REKLAMA

Dron wpłynął w serce huraganu i zebrał bardzo cenne informacje

Kilka tygodni temu naukowcy z firmy Saildrone poinformowali o tym, że jeden z ich autonomicznych dronów pływających, służących do monitorowania oceanu wpłynął w serce huraganu Sam. Na potwierdzenie tego faktu, przedstawiono wtedy fenomenalne nagranie zarejestrowane przez kamery na pokładzie drona. Jak się jednak okazuje, urządzenie zarejestrowało nie tylko obraz.

saildrone
REKLAMA

To zwykle tak jest, że gdy instrumenty naukowe, czy to na powierzchni morza, czy w głębinach oceanicznych, czy w końcu w przestrzeni kosmicznej zbierają jakieś dane naukowe, to opinię publiczną najbardziej interesują zdjęcia i nagrania, natomiast społeczność naukową zdecydowanie bardziej przyciągają wartości numeryczne zarejestrowane przez inne instrumenty.

REKLAMA

Tak też jest i w przypadku dronów pływających firmy Saildrone. Nagranie z centrum huraganu w różnych serwisach informacyjnych pojawiało się wielokrotnie. W tym samym czasie naukowcy analizowali pieczołowicie wszystkie pozostałe dane, wyciągając z danych możliwie najwięcej informacji o wiatrach wiejących podczas tego wydarzenia.

Badanie oceanów za pomocą dronów

Firma Saildrone planuje we współpracy z amerykańskimi agencjami rządowymi umieścić swoje autonomiczne drony na wodach rozciągających się od równika po bieguny. Tylko w ten sposób firma będzie mogła monitorować zmiany zachodzące w skali globalnej. Widząc rozwijający się huragan, naukowcy celowo skierowali drona o numerze 1045 i trafili w dziesiątkę. Nagrania przesłane przez urządzenie wyraźnie pokazywało potężne fale, z którymi nie chciałby się zmierzyć kapitan żadnego statku. Zresztą sam dron kilkukrotnie się przewrócił. Ostatecznie jednak urządzenie przetrwało, a następnie przesłało na Ziemię ogrom danych.

REKLAMA

Co zdziwiło naukowców to fakt, że wbrew oczekiwaniom nawet w centrum huraganu woda na powierzchni była ciepła. Przyjmuje się bowiem, że huragan skutecznie miesza wodę, wydobywając zapasy chłodnej wody z głębszych warstw oceanu ku powierzchni. Taki proces z kolei pozwoliłby uspokoić nieco huragan. W tym wypadku jednak było inaczej. Co więcej, okazało się, że woda była mniej słona niż się spodziewano. Analiza danych pozwoliła jednak ustalić, że była to woda pochodząca z dorzecza Amazonki, przetransportowana na miejsce przez prądy oceaniczne. W efekcie huragan Sam mógł się dalej rozwijać i zmieniać w coraz poważniejsze zagrożenie.

Choć naukowcy wciąż analizują wszystkie dane, to już powyższe informacje wyraźnie wskazują, w jaki sposób zmiany klimatu spowodowane przez człowieka mogą wpływać na zmianę cech huraganów i rozwój coraz bardziej gwałtownych zjawisk pogodowych. Jakby nie patrzeć, klimat jest jednym wielkim zbiorem naczyń połączonych i wszystko ma w nim wpływ na wszystko inne.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA