Wpadła na źle zaparkowaną hulajnogę i jej życie się zmieniło. Teraz walczy o odszkodowanie
Operatorzy hulajnóg w końcu powinni pomyśleć o tych, dla których pojazd jest czymś więcej niż przeszkodą łatwą do minięcia. Zapominamy, że porozrzucane pojazdy to problem związany nie tylko z nieporządkiem.
Na Spider’s Web od dawna pochylamy się nad tym problemem. Tam, gdzie miasta wypowiedziały wojnę źle zaparkowanym hulajnogom, sytuacja się poprawiła. Istnieją specjalne punkty, w których należy pozostawić sprzęty – i tylko tam jest to możliwe. Niestety nie wszędzie podobne zasady obowiązują, więc widok urządzenia stojącego na środku chodnika czy drogi dla rowerów to wciąż notoryczny widok. Nie mówiąc o bardziej skrajnych przykładach.
Zdecydowana większość mieszkańców po prostu ominie pojazd. Być może zdenerwuje się, zaklnie po cichu, ale ominie łukiem i pójdzie dalej. Czasami będzie to bardziej uciążliwe, jeśli ktoś porusza się z dziecięcym wózkiem czy sam musi korzystać z wózka. Gorzej, gdy z pojazdem zderzy się ktoś, kto zwyczajnie nie ma możliwości go zobaczyć.
Tak było w przypadku pani Katarzyny, osoby niewidomej, która wracając z pracy wpadła na porzuconą hulajnogę. Upadła na tyle nieszczęśliwie, że złamała rękę w dwóch miejscach. Konieczna była operacja, w zrośnięciu kości pomagała płyta tytanowa i śruba.
To nie był zwykły wypadek
Konsekwencje – nie tylko zdrowotne – były bardzo poważne. W rozmowie z TOK FM adwokat prowadzący sprawę kobiety domagającej się odszkodowania opisuje, że na skutek wypadku osoba niewidoma została pozbawiona możliwości samodzielnego poruszania się w przestrzeni publicznej. W prawej ręce trzymała białą laskę, a gdy doszło do złamania samodzielne funkcjonowanie przestało być możliwe. Przez to musiała wyprowadzić się z miasta, w którym mieszkała i pracowała, i wrócić do rodziców.
Chodziła z rodzicami zarówno na zabiegi fizjoterapeutyczne, jak i na konsultacje lekarskie. Na skutek niefrasobliwego pozostawienia hulajnogi przez jednego z użytkowników, życie mojej klientki musiało się zmienić. W tej chwili jesteśmy na etapie kontaktu z Urzędem Miasta i z firmą, która zajmuje się obsługą tych hulajnóg. Chodzi o wypłatę odszkodowania i zadośćuczynienia. Zobaczymy, jak ta sprawa się potoczy, czekamy na rozstrzygnięcie.
– mówi mecenas Jarosław Jagura z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Niektórzy powiedzą, że wypadki mogą zdarzyć się zawsze, ale to szczególna sprawa, bo zdarzenia dałoby się uniknąć. Teoretycznie z głupotą ludzką trudno walczyć i może się zdarzyć ktoś nieodpowiedzialny, ale operatorzy mają lepsze narzędzia, aby zmuszać korzystających z pojazdów do prawidłowego parkowania.
Niby po zakończeniu przejazdu trzeba zrobić zdjęcie pokazujące jak ustawiło się hulajnogę, ale patrząc po przykładach sprzętów pozostawianych w miastach nie widać, aby to cokolwiek pomagało. Pewnie dopiero po zgłoszeniu źle zaparkowanej hulajnogi zdjęcie jest analizowane, ale jak pisałem niedawno proces sygnalizowania problemu nie jest tak prosty, jak mógłby być.
Poruszająca historia niewidomej osoby pokazuje, że źle zaparkowane hulajnogi to nie wymysł aktywistów czy leniwych mieszkańców, którym nie chce się zrobić kilku kroków więcej. Wśród nas są ci, dla których ominięcie jest dużym problemem, oraz ci, którzy czasami mogą nieświadomie przegapić przeszkodę. A kontuzja będzie mieć poważne reperkusje. Szkoda, że operatorzy ciągle nie chcą zdać sobie z tego sprawy. Podobnie jak rządzący miastami.
Na Spider's Web pisaliśmy o problemach z hulajnogami na wynajem w polskich miastach: