REKLAMA

Z iMessage wyślesz wiadomość na WhatsAppa. Unia Europejska robi rewolucję w komunikatorach

Unia Europejska ma szansę zrobić coś dobrego. Urzędnicy przygotowali Digital Markets Act, który zmusi bigtechy do bardziej prokonsumenckiego podejścia. Oby tylko nie wyszło jak z ostrzeżeniami o cookies.

25.03.2022 12.10
unia-europejska-przekazanie-danych-organom-ścigania
REKLAMA

Europejscy urzędnicy od lat próbują na różne sposoby regulować internet. Z jednej strony zmusili Microsoft do oferowania Windowsa z opcją zastąpienia Internet Explorera inną przeglądarką już na etapie konfiguracji systemu, a z drugiej przymusili twórców stron internetowych do zalania nas pop-upami z ostrzeżeniami o cookies w ramach RODO. Teraz przyszła kolej na następny krok.

Czytaj też: Róża Thun kontra Apple. Europosłanka z Polski kieruje pracami UE nad jednolitą ładowarką

REKLAMA

O co chodzi w Digital Markets Act?

DMA, czyli nowy zestaw przepisów dotyczący bigtechów, określany jest mianem najbardziej ambitnej z dotychczasowych prób uregulowania rynku nowych technologii przez Unię Europejską. W założeniach ustawa ma ograniczyć nieco wpływy internetowych gigantów, którzy w większości pochodzą ze Stanów Zjednoczonych oraz umożliwić mniejszym firmom przebicie się na rynku.

Do tej pory Unia Europejska skupiała się na reagowaniu w przypadku konkretnych firm, ale DMA, jeśli wejdzie w życie, ma rozwiązać szereg problemów na drodze systemowej. Jednym z nich jest przymuszenie twórców komunikatorów internetowych do tego, aby ich użytkownicy mogli wysyłać między sobą wiadomości - tak samo jak można wysłać e-maila z Gmaila do odbiorcy z pocztą Outlooka itp.

Jeśli tylko Unia Europejska dopnie swego, rozmowy pomiędzy użytkownikami iMessage, WhatsAppa, Messengera oraz innych komunikatorów będą możliwe.

Chodzi o to, aby twórcy niszowych komunikatorów internetowych mieli łatwiejszą szansę wybić się na rynku. Dzisiaj, gdy z największych usług tego typu korzystają setki użytkowników, stworzenie nowej jest praktycznie niewykonalne. Nowe przepisy mogą być sporym problemem dla Apple'a, który z iMessage'a uczynił jedną z kluczowych zalet iPhone'a.

W naszym kraju nie jest ten trend zanadto widoczny, ale na Zachodzie sporo się mówi o tym, że posiadacze smartfonów z Androidem są cyfrowo wykluczeni z grupowych rozmów prowadzonych na komunikatorze Apple'a. Chodzi tutaj o słynne niebieskie bąbelki, które zastępują na iPhone'ach i innych sprzętach firmy z Cupertino te zielone związane ze zwykłymi SMS-ami.

Nie obraziłbym się, gdyby DMA połączyło iMessage nie tylko z innymi komunikatorami, ale także RCS, czyli następcą SMS-ów.

Tak jak uwielbiam iMessage i prywatnie z niego korzystam w ramach rozmów z najbliższymi, tak wkurza mnie brak wersji na Androida. Z telefonów Apple'a korzysta mniejszość konsumentów, więc zmusza mnie to do korzystania z innych form komunikacji, w tym Messengera od Facebooka, którego szczerze nie znoszę za brak podglądów zawartości linków oraz utrudnianie otwarcia ich w przeglądarce.

Podoba mi się wizja świata, w którym nie muszę się martwić tym, z którego komunikatora korzysta rozmówca, tak samo jak nie muszę się martwić, w jakiej domenie oraz z jakiego programu pocztowego korzysta odbiorca e-maila. Widzę w niej też sporo wyzwań technologicznych oraz potencjalne problemy z bezpieczeństwem, no ale hej! Kto sobie z tym poradzi, jeśli nie bigtechy?

DMA to nie tylko komunikatory

Nowe przepisy, które zostały już przygotowane i będą teraz poddawane głosowaniu, mają za zadanie umożliwić konsumentom zmianę przeglądarek internetowych, silników wyszukiwania oraz wirtualnych asystentów. Jeśli tylko urzędnicy staną na swoim, podmioty takie jak Apple czy Google będą musiały oferować zastąpienie odpowiednio Siri lub Asystenta rozwiązaniem konkurencji.

Również i w tym przypadku chodzi o to, aby umożliwić wejście na rynek mniejszym graczom, którzy nie mają zaplecza w postaci systemu operacyjnego napędzającego setki milionów urządzeń będących w użyciu. DMA identyfikuje też poprzez liczbę użytkowników oraz kapitalizację rynkową tzw. gatekeeperów, czyli firmy trzymające klucze do bram cyfrowego świata.

Do największych tuzów, których UE chce uregulować jak nigdy wcześniej, należą nie tylko giganci.

Przepisy pisano oczywiście z myślą o takich korporacjach jak Google, Microsoft, Meta, Amazon czy Apple, ale łapią się tutaj również mniejsze podmiotach jak np. Booking.com. Progiem wejścia do tego elitarnego grona ma być wycena na poziomie 75 mld euro, udostępnianie platformy (aplikacji, social media) oraz co najmniej 45 mln aktywnych użytkowników indywidualnych lub 10 tys. biznesowych.

Bigtechy, które nie bedą chciały się dostosować do wprowadzanych przez urzędników zasad, będą musiały liczyć się z drakońskimi karami. Krnąbrnym podmiotom będzie można zabrać do 10 proc. rocznego obrotu z poprzedniego roku fiskalnego oraz 20 proc. w przypadku recydywy. W razie pojawienia się dalszych naruszeń korporacja dostanie od Unii Europejskiej zakaz przejęć innych firm.

Unia Europejska przy okazji planuje zaostrzyć walkę z wszelkiej maści bloatware'em w smartfonach.

Chodzi o to, abyśmy mieli prawo odinstalować oprogramowanie, które nie jest nam potrzebne. Do tego mobilne systemy operacyjne powinny już na etapie konfiguracji pytać, jakiego programy do obsługi poczty internetowej oraz przeglądania internetu powinniśmy używać. Firmy nie mogą też faworyzować swoich usług poprzez np. polepszanie ich pozycji w wynikach wyszukiwania.

REKLAMA

DMA oprócz tego zahacza również o rynek reklamowy, w którym wymaga od uczestniczącym w nim podmiotów większej przejrzystości, aby łatwiej można było ocenić efekty prowadzonej kampanii. Wedle urzędników Unii Europejskiej korporacje zajmujące się handlem powinny przy tym dzielić się również większą ilością relewantnych danych analitycznych ze swoimi partnerami.

Oczywiście to wszystko jak na razie propozycje, które udało się wreszcie po kilkunastu miesiącach prac sfinalizować. Czas pokaże, które pomysły faktycznie wejdą w życie i trudno wyrokować, czy Digital Markets Act spełni swoje zadanie. Spodziewać można się jednak jednego: ogromne korporacje będą się broniły przed tymi regulacjami rękami i nogami.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA