REKLAMA

Karzą firmy, które nie chcą przyjmować gotówki. Szach i mat - miłośnicy prawdziwych pieniędzy

Firmy i sklepy, które nie chcą przyjmować banknotów, są przez chińskie władze karane. Spełnienie marzeń obrońców gotówki może być jednak dowodem na to, jak kruche są ich obawy.

21.05.2024 09.27
chiny gotówka
REKLAMA

Od lat w relacjach z podróży do Chin wybrzmiewa zdziwienie: niemal nikt nie używa gotówki. Płatności za pomocą aplikacji czy kodów QR są tak powszechne, że praktykuje się je nawet na lokalnym straganie. Podobno nawet osoby w kryzysie bezdomności mają naszykowane kody QR, by łatwiej można było przekazać im środki.

REKLAMA

- Zdarzają mi się sytuacje, że gdy chcę zapłacić gotówka za dany produkt w sklepie, ekspedientka patrzy się na mnie jakbym był osoba z „XX wieku” – opowiadał portalowi prnews.pl Antoni Radziwiłł. Taki wybór irytuje ponoć innych kupujących, bo od razu wiedzą, że spędzą w kolejce więcej czasu. W wywiadzie Polak dodawał, że wielu jego chińskich znajomych od miesięcy nie trzymało w rękach fizycznych pieniędzy.

Tak wygląda koszmar osób, które pośrodku niczego nalepiają na znaku wlepki „brońmy gotówki”. To końcowe stadium społeczeństwa poddającego się kontroli i akceptującego niewolę w imię względnej wygody. Zarzuty wobec Chin związane ze śledzeniem mieszkańców nie są przesadzone, a podejście tubylców do gotówki jest sygnałem ostrzegawczym dla każdego wolnego człowieka.

Tak skończymy, jeśli i my damy się spacyfikować i z uśmiechem będziemy opowiadać „zapłacę kartą”. Jedno wynika z drugiego, wszystko jest ze sobą połączone. Łatwiej cię śledzić jeżeli każda twoja transakcja jest rejestrowana.

A jednak w tych samych Chinach m.in. KFC zostało ukarane grzywną za odmowę przyjęcia gotówki podczas zakupów

Jeden z klientów zamówił śniadanie i chciał zapłacić banknotami. Pracownik uznał, że to strata czasu i nie zgodził się na taką transakcję. Jak widać na świecie panuje równowaga i za każde „kartą od 20 zł” jeden kasjer w Chinach krzywi się na widok banknotu.

W tym przypadku ukarano oddział KFC mandatem w wysokości ok. 4 tys. dol. Sam pracownik zaś stał się uboższy o 410 dol., podczas gdy średni roczny dochód w jego regionie wynosi 18 tys. dol. Niechęć do gotówki sporo go kosztuje.

Podobne kary wlepiono innym chińskim instytucjom. Skąd ta surowość w kraju, któremu gotówka przecież powinna przeszkadzać w budowaniu społeczeństwa będącego pod stałą kontrolą? Odpowiedź jest zaskakująco oczywista i logiczna. Mobilne płatności okazują się być zbyt skomplikowane dla turystów.

Turyści mogą zwyczajnie nie chcieć instalować szpiegujących aplikacji i dlatego wolą stawiać na banknoty – choć jeżeli ktoś faktycznie miałby się tego bać, to ciśnie się pytanie, po co do takiego kraju się wybiera – ale nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie chodziło tutaj o zwykłe nieprzygotowanie.

Po prostu ludzie zwyczajnie nie są przyzwyczajeni do aż tak ekstrawaganckich form płatności. Dobrym przykładem jest zresztą Polska. Opowiedzcie komuś z zagranicy, jak płacicie lub rozliczacie się ze znajomymi za pomocą Blika, a zrobią wielkie oczy. Z kolei nawet nas zaskakuje podejście Chin do cyfrowej bankowości. W przypadku zachodnich turystów odwiedzających Pekin ten szok musi być jeszcze większy.

Znamienne jest jednak to, że nawet kraj, który według wielu już określany jest mianem totalitarnego i w zasadzie trudno z tym dyskutować, staje w obronie gotówki. I to w sytuacji, kiedy wielu mieszkańców z niej zrezygnowało. Oczywiście nie każdy – Business Insider zwraca uwagę, że starsi dalej korzystają z banknotów. Trend jest jednak widoczny, a mimo to państwowe media przedstawiają gotówkę jako podstawowy instrument płatniczy.

Chińczycy mogą uśmiechać się do turystów, gdy mają już społeczeństwo pod butem

Obrona gotówki w tym przypadku jest więc cyniczna, podyktowana zwykłym interesem. Ale skoro na taki krok decydują się Chiny, to dlaczego mielibyśmy uznać, że zdecydowanie bardziej liberalne państwa zachodu okażą się w tym przypadku bardziej zamordystyczne i całkowicie wykluczą gotówkę z obiegu.

Obawy przed odejściem od gotówki są u nas większe niż wskazywałyby na to realne czyny krajowych czy europejskich władz. Jedynym przejawem zamachnięcia się na banknoty jest najnowszy przepis, według którego nie będzie można zapłacić gotówką, jeśli transakcja jest wyższa niż 10 tys. euro, a jedną ze stron jest firma.

Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia – Maciek zwracał uwagę, że gdy kupuje się używane samochody, operowanie kwotami powyżej tego limitu jest normą i to spore utrudnienie. Mimo wszystko wciąż będę upierał się, że dla przeciętnego Kowalskiego przepis w żaden sposób nie wpłynie na ich codzienne życie.

W kontrze słyszę argument, że zaczyna się od 10 tys. euro, a lada moment będzie to 1 tys., by po chwili obudzić się w świecie, gdzie powyżej 100 zł wymagana będzie transakcja bezgotówkowa. Zostanę jednak przy swoim stanowisku, że to zbyt daleko idące wnioski.

Idziemy drogą Chin?

Patrząc na statystyki coraz więcej Polaków samych z siebie rezygnuje z płatności gotówką, wybierając wygodniejsze opłaty zbliżeniowe. Ba, powoli odchodzimy nawet od tradycyjnych plastikowych kart i coraz chętniej sięgamy po płatności telefonem czy zegarkiem. Kreśląc czarne scenariusze można wyobrazić sobie, że wpadniemy w pułapkę mobilnej bankowości jak Chińczycy, a gotówka będzie wyłącznie dla turystów, którym nie chce instalować się Blika.

Mimo wszystko fakt, że zamordystyczne Chiny zostawiają sobie uchyloną furtkę i dalej muszą wspierać gotówkę, pokazuje mi, że tym bardziej postąpią tak kraje zachodnie, w tym Polska. Jak widać całkowita rezygnacja nikomu się nie opłaca.

Na dodatek zachwyt Chin bezgotówkowymi transakcjami nie wziął się znikąd.

W 2011 roku w Chinach dominowała gotówka, system bankowy kraju był niewygodny i niewydolny. Zablokowanie w Państwie Środka zachodnich firm sprawiło, że takie usługi jak Apple czy Google Pay były niedostępne. Kartami kredytowymi i płatniczymi niemal nikt się nie posługiwał. Bankowość elektroniczna właściwie nie istniała. W takim właśnie środowisku pojawił się WeChat i zmienił wszystko. Nagle w banku można było zażądać, żeby co miesiąc część pensji albo emerytury była automatycznie przekazywana do portfela w aplikacji. Młode społeczeństwo, które informatyzowało się, sięgając po smartfony (komputery były w Chinach znacznie mniej popularne), zachwyciło się nowymi możliwościami. Wokół aplikacji szybko powstał cały system finansowy oparty na wirtualnych portfelach i kodach QR. 

- tłumaczyła Matylda Grodecka na Spider's Web+.

Właśnie dlatego Michał Bogusz, ekspert do spraw Chin Ośrodka Studiów Wschodnich, w rozmowie ze Spider’s Web+ zaznaczał, że nie ma możliwości, żeby państwa rozwinięte weszły na tę samą ścieżkę ewolucji, na której były Chiny w 2011 roku.

- Nawet jeśli spróbują stworzyć coś podobnego do WeChata [którego funkcjonowanie wykorzystuje odejście od gotówki – dop. red.], to będzie sytuacja krokodyla i hipopotama. Oba mają podobną głowę, bo żyją w tym samym środowisku, ale ich ewolucja poszła różnymi ścieżkami – przekonuje Bogusz.

Tym bardziej że nawet na etapie rozważań nt. przyszłości gotówki mamy takie dokumenty jak ten wypuszczony przez NBP. W Narodowej Strategii Bezpieczeństwa Obrotu Gotówkowego nakreślono wizję zakładającą, że „pieniądz gotówkowy jest powszechnie dostępny i akceptowalny w transakcjach płatniczych oraz pełni istotną funkcję transakcyjną lub tezauryzacyjną”.

Nikt na serio nie kreśli scenariusza, w którym gotówki nie ma. Zapewne popularność banknotów dalej będzie spadać, ale ciągle będzie pamiętać się o tych, którzy chcą z niej korzystać. Choćby dlatego nawet w trakcie planowania nowego systemu biletowego w stolicy dużą uwagę poświęca się punktom, w których będzie można opłacić przejazd bardziej tradycyjnymi metodami płatności.

I chociaż zdarzają się momenty, w których nawet bez karty możemy czuć się wykluczeni, to budzi to społeczny sprzeciw. Sklepy idą na rękę tym, którzy nie chcą korzystać z aplikacji. Dogadujemy się, regulujemy i pilnujemy, aby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli.

REKLAMA

Gdy zaś tak się dzieje, to nawet zamordystyczne Chiny wiedzą, że bez gotówki we współczesnym świecie się nie przetrwa. To najlepszy dowód na to, jak przesadzone są obawy „obrońców gotówki”.

zdjęcie główne: YueStock / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA