REKLAMA

Gdzie są kosmiczni turyści? Problemy ze znalezieniem chętnych na lot w kosmos

Firma Space Adventures zrezygnowała ze swojej rezerwacji na statek Crew Dragon. Jak się okazało, nie była w stanie znaleźć chętnych na kilkudniowy lot w kosmos.

turysta kosmiczny
REKLAMA

W 2021 roku hasło „turystyka kosmiczna” było powtarzane częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Nic w tym dziwnego, wszak to właśnie w tym roku branża ta przeszła ze świata planów i ambicji do świata rzeczywistości. Pierwszych turystów kosmicznych zabrały wszystkie trzy największe firmy kosmiczne należące do miliarderów. Na wysokość 86 km wzbił się samolot rakietowy SpaceShipTwo firmy Virgin Galactic należącej do Richarda Bransona (sam Branson też znalazł się w załodze). Na wysokość 106 km dwukrotnie z turystami poleciała rakieta New Shepard firmy Blue Origin należącej do Jeffa Bezosa (sam Bezos też znalazł się w pierwszej załodze). Na wysokość ponad 500 km poleciał z turystami także Crew Dragon firmy SpaceX należącej do Elona Muska (Musk na razie nie zdecydował się na lot, choć to właśnie jego system jest najbardziej sprawdzony w boju).

REKLAMA

Wszystko zatem wskazywało na to, że po dekadach prac rozwojowych rynek turystycznych lotów kosmicznych ruszy z kopyta i w końcu miliarderzy i milionerzy ustawią się w potężne kolejki po to, aby choć na chwilę poczuć się jak Darth Vader czy kpt. James T. Kirk z serialu Star Trek.

Gdzie ci wszyscy turyści?

Turyści kosmiczni istnieli jednak także przed 2021 rokiem. Najbogatsi ludzie na świecie, jeżeli tylko chcieli, mogli polecieć nawet na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Koszty były ogromne, ale ostatecznie można było porozumieć się z tą czy inną agencją kosmiczną i znaleźć sobie miejsce na pokładzie statku lecącego na orbitę. Jednym z organizatorów takich podróży jest firma Space Adventures istniejąca już od blisko dwudziestu lat, której też udało się wysłać na orbitę kilka osób w pierwszej dekadzie XXI wieku.

Antycypując potencjalne zainteresowanie lotami w kosmos, szczególnie po niesamowitej misji Inspiration4, której uczestnicy spędzili trzy doby na orbicie, krążąc wokół Ziemi nawet dalej niż Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, Space Adventures zarezerwowało sobie kapsułę Crew Dragon na kolejny lot turystyczny.

Ku zaskoczeniu wielu, tydzień temu firma poinformowała, że jej rezerwacja na lot Crew Dragonem wygasła i lot nie zostanie zorganizowany. Powód? Mówiąc najprościej: brak chętnych. Jak tłumaczyła portalowi SpaceNews Stacey Tearne, rzeczniczka firmy, mimo przedstawienia propozycji lotu szerokiej rzeszy potencjalnych klientów, czynniki takie jak cena, termin lotu czy wymagane przygotowanie sprawiły, że nie udało się skompletować załogi na jeden lot.

Być może to brutalna konfrontacja ambicji z rzeczywistością. Możliwe, że pula potencjalnych klientów na bardzo drogie loty kosmiczne jest niezwykle mała. Jakby nie patrzeć, jak na razie kilkudniowy lot orbitalny to koszt około 200 mln dol. podzielony na załogę 4-6 osób. Oferta jest zatem ograniczona do naprawdę najbogatszych. Można nawet powiedzieć, że przeciętnego multimilionera na taką wyprawę nie stać.

Według Forbesa na świecie aktualnie żyje nieco ponad 2500 miliarderów, którzy teoretycznie mogliby sobie pozwolić na taki wydatek. Spośród nich trzeba jeszcze wyłuskać osoby szczególnie zainteresowane lotami kosmicznymi, a z tej grupy trzeba jeszcze wybrać grupę osób, które są w stanie kilka miesięcy swojego życia poświęcić na szkolenie przygotowujące do kilkudniowego lotu. Gdy się uwzględni wszystkie te kryteria, może się okazać, że takim lotem kosmicznym poważnie zainteresowanych jest kilkadziesiąt osób na świecie. Jeżeli faktycznie tak jest, to wkrótce może się okazać, że rynek turystyki jak szybko powstał, tak szybko zniknie. Jeżeli natomiast nie zniknie, to pozostanie równie nieistotny jak dzisiaj.

REKLAMA

Warto także zwrócić uwagę na jeszcze jeden ciekawy aspekt. Obszerne relacje ze wszystkich tegorocznych lotów miliarderów w kosmos sprawiły, że w szerokiej opinii publicznej pojawił się wyraźny negatywny sentyment do tego typu przedsięwzięć. Pech chciał, że świt rynku turystyki kosmicznej zbiegł się w czasie z ogólnoświatowym lockdownem. W czasie gdy miliony ludzi zamkniętych w domach masowo traciły prace, miliarderzy bawili się w astronautów, wygłaszając skrajnie ignoranckie „jeżeli ja mogę polecieć w kosmos, to wyobraź sobie, czego ty możesz dokonać”.

Całkiem możliwe zatem, że część potencjalnie zainteresowanych lotem miliarderów nie poleci w kosmos choćby ze względu na ryzyko narażenia się na krytykę ze strony opinii publicznej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA