Ludzie znudzili się ChatemGPT? Potężne spadki zasięgu w Europie
Spadki czasu spędzonego z czatbotem i stagnacja subskrypcji premium w Europie uderzają w pozycję OpenAI. ChatGPT już nie jest sensacją i rewolucją, a zwykłym produktem konsumenckim.

ChataGPT raczej nie trzeba nikomu przedstawiać, bo to właśnie od tego niepozornego chatbota zaczęła się rewolucja, która spowodowała, że nawet lodówki i zmywarki są reklamowane z dopiskiem "AI". Jednak złota passa ChataGPT właśnie się kończy, bo dane z rynków mobilnych i subskrypcyjnych pokazują wyraźne hamowanie wzrostu - w Europie wręcz zastój.
Koniec efektu "wow". ChatGPT w stagnacji
Jak opisuje serwis TechCrunch, zgodnie z danymi Apptopii - platformy analizującej w czasie rzeczywistym dane o aplikacjach - wzrost liczby pobrań mobilnej aplikacji ChatGPT zaczął słabnąć już po kwietniu, a do połowy października liczba pobrań w skali globalnej jest na kursie spadkowym o ponad 8 proc. w stosunku miesiąc do miesiąca.

OpenAI nadal może pochwalić się milionami pobrań, ale tempo wzrostu - które od miesięcy inspirowało inwestorów do sypnięcia Samowi Altmanowi groszem - wyraźnie hamuje. Co więcej, w USA średni czas spędzony w aplikacji przez aktywnego użytkownika spadł od lipca o 22,5 proc., a liczba sesji na użytkownika o 20,7 proc. Innymi słowy, użytkownicy za oceanem czatują z botem rzadziej, a gdy już czatują, robią to krócej.
Podobny chłód wobec ChataGPT bije z finansów. Najnowsza analiza Deutsche Bank wskazuje, że od maja ChatGPT w Europie cierpi z powodu stale malejącej liczby subskrybentów subskrypcji Plus. Po bardzo mocnym początku roku, wykres od czterech miesięcy idzie w dół. Warto dodać, że Europa wciąż płaci za ChatGPT więcej niż za Disney+, a w scenariuszu utrzymania dotychczasowej trajektorii AI-bot mógłby przegonić Spotify w połowie 2027 r. i Netflix na początku 2028 r. Co jednak nie zmienia faktu, że ChatGPT w Europie może pochwalić się tendencją spadkową.

Co stoi za tąpnięciem w popularności ChatGPT?
Na ogólne wyhamowanie zainteresowania ChatemGPT złożyło się kilka czynników. Przede wszystkim zakończyła się faza najazdu hord ciekawskich użytkowników, którzy chcieli sprawdzić "co to ten ChatGPT" i przetestować jego możliwości. Po drugie, OpenAI samo zmieniło charakter chatbota: w kwietniu firma zredukowała tendencję chatbota do bycia pochlebnym dla użytkowników, a w sierpniu do aplikacji trafił model GPT-5, który dla wielu okazał się być tak zły, że najwierniejsi użytkownicy nawoływali do bojkotu OpenAI.
Po trzecie - presja konkurencji. O ile w 2023 r. z ChatemGPT trudno było konkurować pod względem jakości generowanych treści, to obecnie - u schyłku 2025 r. - Gemini Google'a narobiło straty, Microsoft oferuje problematyczną dla OpenAI subskrypcję, a Perplexity sypie jak z rękawa możliwościami uzyskania darmowej subskrypcji Pro.
Równolegle narasta zmęczenie obietnicą AI jako taką. Rosnące koszty infrastruktury, społeczna niechęć wobec zalewu internetu niskiej jakości treściami wygenerowanymi przez AI i kolejne relacje podające w wątpliwość postęp w rozwoju nowych modeli wspólnie karmią narrację o pękającej bańce AI.
Z perspektywy OpenAI spadek popularności ChatGPT to nie wyrok śmierci, lecz koniec darmowego wzrostu kreowanego przez naturalną ciekawość ludzi. Żeby wykresy znów ruszyły, firma będzie musiała zakasać rękawy i robić to, co dojrzałe aplikacje mobilne robią od lat: kupować uwagę marketingiem lub tworzyć nowe funkcje, które umożliwią wykorzystanie ChataGPT w nowy sposób.
Tyle że teraz rynek traktuje AI jak narzędzie, a nie atrakcję. Wobec czego OpenAI traci główny element swojej strategii, czyli zaskakiwanie rynku coraz to nowymi nowinkami w oprogramowaniu. A utrata tego wręcz elementarnego aspektu marketingu odbije się na OpenAI bardziej niż cokolwiek innego.
Może zainteresować cię także:
Zdjęcie główne: Yta23 / Shutterstock