Wystarczył jeden wyciek danych medycznych i BIK przeżywa oblężenie. I bardzo dobrze
Czasem mam wrażenie, że Polacy pomimo swojego ogromnego zaawansowania technologicznego, są mało świadomi zagrożeń czyhających na nich w sieci. Wystarczył jednak wyciek danych, który trafił do zbiorowej świadomości, żeby nasi rodacy zainteresowali się swoim bezpieczeństwem.
Krótkie przypomnienie dla tych, którzy kilka dni przesiedzieli pod kamieniem. DO internetu trafiły informacje na temat badań 50 tysięcy Polaków, którzy wykonywali badania w sieci laboratorium ALAB. W udostępnionej przez przestępców bazie danych znajdują się informacje na temat imienia, nazwiska, peselu, adresu oraz same wyniki badań. Firma ALAB nie chciała zapłacić okupu za to, żeby dane nie trafiły do sieci.
Nie mogę jej za to winić, bo z takimi przestępcami się nie negocjuje. Paczka danych 50 tysięcy Polaków to ostatnie ostrzeżenie i wezwanie do zapłaty okupu. Jeżeli firma tego nie zrobi, to 31 grudnia przestępcy upublicznią resztę nielegalnie pozyskanych danych.
Więcej o wyciekach danych informowaliśmy w:
CERT Polska we współpracy z Centralnym Ośrodkiem Informatyki zasilił rządowy serwis danymi z wycieku z ALAB, które już trafiły do sieci. Na stronie bezpiecznedane.gov.pl, można sprawdzić czy nasze dane są publicznie dostępne. Sam sprawdziłem i na razie jestem bezpieczny. Jednak nie wszyscy Polacy mają takie szczęście. Część z nich obawia się, że ich dane posłużą przestępcom do zawarcia umowy kredytowej. Dlatego rzucili się na infolinię BIK, tak że ją sparaliżowali.
Infolinia BIK jest obciążona, ale to dobry znak
Biuro Informacji Kredytowej to działające od 1997 roku przedsiębiorstwo założone przez Związek Banków Polskich i prywatne banki, którego zadaniem jest gromadzenie, integrowanie i udostępnianie danych dotyczących historii kredytowej klientów banków, a także pozabankowych firm pożyczkowych. Do BIK-u trafiają wszystkie informacje dotyczące zaciągniętych i spłaconych zobowiązań, zarówno te pozytywne jak i negatywne. Banki sprawdzają BIK przed udzieleniem kredytu, więc im lepsza historia kredytowa, tym lepiej.
Każdy może sprawdzić swoją historię kredytową po pobraniu raportu na swój temat. Raz na pół roku każdy ma prawo (po uprzedniej rejestracji) do pobrania darmowego, ale za to znacznie okrojonego raportu na swój temat. BIK umożliwia również wygenerowanie płatnego raportu, z czego sam regularnie korzystam. Ale najlepszą opcją z punktu widzenia zwykłego Polaka są alerty. Kosztują niewiele, a po każdym zapytaniu i wpisie w bazie na nasz temat dostaniemy alert, że takie zdarzenie miało miejsce. Dzięki temu wiemy co się dzieje i czy nikt przypadkiem nie zaciąga kredytu na nasze dane.
W BIK-u zastrzegamy również swoje dokumenty, więc zajęta infolinia to najprawdopodobniej efekt wycieku. Polacy po prostu rzucili się zastrzegać dokumenty oraz sprawdzać co się dzieje z ich kontem. Sam dzisiaj dostałem alert, że pojawił się nowy wpis na mój temat, ale na szczęście okazało się, że to z okazji całkowitej spłaty kredytu.
Jak zastrzec PESEL? Przeczytaj w naszym poradniku:
Pamiętajcie, że nie musicie wisieć na infolinii
Dostęp do BIK-u jest w pełni online, dokumenty można również zastrzec w ten sposób lub poprzez infolinię swojego banku. Cieszy mnie zainteresowanie Polaków swoim bezpieczeństwem finansowym. Im będziemy bardziej świadomi, tym mniej okazji damy złodziejom.