Monopol Microsoftu na szczęście nam nie grozi. Ale grozi nam coś innego
W sprawozdaniu fiskalnym Microsoftu za trzeci kwartał 2023 r. znacząco różni się od tych dotychczasowych. Po pierwsze, uwzględnia największe przejęcie w branży IT, czyli kupno wydawnictwa Activision Blizzard King. Ciekawsza jest jednak ta druga część, związana z przyszłością.
Steve Ballmer z pewnością nie był prezesem doskonałym, wyprowadził jednak Microsoft na bardzo spokojne wody. Były CEO Microsoftu oparł bowiem firmę na kilku nie do końca od siebie zależnych i bardzo mocnych filarach. Są to chmura, produktywność i szerokopojęte komputery osobiste. Gdyby jakimś trudnym na dziś do wyobrażenia cudem jeden z ultraważnych produktów Microsoftu - na przykład Windows, Office czy Azure - zostały znokautowane przez konkurencję, to firma i tak by przetrwała i mogła kwitnąć. To bardzo mądra strategia, kontynuowana i ulepszana przez bieżącego prezesa, Satyę Nadellę.
Microsoft - choć na dziś mniej wart pod względem wyceny rynkowej od chociażby takiego Apple’a - ma dzięki temu jedną z najstabilniejszych rynkowych pozycji. Od dawna się chociażby mówi, że wspomniany Apple z powodzeniem rozwija zupełnie nowe źródło przychodów, jakim są usługi. Tyle że te ściśle związane są z jego sztandarowym produktem, jakim jest iPhone. Przychody z App Store, Apple Music czy iCloud wyglądałyby zupełnie inaczej, gdyby jakimś niewyobrażalnym cudem iPhone przestałby się sprzedawać.
Microsoft na Spider’s Web. Nie przegap:
Podobnie sytuacja wygląda u pozostałych Gigantów IT. Meta i Google to firmy reklamowe, których pozostałe działania w większości skupiają się na mnożeniu przychodów z emisji treści posprzedażowych. Amazon to przede wszystkim chmura (i e-handel). A Microsoft? Gdyby jutro Windows umarł, aplikacje Office niezmiennie pracowałyby na Maku i Androidzie. A usługi biurowe konkurencji bardzo często hostowane są w chmurze Azure.
Microsoft buduje czwarty i piąty biznes. W tym po raz pierwszy jeden współzależny od innego.
Niezupełnie buduje od zera. Gry wideo i sztuczna inteligencja to coś, czym Microsoft zajmuje się od dekad i odnosi w tym niemałe sukcesy. Przejęcie Activision Blizzard King za kwotę blisko 70 mld dol. plasuje Microsoft w gronie największych firm zajmujących się cyfrową rozrywką, w tym Tencenta czy PlayStation. Trudno o jaśniejszy komunikat dla inwestorów, którzy naciskają, by Microsoft pozbył się działu Xbox. Gry formalnie nadal należą do pionu osobistych komputerów w Microsofcie - rozmiar molocha Xbox + Bethesda + ABK zaczyna być jednak na tyle istotny, że wydzielenie go jako kompletnie niezależnego i ogromnego pionu wydaje się być kwestią czasu
Satya Nadella wydaje się bardzo zadowolony z wizji Phila Spencera, szefa rzeczonego działu, na rozwój tego segmentu. Przejęcie Activision Blizzard King nie tylko zapewnia Microsoftowi dostęp do konsolowych i pecetowych marek gamingowych uwielbianych przez dziesiątki milionów graczy. Przede wszystkim za sprawą Kinga zapewnia mu mocny przyczółek na rynku, którego PlayStation i Nintendo nie rozgryźli lub rozgryzać nie chcą. Chodzi o bardzo lukratywny rynek gier na telefony komórkowe.
Microsoft jest jednak daleki od dominacji na tym rynku. Jego rozpychanie się na rynku elektronicznej rozrywki będzie jednak istotnym paliwem do współfinansowania innego biznesu, przynajmniej do czasu aż ten nie będzie mógł być samowystarczalny. Chodzi o ogromny wzrost inwestycji w rozwój sztucznej inteligencji, zapoczątkowany przez bliski kontrolnemu wykup akcji spółki OpenAI.
Sztuczna inteligencja i cyberpunkowa dystopia
Microsoft od dekad prowadzi zaawansowane prace nad SI i nigdy nie szczędził środków na jej rozwój. Sojusz z OpenAI - czyli inwestycja o maksymalnej możliwej kwocie, która nie podlegnie postępowaniu antymonopolowemu - obudził jednak całą branżę. Meta, Google, Apple, Amazon, Adobe - wszyscy pracują nad Dużymi Modelami Językowymi (LLM) i GAI (generatywną sztuczną inteligencją) w tempie narzuconym przez Microsoft. Ten nagły zryw jest jednak bardzo problematyczny. GAI i LLM są bardzo kosztowne w rozwoju i utrzymaniu. Między innymi dlatego OpenAI tak chętnie przystało na tak bliski sojusz z Microsoftem - dostęp do zasobów obliczeniowych chmurowego superkomputera Azure istotnie ułatwia operowanie i rozwijanie takich modeli, jak GPT-4 czy DALL-E 3.
Sztuczna inteligencja stała się więc w Microsofcie współzależna od Azure’a. Bez potęgi chmury Microsoftu niemożliwym jest oferowanie bazujących na GPT usług cyfrowych. Mowa tu nie tylko o ChatGPT czy Bing Copilot, ale też usług innych firm. Wszak GPT to technologia do wynajęcia, z której już dziś korzystają asystenci w rozmaitych przeglądarkach, cyfrowi konsultanci w sklepach, wirtualni DJ-e w usługach muzycznych i wiele innych. Czy to oznacza, że Microsoft rozpychając się na tym nowym rynku przepala pieniądze, jakie zarabia z Windowsa, Microsoft 365 i Azure’a?
Otóż tak. Tym niemniej, jak wynika z ostatniego sprawozdania, dla Microsoftu nie jest to większym problemem. Konsumowanie zasobów SI przez klientów Microsoftu jest istotnie wyższe niż prognozowano. Czyli że GPT i jego microsoftowe pododmiany i wdrożenia spotykają się z dużym popytem innych firm. Microsoft wspomina też w sprawozdaniu o istotnych postępach w rozwoju układów scalonych do centrów danych, dzięki czemu ich sprawność energetyczna - czyli koszt operacyjny - istotnie maleją. Sztuczna inteligencja nadal wpływa na marże z działu Microsoft Cloud, jak dowiadujemy się ze sprawozdania, co należy rozumieć, że Microsoft nadal do tej rewolucji dopłaca. Tyle że, jak wykazuje, dopłaca coraz mniej, zdobywając coraz większą liczbę klientów. Wkrótce to będzie czysty zysk.
To sukces bardzo trudny do powtórzenia, z przyczyn czysto prozaicznych. By móc wykonać tak szybki skok w rozwoju IT trzeba dysponować unikalnymi zasobami. Począwszy od ogromnych zapasów kapitałowych i stałego bardzo wysokiego przychodu, przez dostęp do rozproszonych chmurowych zasobów obliczeniowych na największą możliwą skalę aż po partnerów i klientów gotowych do transformacji na nowy model cyfrowych usług. Już same zapasy gotówki i zasoby chmurowe eliminują prawie wszystkie podmioty na świecie. To korporacja, która właśnie kupiła Activision Blizzard King i poczuła to w relatywnie minimalnym stopniu - o takim kapitale mowa.
Jest w tym coś niepokojącego
Monopol Microsoftu na szczęście nam nie grozi, ale już dziś widać objawy oligopolu. Wyzwaniu rzuconemu przez Microsoft mogą sprostać tylko Apple, Google, Meta i Amazon. I pewnie ze cztery inne firmy, które akurat umknęły uwadze mainstreamu. W pewnym ujęciu największe cywilizacyjne przełomy XXI wieku dokonywane są przez nastawione na zysk i dobry humor akcjonariuszy informatyczne gigakorporacje. Brzmi znajomo? Powinno. Czytaliśmy o tym w powieściach Philipa K Dicka i jemu podobnych pół wieku temu.
I raczej nie były to krzepiące wizje przyszłości.