóstwo pieniędzy.

Mamy więc na wyciągnięcie metodę, która może rzucić kłody cyberprzestępcom. Na dodatek ci się ciągle wzmacniają i korzystają z nowych sposobów, by zmanipulować ofiary. Zastrzeżenie numeru PESEL nie zabezpieczy nas w 100 proc., ale wytworzy pewną barierę ochronną.

Biorąc pod uwagę korzyści śmiało można powiedzieć, że z tej opcji skorzystało nie „aż”, a „tylko” 2,7 mln Polaków. Reszta zaś dalej będzie podatna na działania oszustów nakierowane na kradzież PESEL-u. A nie byłaby, gdyby zdecydowano się wprowadzić odważniejsze zabezpieczenie w postaci domyślnej blokady PESEL-u, z możliwością odznaczenia tak, jak ma to miejsce teraz.

Za automatycznym zastrzeżeniem numerów PESEL przemawia jeszcze jedno. Polak mądry okazuje się bardzo często po szkodzie, czego przykładem jest wspomniany wcześniej wyciek medycznych danych. To właśnie po nim nastąpił szturm na telefoniczną infolinię Biura Informacji Kredytowej. Polacy zwyczajnie zaczęli obawiać się, że ich dane posłużą przestępcom do zawarcia umowy kredytowej. Strachu dałoby się uniknąć właśnie poprzez blokadę numerów PESEL "z urzędu".

REKLAMA

Może zainteresować cię także:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA